
Opowiadania nie spodobały mi się w
ogóle. Dla niektórych zabrzmi to jak herezja, ale gdy leciał audiobook, byłam
znudzona i czekałam, kiedy się skończy. Liczyłam na to, że może kolejne
opowiadanie będzie ciekawsze od poprzedniego, ale niestety, żadne nie było w stanie
mnie zaciekawić. W takich sytuacjach przychodzą mi często do głowy myśli, czy
to ze mną jest coś nie tak, czy odwrotnie, coś nie tak jest z krytykami lub
osobami, które zachwycają się takim dziełem. Zdarza się przecież
niejednokrotnie tak, że w określonych środowiskach panuje na coś moda ,
abstrahując całkowicie od Babla, a narodowość, wyznanie, orientacja seksualna czy poglądy polityczne
lub inne , mogą w pewnych kręgach bardzo pomagać , a w innym dyskwalifikować
daną osobę, bez względu na artystyczne wartości tworzonego przez nią
dzieła. Czasem trudno jest się w tym
wszystkim połapać i można wpaść w pułapkę, np. można zacząć czytywać kogoś
wypromowanego sztucznie i tracić na niego czas. Można też być do kogoś uprzedzonym i wówczas
zachwycanie się jego pracą, też nie jest możliwe. W tym przypadku świadomość,
że Babel walczył z Polakami w wojnie z 1920r. i to , że walczył jako czekista, może trochę od niego odstraszać. Czasem takie uprzedzenia, rozumiane w szerszym kontekście, niezwiązanym z Bablem,
doprowadzają do tego, że sporo się traci , warto więc czasem się przełamać i
chociaż spróbować.
Sądzę, że w tym przypadku może mieć
miejsce jeszcze inny wariant, trzeci,
pośredni. Wszystko jest w porządku i z tymi, którym „Opowiadania” się podobają
i z tymi, którym się nie podobają. Każdy lubi co innego , jeden lubi góry ,
inny morze, jeden lubi lato, inny zimę, ktoś lubi fantasy, inny nie znosi
itp. Czy jest sens zmuszać się na siłę
do smakowania czegoś, na co nie ma się ochoty? Raz na jakiś czas warto może
spróbować . W tym przypadku próba
zakończyła się fiaskiem. Tematyka opowiadań nie była w stanie mnie
zainteresować. Miałam spory problem, żeby skupić się na słuchaniu.
Same opowiadania sensu stricto, mówią
o życiu lokalnej, żydowskiej społeczności w latach 20-tych w Odessie. Zdarza się, że ta sama osoba w różnych
kontekstach przewija się w kilku opowiadaniach. Są tam historie rodzinne,
pozbawione całkowicie politycznego kontekstu, np. o kobiecie która z uwagi na
sytuację materialną miała problem ze znalezieniem męża. Ale są też takie, w których mowa jest o pewnych
wydarzeniach historycznych, np. o pogromie na Żydach, widzianym oczami
dziecka. To ostatnie było dla mnie chyba
najbardziej przejmujące. W zdecydowanej większości są to opowiadania pełne smutku i goryczy. Są totalnie dołujące.
Gonera czyta świetnie, nie za szybko, nie
za wolno , za to wyraźnie . Czyta jak ktoś obiektywny, z boku. Ale to nic
pomogło.
2/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz