wtorek, 2 grudnia 2014

Arthur Conan Doyle „Pies Baskervill`ów” – audiobook, czyta Janusz Zadura

Okładka produktu


    Uwielbiana przez mnie od dawien dawna książka , przeczytana po latach  po raz drugi,  nie spodobała mi się. Raczej  nie – przeczytana, tylko odsłuchana, ale to nie ma znaczenia. Czytający Janusz Zadura był rewelacyjny, nie był w stanie jednak nic zrobić, poczułam wstręt do samej treści.

    Przez cały czas trwania audiobooka niewyobrażalnie szkoda mi było tego nieszczęsnego psa, bezimiennego, a nazwanego psem Baskervill`ów. Zakupiony został przez psychopatę – mordercę , po to tylko, żeby ten mógł nim szczuć niewygodne sobie osoby. Wywiózł go na bagno na wrzosowisku , odizolował od ludzi, przykuł go na łańcuchu i jeszcze trzymał go głodnego, na tyle aby nie umarł z głodu, ale aby chciał rzucać się na człowieka.  Pies miał koszmarne życie , wył całymi dniami. Wykorzystywany był do strasznych celów, ale to już było wyłączną winą człowieka.

    Całą książka przesiąknięta jest opisami makabrycznych zwierzęcych losów. Już zaraz na początku , gdy przed dr Watsonem i zarazem przed czytelnikiem roztaczany jest obraz bagien, opisane jest dość szczegółowo, co dzieje się ze zwierzętami, które nieopatrznie znajdą się na bagnie . Trzeba przebrnąć przez opis konia, który jest przez to bagno wciągany do środka. Opis jest bardzo drobiazgowy. Nieco mniej szczegółów zawiera opis tonięcia drugiego konika. Conan Doyle na szczęście nie wdawał się w szczegóły śmierci innego psa , należącego do dr Mortimera.  

     „Pies Baskervill`ów” wydał mi się straszną książką, aczkolwiek z zupełnie innego powodu, niż chciał autor. Myślę, że każdy, kto ma w domu psa czy kota , będzie miał podobny problem przy lekturze. Gdy czytałam „Psa” po raz pierwszy, w domu nie było jeszcze żadnego zwierzęcia  , może przez to ten mój odbiór był inny. Teraz myśl o tym nieszczęsnym psie nie dała mi, niestety, delektować się całością. Ani umiejętności Sherlocka Holmesa, ani nic innego nie było w stanie już mnie cieszyć. Conan Doyle nie wyprzedził w tym zakresie swojej epoki, w XIX wieku zwierzęta się tylko wykorzystywało, albo tępiło, nie miały żadnych praw. Ta książka jest doskonałym tego przykładem.

3/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz