Wydawnictwo W.A.B.
2010r. , wydanie II
Pozornie temat jest ciekawy, bo
książka zaczyna się od zabójstwa, dokonanego przez zabójcę seryjnego . Ofiarą pada młoda
kobieta, pracownica moskiewskiego MSW.
Wracała on w nocy z delegacji i gdy wróciła do domu, czekającemu tam zabójcy
wystarczyło tylko parę minut, aby Irinę obezwładnić, zabić i upozorować zwykły
wypadek. Nikt nie przypuszczałby nawet, że doszło do przestępstwa, ale Irinę z
dworca odwiózł przypadkowy mężczyzna, były policjant. Czekał w aucie , aż Irina
przyniesie mu obiecaną zapłatę, oczekiwanie się przedłużało i w końcu poszedł
do mieszkania. Zorientował się, że coś jest nie tak, że czajnik jest ciepły,
zaalarmował policję. I do tego momentu rzeczywiście było bardzo ciekawie. Potem zaczęło być coraz
gorzej i coraz nudniej.
Do akcji wkracza rosyjska policja z
Nastią Kamieńską. Nastia zaczyna rozwiązywać podwójną zagadkę, złapać trzeba przecież nie tylko
sprawcę, ale i zleceniodawcę. Intryga jest mało interesująca, za to nieco
skomplikowana. W większości kryminałów istnieje tło społeczne, portrety
psychologiczne bohaterów i poza intrygą kryminalną sens stricto, można sporo
dowiedzieć się o kraju, czy mieście,
gdzie wydarzenia się rozgrywają, no i o ludziach oczywiscie. W tym przypadku
jest odwrotnie. Sylwetki policjantów są słodkie jak lukier. Nastia nigdy nie
popełnia błędów, w jej przypadku nie ma mowy ani o zagadkach nierozwiązanych, ani nawet o
zagadkach rozwiązanych tylko połowicznie. Jest jak maszyna. Jej szef, zwany
Pączkiem , to ideał szefa: pracowity,
inteligentny, wnikliwy, uczciwy , niezależny itp. W szeregach rosyjskiej policji nie ma ani korupcji, ani nepotyzmu, ani bylejakości,
niczego nie zamiata się pod dywan . A policja ta jest skuteczna w 100%. O społeczeństwie nie za wiele wiadomo, bo
wszyscy policjanci są tak zapracowani, że nie mają czasu na to, aby robić coś poza pracą. Z
ludźmi spoza MSW czytelnik kontaktu nie ma. O życiu w Moskwie też nie wiele
dowiedzieć się nie można.
Fatalne jest to, że dość szybko można zorientować się, kto był
zleceniodawcą zabójstwa. Osoba sprawcy – bezpośredniego zabójcy - nie ma
wielkiego znaczenia, od samego początku widomym jest, że jest to nowa postać,
nieznana, czytelnik nie musi więc nikogo podejrzewać. Nie jest to moja pierwsza powieść A. Maryninej , ale zdecydowanie podobała mi się najmniej.
2/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz