niedziela, 9 marca 2014

Marta Grimes „Pod zawianym kaczorem”





    Ostatnio mam tak dużo pracy, że nie jestem potem w stanie w wolnym czasie czytać książek, wymagających dużej uwagi. Wpadłam więc w ciąg czytania kryminałów. I tak może być jeszcze z miesiąc, powinnam dopiero wtedy wyjść na prostą.  Co do zasady -  kryminały powinny wciągnąć i  spowodować oderwanie się myślami od pracy , no i dać pewien rodzaj odpoczynku . W moim wypadku się to sprawdza. Gdy jestem z kolei wypoczęta , wolę poważniejsze lektury. Chociaż  teraz gatunki     na tyle pomieszały się , że niektóre kryminały są dosyć poważne i też uwagi wymagają.
 

   „Pod zawianym kaczorem” nie był moim pierwszym kontaktem z Martą Grimes. Parę lat temu w cyklu Polityki „Lato z kryminałem”  wydano właśnie Martę Grimes, w kolejnym roku również,  i tak ta znajomość trwa.  Mam też sentyment do tej autorki, zaczęła pisać w wieku 50 lat, tzn. wtedy właśnie wydano jej pierwszą książkę. U nas często ludzie zajmują wtedy tylko dziećmi czy wnukami i lekarzami.  W całym cyklu szalenie intrygujące są  postacie głównych bohaterów : inspektora Richarda Jury, jego przyjaciela  - detektywa   amatora , arystokraty Melrose’a  Planta, ciotki tego ostatniego Agaty Ardry . Na szczęście nikt z nich nie ma traumatycznych wspomnień z dzieciństwa lub innych makabrycznych przeżyć  znanych  z kryminałów skandynawskich i czytelnik nie musi być nimi epatowany, nikt nie jest alkoholikiem i nie ma depresji.  Każdy z tych bohaterów  jest ciekawym,  wyjątkowo inteligentnym oryginałem . Panowie  są w średnim wieku i są wolni, żaden z nich jednak nie urządza polowań na kobiety , tak jak robiła to wobec facetów  Bridget Jones .  Oryginalnym elementem cyklu są postacie dzieci, często gdy się pojawia dziecko, nie ma nic wspólnego z infantylizmem,  jest niebywale bystre , nie nudzi się , nie potrzebuje stałego zabawiania , ma swój charakterek.  

     „Pod zawianym kaczorem” rozgrywa się   w Stratfordzie, rodzinnym mieście Wiliama Szekspira, gdzie na wycieczkę przyjechała grupa Amerykanów.  Dość szybko zostaje zamordowana właśnie Amerykanka. „Pod zawianym kaczorem” nawiązuje do sztuk Szekspira, z uwagi na miejsce akcji nie mogłoby być inaczej. Co nieco można sobie przypomnieć,  trochę też można się nauczyć. Ale  jest powieścią nieśpieszną, bardziej do smakowania i delektowania się angielskim humorem czy dialogami, niż do wciągnięcia się w  akcję do tego stopnia, aby zapomnieć o całym świecie.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz