Od ponad miesiąca jestem totalnie zarobiona. Po powrocie z
pracy nie mam na nic siły. Lekkie kryminały
są w tej sytuacji ratunkiem. Dzięki nim można oderwać się od rzeczywistości,
zapomnieć o całym świecie. Ale właściwie
powinnam napisać , że dzięki nim powinno się móc oderwać od rzeczywistości.
Wbrew pozorom natrafienie na dobry kryminał , mądry i wciągający, nie jest
wcale łatwe. Sięgnęłam więc tym razem po coś lekkiego, ale innego rodzaju.
Będąc rozentuzjazmowaną po ubiegłorocznej lekturze „Świat jest teatrem” Akunina, sięgnęłam po
jego „Pory roku”. Żałowałam, że nie jest to kolejna część cyklu z detektywem Fandorinem,
ale uznałam, że trudno.
Zalet nie jest wiele, momentami czyta się lekko,
gdzie indziej niekoniecznie. A poza tym jest to strasznie grafomańskie. Główna bohaterka książki – Wiera- jest
piękną, młodą lekarką, która chce pomagać ludziom starszym. Wysłana została więc
do pensjonatu dla starszych ludzi, konkretnie
dla Rosjan, ale mieszczącym się w Paryżu. Wysłał ją szef fundacji, w której
jest ona zatrudniona. We Francji ma poznać , jak wygląda nowoczesny system
opieki . Tam właśnie dowiaduje się, że założycielka tego domu – Aleksandryna - bardzo sędziwa już kobieta, od kilkunastu lat
jest w śpiączce. Ale wbrew wszelkim pozorom, ta starsza dama ma całkowicie
zachowaną świadomość , nie może jednak w
żaden sposób skontaktować się z otoczeniem. Ma kontakt jedynie ze swym
największym wrogiem i w ograniczonym zakresie z jednym z pensjonariuszy. I znaczna część książki to są jej wspomnienia
i różnego rodzaju refleksje. Sam pomysł byłby może ciekawy, ale jego realizacja
jest potworna. Aleksandryna wspomina swoje życie, szczególnie małżeństwo i
spotkanie ze starym Chińczykiem, który był właściwie geniuszem. Znał wszystkie tajemnice
świata, znał sposób na absolutną długowieczność, wiedział, co robić, aby nigdy
na nic nie chorować. Sekret tkwi w oddychaniu, aczkolwiek dokładna recepta nie została
podana, i w piciu ekstraktu z dwóch
połączonych ze sobą roślin . Znał się przy tym doskonale na ludziach,
rozpoznawał aurę każdego człowieka, wiedział, kto jest dobry, kto nie. Był to absolutny
mędrzec, nieomylny w każdej dziedzinie.
Tą mądrość posiadła też i Aleksandryna , a przed zapadnięciem w śpiączkę wszystko
spisał i ukryła w sejfie . Dość mocno rozbudowany jest wątek wyprawy młodej
Aleksandryny z Chińczykiem po złoto i rośliny, dające długowieczność. W czasie
wyprawy musza bardzo uważać, aby nie napadli na nich zbójcy.
I to by było na tyle, szkoda mi czasu na
dalsze pisanie o tej książce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz