Dla mnie „Następny do raju” to jest arcydzieło. Przed wysłuchaniem audiobooka znałam tylko film
Petelskich „Baza ludzi umarłych”. W tym zbiorze dzieł Hłaski, który miałam dawno
temu , „Następnego do raju” nie było. W „Pięknych
dwudziestoletnich” Hłasko strasznie psioczył na Petelskich, że zrobili dno i że
to nie ma żadnego związku z jego twórczością. Zaintrygowało mnie to, bo „Baza” według mnie
była dobrym filmem. Gdy zapoznałam się z
dziełem Hłaski, zrozumiałam , o co chodzi.
Nie wiadomo dla kogo ta sytuacja
jest bardziej destrukcyjna, czy dla tych zwykłych kierowców, bez wykształcenia,
czy dla Zabawy, aktywisty partyjnego, który miał cały zespół pilnować. Gdyby
nie on, cześć ludzi zostawiłaby tą pracę, przeżyliby. W jego przypadku mózg już miał tak przeżarty
partyjną agitką, że poza hasłami „partia”,
czy „zadanie” nic już do niego nie docierało. Nie przemawiało do niego nawet to
, że ludzie ginęli. Ale nie trzeba było czekać długo. Rozziew pomiędzy pięknymi
hasłami , a rzeczywistością był tak duży, że powoli jakieś strzępy świadomości i
tego, co on właściwie robi , zaczęły do niego docierać .
Nie ulega wątpliwości, że Hłasko jako
winnego tej sytuacji, wskazuje ludzi, którzy stali u steru władzy. To przecież ich portrety niszczy pijany Orsaczek. To oni
omamili Zabawę . Tego rodzaju sugestii w filmie Petelskich być nie mogło.
Jest to lektura makabryczna. Też jest
dołująca, ale nie ma w niej ani jednej nuty fałszu, ani jednego zbędnego słowa,
ani jednej zbędnej sytuacji , żadnego dysonansu. Nie czułam ani cienia takiego
zdegustowania, jakie odczuwałam po ostatniej lekturze , czyli po Krajewskim i
jego „W otchłani mroku”.
Audiobook jest czytany przez Andrzeja Seweryna i był to bardzo dobry
wybór. Seweryna właściwie nie słyszałam, chłonęłam za to tekst. Nie drażnił
mnie ton, tak jak w przypadku Blanki Kutyłowskiej i nic mi nie przeszkadzało w
jego czytaniu. To było chyba trochę jak z doskonałą muzyką w filmie. Za
pierwszym razem się jej „nie słyszy”, ale za to głębiej się wszystko przeżywa. Po tylu odsłuchanych audiobokach zdecydowanie stwierdzam,
że im lepszy aktor, tym lepiej się książki słucha
i to bez względu na tekst. I chyba nawet jest to warte aż tak wielkich
kwot, jakie za odczytanie książki ci Wielcy dostają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz