Dom Wydawniczy REBIS , wydanie III, 2013
Remarque nie jest pisarzem dla każdego,
albo się go kocha , albo się go omija. Pisze o rzeczach trudnych , w dużej
mierze o takich, o których ludzie nie tylko nie chcą rozmawiać, ale o których
nie chcą nawet myśleć : o wojnie, śmierci,
samotności , chorobie … Zawsze gdy słyszę, że ktoś boi się tych
książek i że po nie sięgnie, czuję
wewnętrzny sprzeciw . Chce mi się krzyczeć, że tak nie można, że nie czytając
Remarque`a wiele się traci, że trzeba spróbować. Ale na szczęście niczego
takiego nie krzyczę. Wie, że brzmiałoby to idiotycznie. Sama też jakiś czas temu Remarque`a
się bałam. Pamiętam, że latem na Krecie
koleżanka miała ze sobą „Łuk Triumfalny”,
ja miałam książki lżejsze i szybko je skończyłam. Nie mając więc już nic do czytania, za to mając
przed sobą godziny na plaży, dałam się w końcu i to oporami, namówić na zamianę. I tak się to zaczęło.
Wydawać by się mogło, że po lekturze
Remarque`a czytelnika ogarnia czarna rozpacz i że odechciewa się po nich żyć.
Ale paradoksalnie, jest dokładnie odwrotnie . Mino tak strasznych
tematów, nikt chyba tak , jak Remarque,
nie potrafi opisywać , jak piękne może być zwyczajne życie i to właśnie
szczególnie wtedy, gdy niemal w każdej chwili można je stracić . Gdy wie się,
że ma się przed sobą zaledwie kilka miesięcy,
piękne i pasjonujące może być nawet wyjście do zwyczajnej speluny,
przejażdżka samochodem i tego typu sytuacje. Mimo tych koszmarów w każdej, ale
to każdej książce Remarque’a bohaterowie nie tylko wegetują, ale kochają, mają
swoje pasje, mają coś, co daje im radość i energię. W tym przypadku autor nie
wymyślał rożnych niewiarygodnych dziwactw, kazał Ravicowi czy Gorfrydowi ,
Ottowi i innym fascynować się chociażby jazdą samochodem, każdy z nich kocha jeździć, jeżdżą więc i to
szybko i uwielbiają to , a niektórzy z
nich są kierowcami rajdowymi, do czasu
oczywiście. Remarque zrobił tak dlatego, bo to właśnie on uwielbiał jazdę, w
żadnej książce tej fascynacji ukryć nie mógł . Nie opisywał nigdy życia rodzinnego, matki i ojca
wychowujących dzieci, rodzina to u niego młody żołnierz wracający z wojny do domu rodziców, w którym to domu
mało kiedy potem przebywa. Co do
perspektyw udanego życia małżeńskiego nie miał złudzeń, ale za to również nikt
inny nie potrafił tak pięknie i zarazem zwyczajnie opisać prawdziwej przyjaźni,
takiej która jest tak samo silna, o ile nie silniejsza, od więzów rodzinnych.
Żyjący w tzw. nieciekawych czasach,
nieznający wojny czy biedy ludzie, nie zwracają z reguły uwagi na piękno, które
czai się w codzienności. Nie jest dla nich czymś nadzwyczajnym to, że mogą iść z chłopakiem czy dziewczyną do
restauracji, że mogą wyjechać na wakacje itd.
Co również paradoksalnie, wśród takich właśnie ludzi, żyjących w
dobrobycie, jest sporo przypadków
depresji. Zdaniem złośliwych , jest to
depresja właśnie z dobrobytu. Takie czasy Remarque`owi były obce. Mówi on
ustami Ferdynanda właśnie w „Trzech towarzyszach” „Tylko nieszczęśliwy
człowiek wie, co to szczęście. Szczęśliwy jest manekinem instynktu życiowego .
Popisuje się szczęściem, ale go nie ma. Światło nie świeci w świetle, jaśnieje
tylko w ciemności . Za zdrowie mroku!”
Pokolenie Remarque’a walczyło na frontach I
wojny , potem klepało biedę , przeszło przez czas gigantycznego bezrobocia i
totalnej inflacji, potem zaś przez czas rodzenia się nazizmu , przez II wojnę i
w końcu często przez wymuszoną emigrację. Faktycznie, było pokoleniem
straconym. Jak mówi gospodyni Roberta „Doprawdy dziwni jesteście wy, dzisiejsza
młodzież. Nienawidzicie przeszłości, gardzicie teraźniejszością, a przyszłość nic
was nie obchodzi”. W „Trzech towarzyszach” mamy historię mniej więcej jednego
roku z życia trzech trzydziestoletnich byłych żołnierzy frontowych, którzy
mieszkają razem w jednym mieście i prowadzą warsztat samochodowy. W tej właśnie
książce, która nie odbiega od głównego nurtu twórczości , jest wyjątkowo dużo
humoru, głównie czarnego, w końcu gdy jest trzech dorosłych facetów, mają pracę
-
humoru braknąć nie może. „ My żyjemy w rozpaczliwych czasach. W takich
wypadkach jedyną uczciwą postawą jest humor”.
Po powrocie z wojny nasi bohaterowie
razem pracują, razem bawią się i razem piją. Jeden z nich zakochuje się w
nieznanej mu kobiecie Pat. Okazuje się
szybko, że Pat ma problemy ze zdrowiem. Po pierwszej wojnie była skrajnie
niedożywiona. Główny bohater – Robert -
kocha muzykę, marzył kiedyś o tym, aby
zostać muzykiem , ale skończył w warsztacie.
Wątek miłosny rozwija się zwyczajnie, powoli, nasz bohater chcąc
zaimponować Pat i dobrze wypaść , przed pierwszą randką spił się . W tle doskonale odmalowana jest
panorama ówczesnych Niemiec, inflacja szalejącą tak, że natychmiast po rozdaniu
wypłaty ludzie zwalniani byli na godzinę , czy dwie, aby móc zrobić zakupy
. Kilka godzin później wypłata wiele warta
już nie była. Do tego dochodziło gigantyczne bezrobocie no i towarzysząca temu
fala samobójstw. Sfrustrowanych ludzi zaczął uwodzić Adolf Hitler, aczkolwiek
jego nazwisko nie pada ani razu. Na ulicach
zaczęły pojawiać się uzbrojone bojówki. Normalni zdawałoby się mężczyźni zaczynali
nagle głosić hasła, że Żydów jest za dużo i temu podobne.
To co jest dla mnie wyjątkowe, to
niesamowity dar obserwacji autora. Jest przenikliwy do granic możliwości, przenikliwy
przenikliwością jakiej się często nie spotyka . Tą zdolność Robert, a w
zasadzie Remarque, uzyskał na wojnie,
dojrzał wtedy błyskawicznie i stał się mądrzejszy od ludzi znacznie starszych
od siebie. Jak mówi – w tamtych czasach
„polityka zastępowała teatr, strzelanina była naszym codziennym koncertem
wieczornym , a olbrzymia księga nędzy przemawiała mocniej, niż książki
wszystkich bibliotek razem wziętych”. I
Robert i jego koledzy błyskawicznie byli w stanie odróżnić cwaniaków od poczciwych,
oszustów od oszukanych , prawdziwą
miłość od miłostek , potrafili rozpoznać u ludzi skrywaną skrzętnie rozpacz. Byli
mądrzejsi od dzisiejszych psychologów i psychoanalityków.
Na wielu stronach powieści Remarque niezmiennie
składa hołd życiu. Robert mówi do ubranej w piękną suknię Pat: „Od dzisiaj stawiam krawców wyżej niż filozofów. Panowie krawcy wnoszą piękno w
życie. A to jest znacznie ważniejsze, niż przepastne głębie myśli.” Jednego wieczór słuchali razem „Opowieści Hoffmana" i wówczas „muzyka oddzielała
wszystko, czyniła nierealnym, barwnym ; zdawał się szumieć barwny nurt życia ,
przepadał ociężały smutek, nie było granic – istniał tylko ten blask i melodia,
i miłość; nie można było pojąć, że na zewnątrz panuje nędza, cierpienie i beznadziejność w tej samej chwili, gdy istnieje taka
muzyka”.
I po „Trzech towarzyszach” i po innych
książkach Remarque`a zawsze na jakiś
czas zaczyna mi się po raz kolejny układać hierarchia ważności różnorakich
spraw . I zawsze też czuję się szczęśliwa, że żyję tu i teraz i że mogę kiedy chcę
i iść do knajpy i posłuchać muzyki i robić cała masę innych rzeczy, wystarczy
tylko abym miała na nie ochotę.
6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz