poniedziałek, 13 stycznia 2014

Mikołaj Gogol „Martwe dusze” audiobook , czyta Andrzej Szczepkowski i Piotr Olędzki


                                          Martwe dusze. (Audiobook) - 0


     „Martwe dusze” zawsze był dla mnie  jednym  z najbardziej fascynujących tytułów, mam na myśli sam tytuł sensu stricto, bo treść książki poznałam dopiero teraz . Gdy tylko ten tytuł słyszałam , zastanawiało mnie, co to dokładnie oznacza, czym są te martwe dusze. Potem gdzieś usłyszałam, że bohater książki skupuje martwych chłopów, tzn. staje się ich właścicielem, z papierów zaś wynika, że oni żyją i że wchodzą oni w skład jego majątku.

    Książka mimo tego, że napisano ją 200 lat temu, jest wyjątkowo zabawna i chyba określiłabym ją trochę jako satyrę , a trochę jako powieść psychologiczną. Cziczikow, skupujący tych chłopów,  to oszust  i krętacz. Wyłania się na rosyjskiej prowincji , podlizuje do co bardziej zacnych obywateli i skupuje tych nieżyjących chłopów. I cały czas mamy zagadkę, do czego są mu oni potrzebni. Obraz społeczności  małego miasteczka pokazany jest rewelacyjnie , do tego stopnia, że mogłam spokojnie robić  analogie, że np. wszystko dzieje się w miejscach, gdzie pracujemy, wszędzie są przypadki lizusostwa, próby wejścia do towarzystwa osób, sprawujących funkcje kierownicze, nawet gdyby wśród tych osób były totalne kanalie i idioci. Tak samo było 200 lat temu i pewnie będzie i za 200 lat  a Gogol to opisuje i kpi . Nie trzeba się specjalnie wysilać, aby sobie przypomnieć różne postacie, znane  z mediów, też większych i mniejszych oszustów, które  też w podobny sposób zaskarbiały sobie względy pseudoelit, pokazywani byli w różnych brukowcach jako celebryci, a potem  okazywało się, że są to tylko zwykli przestępcy, którzy byli skazywani przez sądy.

     Gdy przybywa nieznany nikomu Cziczikow wszyscy najpierw są ostrożni, zastanawiają się, kto to, czy jest bogaty, czy nie, czy ma może znajomości gdzieś wyżej. Kiedy okazuje się, że kupuje on chłopów, roznosi się wieść, że jest zamożny, prawdopodobnie z różnymi koneksjami, wszyscy uznają , że warto więc mieć z nim dobre kontakty. Cziczikow do tego bardzo się „szanuje”, zabiega o kontakty tylko z „elitą” miasteczka. Ta „elita” to oczywiście wysoko urodzone osoby, sprawujące różne urzędy i majętne. Wobec  innych Cziczikow przyjmuje ton protekcjonalny, a gdy trzeba,  potrafi nawet krzyknąć i być opryskliwy. A jeżeli nie ma do kogoś interesu, to go w ogóle nie zauważa. Spoufala się więc z tą „elitą”, a „elita” z nim, mało kto z tej „śmietanki towarzyskiej” do pewnego momentu zastanawia się, czy nie jest to aby oszust, który robi ich w balona.  Gdyby trochę wnikliwiej się mu przyjrzeć, oczywiste byłoby, że nie jest to ani człowiek błyskotliwy, ani dobrego charakteru i właściwie nic sobą nie reprezentuje. No ale skoro ma różnego rodzaju koneksje, nikt się nie wgłębia w takie szczegóły, no bo po co. Nie wspomnę już o tym, jak traktuje on ludzi całkowicie zależnych od siebie, np. swojego woźnicę. Szczególnie zabawne jest, gdy w towarzystwie Cziczikow uznany jest za dobrą partię na wydaniu, głównie ze względu „zamożność” i różne panie zaczynają być dla niego szczególnie miłe.

       Momentami Cziczikow przypominał mi trochę naszego Nikodema Dyzmę, szczególnie w ostatnim rozdziale, w którym pokazana jest historia Cziczikowa .  W „Martwych duszach” akcja jest jednak znacznie bardziej ograniczona czasowo, nasz bohater przybywa na prowincję na 2 tygodnie i nie ma ambicji, aby się tam osiedlić i robić karierę. Ma inne plany.  Cziczikow nie zachodzi jednak tak wysoko, jak Dyzma.  Wydarzenie nie są jednak monotonne i w pewnym momencie sytuacja się komplikuje. Wśród miejscowych zaczynają się obawy, czy rzeczywiście nie jest to oszust i Cziczikow podejmuje decyzję, że musi jak najszybciej opuścić miasteczko.  Sytuacje, gdy ta pseudoelita w mgnieniu oka odwraca się od Cziczikowa, są szczególnie komiczne, tym bardziej, że właściwie nic się nie zmieniło , od początku mieli do czynienia z oszustem i gdyby tylko chcieli, mogliby go błyskawicznie przejrzeć.  Wszystko wyjaśnia się w ostatnim rozdziale, czyli kim właściwie jest Cziczikow, po co kupował martwe dusze, dlaczego itp.

    „Martwe dusze” są idealną książką jako audiobook. Słuchanie nie jest meczące, nie trzeba się wysilać, aby się nie pogubić  w wydarzeniach. Wykonanie jest super, nic dodać, nic ująć.

      Jakiś czas temu oglądałam w teatrze „Rewizora” Gogola i byłam i zachwycona i totalnie rozbawiona. Gogol jest naprawdę świetny, w obecnych czasach byłby świetnym satyrykiem, mógłby pewnie z powodzeniem stworzyć  kabaret.
      Najciekawszy rozdział, który szczególnie zasługuje na uwagę, to rozdział ostatni. Narrator podejmuje tutaj bezpośredni dialog z widzem i tłumaczy mu , lekko mrużąc oko, że każdy oburza się patrząc  na zachowanie Cziczikowa, ale warto byłoby trochę zastanowić się nad sobą samym  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz