Ciekawy temat, super realizacja, tyle
tylko , że książka jest napisana tak dziecinnie, że nadaje się dla dzieci lub młodszej młodzieży. Po audiobooku „Niezwyciężony” Lema tak bardzo
napaliłam się na audiobooki starannie
nagrane, z dużą ilością aktorów , z muzyką, że bez szczególnego namysłu,
zakupiłam „Narrenturn”, ostatecznie przecież audiobooków zrealizowanych w ten
sposób cały czas jest bardzo mało.
Mam wyjątkowo mieszane uczucia. Niestety, najbardziej męczyła mnie dziecinność. Przypomniałam sobie „Królów
przeklętych” M. Druona, których pochłaniałam i którzy pisani byli z różnego
punktu widzenia, króla, możnowładcy, lichwiarza, biednego szlachcica itp.
„Narrenturn” ma niestety jednego głównego
bohatera Reinmara z Bielawy. Historia zaczyna się w 1425r. na Śląsku , od tego, że Reinamar ma romans z Adelą, żoną jednego z bogatych
szlachciców – von Stercza. Historia rozpoczyna się i biegnie dalej wyjątkowo
schematycznie, Reinmar został przyłapany in flagranti z Adelą przez braci Adeli, poprzysięgli mu oni zemstę
i zaczęli go ścigać. Jeden ze ścigających podczas pościgu, na skutek
nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, zginął. Ten moment to tylko początek
kłopotów Rainmara. W miarę postępowania akcji pakuje się on w coraz większe
kłopoty. Z jednej strony Reinmar jest
wykształconym człowiekiem, lekarzem, bardzo światłym , ale z drugiej zachowuje
się tak przeraźliwie głupio, że trudno uwierzyć. Przez znaczną część książki Reinmar
dąży do spotkania z Adelą, wiedząc że może zostać złapany przez jej braci, ale „bardzo ją kocha”. Jedzie więc do
Adeli w towarzystwie różnych kompanów i przeżywa stale różne przygody, głównie
polega na tym, że ściga co cała masa ludzi i to nie tylko za wydarzenia, związane
z rodziną von Stercza. Reinmarowi zostało np. przypisane zabójstwo, którego nie
popełnił. Zainteresowała się nim inkwizycja itd. itp.
Trochę przypominało mi to wszystko filmy z
pościgami, tylko tutaj wydarzenia rozgrywają się w średniowiecznej scenerii. Dla
mnie było to przeraźliwie nudne, nie mogłam wprost doczekać się końca, a
audiobook ma ok. 20 godzin. Reinmar stale
ucieka, lekceważy różne dobre rady życzliwych mu ludzi , co jakiś czas dochodzi
mu nowy kłopot i tak w kółko. Stałym elementem książki są bójki, biją się wszyscy
ze wszystkimi , nie zawsze wiadomo, z jakiego powodu. Myślę, że jest to idealna książka dla gimnazjalistów,
ale nie wyżej.
Nieliczne plusy tego dzieła to
odzwierciedlony klimat tamtych czasów , np. wszechobecny strach przed inkwizycją,
każdy się jej boi, sporo osób za to jej donosi. Inkwizycja przedstawiona jest
mniej więcej na wzór Służby Bezpieczeństwa , z rozległą siatką agentów . Powszechna
jest oczywiście wiara w czary i lęk przed czarownikami. W trakcie jazdy po
wsiach i miasteczkach napotkać można na turnieje rycerskie. Wszystko to nie jest zbyt odkrywcze niestety.
Najciekawsze jest chyba jednak to , że możemy przyjrzeć się z bliska wojnom
husyckim, nazywanym w średniowieczu krucjatami p-ko niewiernym. O krucjatach
słyszał chyba każdy, ale o krucjatach na terenie Czech nie słyszałam . I jest
to rzeczywiście coś nowego, czego się dowiedziałam.
Realizacja audiobooka jest
świetna, masa aktorów, efekty dźwiękowe, ale to trochę za mało, skoro sama treść
nie była w stanie mnie wciągnąć.
Kolejny raz już przekonałam się, że za mało starannie dobieram lektury.
Ten blog uzmysławia mi to szczególnie wyraźnie. Tych nietrafionych książek jest
za dużo. Nie mam nawet serca, aby o nich dłużej pisać. Nie mogę powiedzieć, że „Narrenturn”
to zła książka , to książka dla innego , młodziutkiego czytelnika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz