sobota, 25 października 2014

Władimir Jerofiejew – „Moskwa Pietuszki” – audiobook, czyta Roman Wilhelmi

Obraz znaleziony dla: Moskwa Pietuszki Książka

Książka jest dla mnie bełkotem wykształconego pijaka. Wilhelmi tak bardzo wczuł się w rolę alkoholika, że miałam wrażenie słuchania autentycznego alkoholika. Z jednej strony , pozornie, niby dobrze, ale  słuchanie pijackich wynurzeń, wygłaszanych przez kogoś, kto autentycznie robi wrażenie, że ma kilka promili , dla mnie było bardzo trudne w odbiorze. Gdyby Wilhelmi był tylko jednym z aktorów, czytających książkę, byłoby to ok. Ale kilka godzin słuchania jakiegoś mamrotania, to dla mnie za dużo.  Pozostaje pytanie, jak czytać partie kogoś, kto – co wynika jasno z tekstu – jest cały czas pijany? Idealnie wybrnął z tego Andrzej Grabowski , czytając „Pod Mocnym Aniołem”.

    Tekst nie podobał mi się.  Książka to opowieść głównego bohatera, alter ego autora. To opowieść o wszystkim i o niczym.  Jerofiejew porusza masę tematów, ale każdy z nich jest  jedynie muśnięty, nie zauważyłam tam żadnej głębi. Całość  wygłaszana jest tonem osoby wszechwiedzącej, która nigdy się nie myli. Przykładowo parę minut poruszana była kwestia pewnej historycznej postaci . Autor bluzgał pod  adresem tego człowieka różnymi epitetami, nie podał  jakiegokolwiek uzasadnienia  tego stanowiska i nastąpił koniec wątku . W taki sam sposób traktowane są inne tematy.  Dla mnie nie jest to żadna erudycja. Jedyny wątek rozbudowany to picie, w tym zakresie można dokładnie dowiedzieć się wszystkiego, gdzie , kiedy , ile i z kim autor pił, jak po tym piciu się czuł itp. Opisy różnych pijackich incydentów też nie były w stanie wzbudzić mojej ciekawości.

    Tego rodzaju tekst nie jest idealny do audiobooka, a już na pewno nie wówczas, gdy książki się słucha, jadąc samochodem.   Dawno nie miałam aż takich problemów ze skupieniem się. Samo wystylizowanie się Wilhelmiego na bełkoczącego pijusa było dla mnie odrażające i autentycznie musiałam mocno zmuszać się do uwagi.  Czas wlókł mi się niemiłosiernie.

   Nie znam jakiejkolwiek innej twórczości Jerofiejewa, nie mam najmniejszej ochoty, aby sięgać po coś jeszcze.  Fascynacja wielu ludzi tą książką jest dla mnie zupełnie niezrozumiała.  Początkowo miałam opory , gdy słuchałam „Pod Mocnym Aniołem”, która przecież także traktuje o piciu. Pilch był jednak w stanie wciągnąć mnie . No i z Pilcha dowiedziałam się co nieco o tym, jak to jest, gdy jest się alkoholikiem. Po lekturze Jerofiejewa takiego efektu nie było. Bohater Jerofiejewa  nie wzbudził we mnie żadnego współczucia. Podziwu również nie wzbudził.

1/6

   

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz