środa, 12 lutego 2014

Mariusz Urbanek "Broniewski. Miłosć, wódka, polityka.



      Od dawien dawna lubiłam Broniewskiego. Właściwie to więcej niż lubiłam. To w końcu  jest jeden z moich ulubionych poetów i to bynajmniej wcale nie z powodu wierszy rewolucyjnych czy opiewających miniony ustrój . Jego wiersze  liryczne, o miłości, poezji, przyrodzie  i tego typu kwestiach,  są bez konkurencji. Zawsze ubolewałam, że jest on tak mało znany od tej dobrej strony. Obawiałam się nawet , że w związku z przemianami ustrojowymi może zostać już utożsamiony wyłącznie z opiewaniem PRL-u i w związku z tym może w ogóle przestać być czytywany .

        Gdy dowiedziałam się, że Mariusz Urbanek napisał w czasach nam współczesnych biografię Broniewskiego , wpadłam niemal w euforię , książkę zakupiłam  i jeszcze przed przeczytaniem wątpiłam , czy będę w stanie znaleźć w niej wady. To jest tak trochę jak z obiektywnym spojrzeniem na osoby najbliższe, jest to szalenie trudne ,  a czasem wręcz niemożliwe. Zawsze tych najbliższych widzi się w lepszym świetle , niż widzą ich pozostałe osoby. A  książka dotyczy właśnie mojego Broniewskiego i tak długo trzeba było na nią czekać.  Dzieło M. Urbanka to przecież  pewna forma ocalania poety od zapomnienia , pokazywania jego prawdziwego oblicza i zrywania z patrzeniem na Broniewskiego tylko przez pryzmat piewcy socjalizmu .  

     Przy biografiach zawsze nasuwają mi się 2 aspekty, sposób jej napisania i refleksje na temat bohatera. Wbrew pozorom, te 2 elementy wcale nie musza współgrać. Przeczytałam kiedyś, że biografie Andrew Mortona zawsze sprzedają się jak ciepłe bułeczki, bez względu na to, o kim on pisze. Nie czytałam żadnej jego biografii, ale wydaje się to logiczne. A z kolei wiele biografii osób , które miały ciekawe życie, nie sprzedaje się.

  W przypadku biografii Broniewskiego główną jej  zasługą jest pokazanie Broniewskiego w obiektywnym świetle, i jako legionisty,  i jako uczestnika wojny polsko – bolszewickiej  , i jako żołnierza Armii Andersa, i jako autora „Słowa o Stalinie” i innych tego typu wierszy i jako chociażby człowieka, którego wyczynów władza ludowa na tyle się obawiała, że musiała zamknąć go przymusowo w zakładzie psychiatrycznym.  Do tej pory o życiu Broniewskiego nie wiedziałam wiele i muszę przyznać, że niektóre fakty był dla mnie zaskoczeniem. Wydawało mi się, że kto jak kto, ale on z pewnością nie miał kłopotów z cenzurą. Byłam w totalnym błędzie, bo właśnie Broniewski zawsze miał masę kłopotów z cenzurą i zawsze na skutek tego pokrzywdzeni byli czytelnicy. W okresie XX-lecia międzywojennego nie mógł krytykować istniejącego  porządku i miał problemy z  drukowaniem wierszy rewolucyjnych czy tych komunizmie. Gdy znalazł się w trakcie wojny pod okupacją rosyjską nie mógł z kolei z nostalgią wspominać przedwojennej Polski  i krytykować Niemców, był to przecież sojusznik Stalina. Gdy zaciągnął się do armii Andersa i napisał fraszkę krytyczną o gen. Michale Karaszewiczu – Tokarzewskim, generał obraził się i ostatecznie skończyło się to tym, że Broniewski musiał opuścić wojsko. Potem z kolei gdy nastał pokój nie mógł drukować wierszy o tym, że ziemie wschodnie, Nowogródek, Wilno, powinny być nasze. Mimo sympatii Broniewskiego do socjalizmu nie był on wobec tego, co się działo bezkrytyczny, ale takich wierszy też pisać nie mógł.

     I co ciekawe, w żadnym niemal środowisku nie uchodził on za swojego i zawsze mu wypominano, że cos napisał lub że czegoś nie napisał, że coś zrobił lub że nie zrobił. 

     Dopiero po lekturze tej książki uświadomiłam sobie, że jest sporo takich wierszy Broniewskiego , których nie znam i których nie było w tych zbiorach, które czytałam. Teraz dopiero, gdy minęło 25 lat od zmiany ustroju , nastał czas, że można na Broniewskiego popatrzyć z dystansem i poczytać jego wiersze z wszystkich okresów życia.    Oczywiście są i wiersze liryczne, o których już pisałam    , które są ponadczasowe i piękne zawsze. Zamówię z pewnością teraz najnowszy wybór wierszy, właśnie w wyborze Mariusza Urbanka   i z ciekawością sprawdzę, jak wygląda takie kompendium.

     Zaś co do samej książki, to  mogłaby być napisana ciekawiej, momentami czytało się ją ciężko.  Zdecydowanie nie podobał mi się zabieg odstąpienia od chronologii i opisywania oddzielnie różnych aspektów życia, np. jeden rozdział to zaangażowanie polityczne w XX-leciu międzywojennym, doprowadzony jest od do wybuchu wojny, inny to życie uczuciowe, jeszcze inny to udział w armii Andersa, a kolejny to zauroczenie kobietą, która wyszła potem za mąż za Gustawa Herlinga – Grudzińskiego.    Jestem absolutnie przekonana, że różnych sfer życia nie da się od siebie oddzielić, one przecież oddziałują na siebie wzajemnie . Żona może przecież mieć wpływ na życie polityczne męża itp.

       Z pewnością na dobre książce wyszłoby, gdyby pewne wydarzenia , mające duży wpływ na późniejsze życie poety, były bardziej pogłębione. M. Urbanek często jakby prześlizgiwał się tylko po powierzchni zdarzeń , nie dociekał przyczyn . Sądzę, że najważniejszym elementem życia Broniewskiego było zafascynowanie komunizmem. Ale w książce na próżno byłoby szukać fragmentów,   jak to się stało , w pewnym momencie czytania  zorientowałam się, że to już się stało, ze Broniewski właściwie już jest komunistą. I w tym momencie musiałam cofać do przeczytanych już rozdziałów, zastanawiać nad własną rękę. A to przecież autor powinien wskazywać pewne hipotezy, co, jak dlaczego. Nie zwalnia to oczywiście od myślenia i własnego analizowania pewnych tez.

     Czułam totalny niedosyt fragmentami o córce , Ance, największej miłości Broniewskiego.  Anka zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach, śmierć równie dobrze mogła być skutkiem wypadku, jak też i samobójstwa. Przebiegowi tego wydarzenia poświęconych jest zaledwie parę zdań. Przypuszczam, że autor chciał    uciec od sensacji, ale jeżeli wydarzenie  nie tylko było sensacyjne, ale i niesamowicie ważne dla poety, to nie powinno się do tego uciekać. Broniewski mówił, że 98% okoliczności wskazuje na wypadek, ale samobójstwa nie wykluczał.  Życie ze świadomością, że najbliższa osoba mogła popełnić samobójstwo, musi być koszmarem, ale w książce tego typu refleksji nie ma.  Wspomniane jest tylko mimochodem, że Anka będąc już mężatką i matką, zakochała się w Bohdanie Czeszce i że to mogło być powodem tego domniemanego samobójstwa. Broniewski odgrażał się z tego powodu  Czeszce, tamten musiał nawet uciec przed Broniewskim do Moskwy.    Ale też nie ma rozwinięcia tego tematu.    

    Myślę, że ta powierzchowność wynika z postawienia przez autora na ilość w pisaniu biografii, a nie na jakość. Jedna z najlepszych polskich autorek biografii , Agata Tuszyńska, jedną książkę pisze kilka lat, tu mamy przypadek odwrotny, w kilka lat -  kilka biografii.

   Ale generalnie plusy górują nad minusami . Nasunęło mi się jeszcze parę refleksji natury ogólnej. Zauważyłam, czytając biografie i obserwując ludzi, że ludzie głęboko wierzący mają chyba w życiu łatwiej. Mówię o osobach naprawdę głęboko wierzących.  Oni prędzej znajdują sens we wszystkim i wbrew pozorom nie załamują się przeciwnościami losu . Pomaga też posiadanie autentycznie  bliskich osób, niekoniecznie musi być to rodzina.  Broniewski nie był wierzący, może też i przez to było mu trudniej…  Najbliższe osoby szybko umierały. Ale pozostawił po sobie wspaniałą poezję.  

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz