
Książka jest skrajnie tendencyjna, niewiarygodna ,
nielogiczna i nudna, a wykonanie audiobooka przez Stanisławę
Celińską było dla mnie histeryczno – patetyczne, równie trudne do słuchania,
jak i sam tekst. Całość jest absolutnie niewarta uwagi, chyba że ktoś chciałby
się zastanowić, po co coś takiego powstało, czy to jedynie pomysł autorki, czy
może ktoś ją „zainspirował”. Całe to „dzieło” to historia życia Marysi Jurewicz , urodzonej w 1900r. na Wileńszczyźnie
w rodzinie szlacheckiej, ale składającej się z samych dewiantów . W okolicy
panuje bród, smród, ciemnota , a jedynie pozytywni bohaterowie pojawiają się dość
późno, są to Rosjanie, wkraczający na tamte tereny w 1939r.
Marysia Jurewicz urodziła się w Juryszkach,
na dalekiej Litwie w 1900r. w szlacheckiej , ziemiańskiej i wielodzietnej
rodzinie , składającej się z samych dewiantów i prostaków, w dodatku niewyżytych
seksualnie. Sąsiedzi również nie byli normalni. Jeden z nich miał ulubione
zajęcie – wpychanie córki do kurnika i podpalanie. Ojciec – gbur i
prostak, uganiał się stale za służącymi
, a celem jego życia było wciągnąć którąś z nich do łóżka. Dzieci swoich nie
znosił, nigdy nic dobrego o żadnym nie powiedział , szczególnie zaś nie znosił
właśnie Marysi. Trudno powiedzieć dlaczego tak się działo, ale głównie z tego
powodu, że była wcześniakiem i uchodziła za mało urodziwą. Ten brak urody , jak
się później okazało, był kwestią względną. Jednego razu ojciec uznał za
konieczne, aby właśnie najmłodszą Marysię, jako jedyną z rodzeństwa i
najsłabszą , wciągnąć w prace polowe, czego o mało nie przypłaciła życiem. Matka Marysi też córki nie lubiła i to z
tego samego powodu, co ojciec. Matka skupiała się głównie na tym, aby odciągać
męża od służących. Ale była bardzo postępowa, wraz z córką potrafiła rozebrać
się na łące, blisko wiejskiej drogi i kąpać się na golasa. Bracia na wyścigi
starali się Marysi dokuczyć, podobnie jak i siostry. Gdy wybuchła I wojna ,
rodzice postanowili zostawić dzieci w majątku, a sami uciekli, nie zapomniawszy
przedtem zakomunikować, że gdy gospodarka nie będzie dobrze prowadzona, to
dzieci po powrocie dostaną porządnie w skórę. Jedno z dzieci z głodu, braku
opieki i choroby zmarło.
Po I wojnie Marysia wyszła za mąż za
sędziego sądu grodzkiego. Po ślubie już
dowiedziała się, że miał on głośny romans ze służącą, służąca była nawet w
ciąży. Szybko pojawiły się problemy z ożenkiem braci, każda potencjalna
kandydatka leciała tylko na ich majątek. Jedna z kandydatek mieszkała w syfie
tak wielkim, że kury chodziły po pokojach i kuchni, robiły kupy tam, gdzie
chciały, nawet i na stole. Siostra
Marysi , Staszka, wyszła za mąż za nieudacznika, który zabawiał się
szczuciem psa na gości. Na edukacji nie zależało nikomu. Gdy Marysia uniezależniła
się od rodziny, tzn. od rodziców, braci i sióstr, poczuła upodobanie do tego, aby im dokuczać i
wyszydzać.
„Najciekawsze” zaczyna się dopiero w czasie II wojny światowej , gdy
Rosjanie wkroczyli do Wilna, gdzie Marysia mieszkała z mężem i z córką. Marysia wiedziała, że „jej mąż był uczciwy ,
nie brał łapówek” i z tego powodu „nic złego ze strony Rosjan rodzinie nie
mogło się stać” . Generalnie mało komu
cokolwiek złego z ręki Rosjan się stało, nawet spoza rodziny, wspomniane jest
tylko, że odbywały się wywózki, ale szczegółów brak. Na opowieści Maryśki , że „nic
im się nie może stać”, reagowano z
niedowierzaniem, ale okazało się, że miała rację. Ani nią, szlachcianką z
bogatej, ziemiańskiej rodziny, ani jej mężem – sędzią, przedstawicielem
inteligencji, Rosjanie zainteresowani nie byli. Nie byli też zainteresowani majątkiem jej rodziny w
Juryszkach. Najwidoczniej zajmowali się wywózką jedynie nieuczciwych obywateli.
Gdy sytuacja na froncie się zmieniła i do
Wilna wkroczyli Niemcy, zrobiło się niebezpiecznie. Maryśka ostatecznie zabrała
męża i córkę i wróciła do Juryszek. Tam szybko dały o sobie znać geny rodzinne,
szczególnie ojca, Maryśce mąż przestał wystarczać i szybko znalazła sobie
kochanka. Kiedy mąż umarł, zaczęły ją dręczyć wyrzuty sumienia, dopiero kolejne zmiany na froncie i powrót Rosjan
przyjęła z radością.
Chętni mogą uzupełnić sobie szczegóły lekturą lub odsłuchaniem audiobooka. Ciekawe, czy znajdzie się ktoś , kto przejęty
szeregiem opisów horroru, jaki przeżyła Maryśka, pomyśli sobie, że to dobrze, że Rosjanie wkroczyli
na nasze tereny i „oczyścili nas z łapówkarzy i innych nieuczciwych” osób . Jak
zauważyłam, książka bardzo się podoba .
1/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz