piątek, 2 maja 2014

Kate Atkinson „Jej wszystkie życia”



 
     Wiele razy zastanawiałam się nad tym, co by było gdyby wydarzenia potoczyły się inaczej, niż w rzeczywistości, gdybym np. kogoś nie poznała,  zmieniła pracę, nie zmieniła pracy itp. „Jej wszystkie życia” to doskonały przykład tego rodzaju zabawy.

   Ursula Todd  – główna bohaterka książki - przeżywa wiele wariantów swojego życia. Przykładowo w jednym wariancie topi się w morzu jako dziecko, w innym ktoś ją ratuje. Wariantów jest bardzo dużo, a im jest starsza, tym  robi się ciekawiej . Kate Atkinson doskonale pokazuje , jak wiele rzeczy w życiu zależy od zwykłego zbiegu okoliczności  i w jak diametralnie inny  sposób może potoczyć się czyjeś życie właśnie w zależności od zwykłego przypadku.  Jedna z bardziej jaskrawych tego typu sytuacji ma miejsce wtedy, gdy Ursula wyjeżdża na wakacje w góry do Austrii i poznaje tam przystojnego młodzieńca, za którego po jakimś czasie wychodzi za mąż. Ma to miejsce w latach 30-tych XX wieku. Mąż zaczyna robić karierę, pnie się coraz wyżej. Rodzi się dziecko. Wybucha wojna. Okazuje się, że Ursula znajduje się raptem po przeciwnej stronie frontu, niż cała jej brytyjska rodzina. Granice są zamknięte i w tej sytuacji nic już nie może zrobić.  Pod koniec wojny sytuacja Ursuli robi się nie do pozazdroszczenia . Gdy następują ostatnie dni wojny, robi się coraz dramatyczniej, wraz z dzieckiem znajduje się  ona w Berlinie, żaden schron nie daje już gwarancji przeżycia, a przedmieścia miasta są już zajęte przez Rosjan.

     Różne warianty tego samego losu dają sporo do myślenia. Przede wszystkim wydarzenia opisane są wyjątkowo ciekawie  i z książki  nie wieje nudą. Przebieg tych wydarzeń uczy też tolerancji. Wracając do sytuacji z Berlina z 45r. autentycznie byłam pełna współczucia do Ursuli, aczkolwiek nie ulega wątpliwości, że kilka wcześniejszych lat przed wojną było dla niej „latami tłustymi”. W Europie trwały prześladowania Żydów, jej niczego nie brakowało i sytuacja na świecie specjalnie jej nie martwiła, dopóki oczywiście wszystko się nie zmieniło. Charakter pod wpływem okoliczności też uległ pewnym przeobrażeniom. Ale tak czy siak, jeden wyjazd wakacyjny i poznanie niewłaściwej osoby , skutkowało zmianą totalną.

    Podobało mi się również to, że w powieści była pewna tajemnica, coś w rodzaju metafizyki. Gdy czas się w jakiś niepojęty sposób cofał i Ursula ponownie znajdowała się w bardzo ważnej sytuacji , która miała zmienić jej życie , nie miała świadomości, tego , że to się już kiedyś wydarzyło i spowodowało takie ,a nie inne skutki. Ale ona jakby to wyczuwała i instynktownie reagowała inaczej, niż poprzednim razem.   Gdy np. w jednym z wariantów  życia szła ulicą , potknęła się, pomógł jej podnieść obcy mężczyzna, jej przyszły mąż . Życie z nim – damskim bokserem - szybko stało się wielkim koszmarem. Kiedy  sytuacja się powtórzyła i Ursula znowu znalazła się tego samego dnia na tej samej ulicy i ponownie się potknęła, również usłyszała miły męski głos ofiarujący pomoc. Ale wtedy szybko podniosła się sama i uciekła. Czy to są przeczucia? Czy jest to instynkt ? Nie wiadomo. Autorka nie odpowiada na takie pytania.  
5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz