czwartek, 9 października 2014

Łukasz Orbitowski „Szczęśliwa ziemia”


Sine Qua Non  2014

 

     Miała być współczesna Polska  z prowincją w roli głównej i bohaterami, którzy kiedyś podjęli decyzję o opuszczeniu rodzinnego Rykusmyku i wyruszeniu w świat, każdy w innym kierunku. Do tego jeszcze miały dojść elementy fantasy. Mam zbliżone do czwórki bohaterów doświadczenia, od czasów zapoznania się z Tolkienem lubię fantasy , pomyślałam więc, że ze to w sam raz na mnie.  Autor był mi absolutnie nieznany, ale zdobył sporo nagród, czemu więc miałabym go nie poznać ?

    Z kartki na kartkę narastało jednak we mnie totalne rozczarowanie i coraz większa irytacja.  Totalnie nie czuję klimatu „Szczęśliwej ziemii”.  Nie jestem zwolenniczką podziału literatury na kobiecą i męską, ale ten przypadek jest absolutnie wyjątkowy. To jest literatura typowo męska. Widoczna wyraźnie fascynacja autora chodzeniem na siłownię jest dla mnie niezrozumiała, podobnie jak i opisy np., tego, że ktoś na siłowni wziął do podnoszenia zbyt ciężkie ciężary, co w tym może być ciekawego? Ustalanie, kto z obecnych na siłowni używa dopalaczy i różnych innych świństw,  jest dla mnie stratą czasu. Używany tam slang jest nie do przyjęcia, przypomina mowę przysłowiowych  półgłupków. Totalnie niezrozumiała jest dla mnie kolejna fascynacja Orbitowskiego, jeszcze większa od poprzedniej, a mianowicie fascynacja światem przestępczym . Pisze o nim z olbrzymią estymą i do tego jeszcze używa grypsery, która może być dla wielu czytelników niezrozumiała.  Mam znajomych prawników i nie miałam z tym problemu, ale inni mogą mieć.  Wszystkie opisy Rykusmyku, Warszawy czy Krakowa pisane są z prawdziwą odrazą i są odrażające.  Nie wiem, jak można patrzeć na świat tak, aby spostrzegać wyłącznie samą ohydę.  Opisy rzeczywistości skandynawskiej są zupełnie w innym tonie. 

    Czwórka bohaterów : Szymek, Bartek, Karol i Staszek mieszkają od urodzenia w Rykusmyku. Miejscowość jest obrzydliwa z wyglądu i mieszkają w niej sami złodzieje  , gwałciciele i chorzy psychicznie. Normalni uciekają przy pierwszej możliwej okazji. W miasteczku są ruiny starego zamku, a pod zamkiem, o czym nie wszyscy wiedzą, mieszka od wielu wieków straszny , ogromny byk , który po stoczeniu drobiazgowo opisywanych walk ze śmiałkami , którzy tam zeszli, część śmiałków uśmierca, a cześć z nich może wypowiedzieć życzenie, które spełniane jest na opak. Nasza dzielna czwórka również odwiedziła byka, byk jest zresztą na okładce .

     Z racji urodzenia w Rykusmyku nad każdym mieszkańcem ciąży fatum. Szymek słyszy stale straszny skrzek, a jest to głos byka, który nie pozwala mu   normalnie żyć i przez to również nie mógł opuścić Rykusmyku. Ożenił się więc z jedyną kobietą, która potrafi go zrozumieć,  a która również słyszy skrzek.  Po jakimś czasie Tekli zaczyna sama tańczyć noga, co również ma związek z bykiem.

     Bartek wyjechał zagranicę i jego problemy są inne. Związał się z Mayą, która była chora na depresję i potem w ogóle postradała zmysły. Chcąc uciec od niej wrócił więc do Rykusmyku , aby zmierzyć się z bykiem. Było to trudne, po tuż przed wyjazdem w niewytłumaczalny sposób oślepł.

    Nie chcę zdradzać całej fabuły i opisywać wszystkich  historii, ale o super bohaterze muszę napisać. Jest nim przestępca Wilczur, który kiedyś opuścił Rykusmyku, ale potem powrócił. On jako jedyny cenił Szymka.

    Cała te historia nie nadawał się do czytania. Może jest w niej ukryty sens, ale nie wiem , jaki.  Z całą pewnością nie ma tam realnych opisów polskiej rzeczywistości , jest za to jakaś prześmiewcza karykatura. Nie ma portretów  psychologicznych bohaterów , są za to dokładne opisy wyglądu byka oraz opisy tego, jak byk się porusza. Bywam na prowincji i widzę, że mieszkają tam normalni ludzie, a nie plejada pomyleńców i nieudaczników .  Nie jestem przeciwnikiem krytykowania różnych rzeczy, można krytykować i prowincję, tak chociażby zrobiła to J. Bator w „Ciemno, prawie noc”. Ona wypunktowała jednak , co jej się tam nie podoba. I są to argumenty poważne, a Orbitowskiemu nie podoba się nic i to nie za bardzo wiadomo dlaczego. Może ktoś będzie miał ochotę na doszukiwanie się sensu w tej książce, ja go nie widzę.  
    Większość czytelników jest odmiennego zdania , niż ja, ale nic na to nie poradzę, że jej totalnie nie czuję. Klimat tej książki jest mi tak bardzo obcy, że nie mam ochoty więcej o niej pisać i się nią zajmować.

2/6  

2 komentarze:

  1. Dziękuję za recenzję, w końcu ktoś mysli jak ja. Szkoda, że nie opisałaś dalszych losów bohaterów i jak się skończyła książka, bo ja zdzierżyłam tylko 100 stron i nie mogłam się zmusić żeby czytać dalej ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakończenie jest na takim samym poziomie, jak i całość. Cieszę się, że nie jestem w swojej opinii samotna.

    OdpowiedzUsuń