czwartek, 3 października 2013

„Droga powrotna” Erich Maria Remarque


Droga powrotna - Erich Maria Remarque

  
Bardzo rzadko, sporadycznie wręcz, zdarza  się, abym czytając książkę miała poczucie, że czytam coś, co jest doskonałe.  W przypadku Remerque’a tak już się zdarzyło, było to w trakcie czytania „Łuku triumfalnego”.  I teraz  to  uczucie powróciło. Dla mnie  „Droga powrotna” to arcydzieło, bez żadnych wątpliwości, jest to jak dotąd numer  1 na mojej  liście przeczytanych książek roku 2013.   I wątpię, aby tej pozycji jakakolwiek inna zagrażała.

„Droga powrotna” to historia żołnierzy, Niemców, wracających po przegranej dla nich I wojnie światowej do domu. Jest to jakby kontynuacja „Na zachodzie bez zmian”, która opowiadała o przeżyciach podczas wojny. „Droga powrotna”  zaczyna się w ostatnich dniach wojny, kończy ok. 1,5 roku później. Remarque walczył na tej wojnie i próbuje opisać doświadczenia ekstremalne, to, co dla kogoś, kto pewnych rzeczy nie przeżył, jest nie do rozumienia.   Ci żołnierzy to w większości byli młodzi chłopcy, oderwani od ław szkolnych. Każdy z nich był absolutnie szczęśliwy, że wojna się skończyła. Jak się okazało, powrót do domu i próby zaadaptowania się do nowych warunków były szalenie trudne, niemal tak, jak i próby przeżycia na wojnie. Większość z nich, delikatnie mówiąc,  nie potrafiła przystosować się do nowych warunków.  Przyzwyczajeni byli do zabijania, ale i do braterstwa z kolegami. W warunkach ekstremalnych, stałego zagrożenia życia, charaktery ludzkie można było poznać momentalnie, nie było czasu na udawanie. O pozycji wśród kolegów decydowały umiejętności żołnierskie i koleżeństwo, odwaga. Po wojnie , w totalnej biedzie, okazało się, że znaczenie zaczynają mieć  zupełnie inne czynniki, pochodzenie, status majątkowy, umiejętność kombinowania i cwaniactwo. Tchórze i donosiciele po powrocie zaczęli się idealnie ustawiać i zdobywać pozycję społeczną.  Braterstwo broni przestało mieć jakiekolwiek znaczenie, gdy weterani szli na demonstracje, protestując przeciw biedzie i bezrobociu, ich dawni koledzy frontowi, obecnie nadal żołnierze czy policjanci , nakazywali otwierać do  ich ogień. Nawyk zabijania spowodował, że jeden z weteranów  z błahego powodu zastrzelił człowieka. Kolejny w ogóle nie był w stanie egzystować  inaczej, niż tylko w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym. Dochodziło do samobójstw. Ci którzy jakoś żyli miewali często   koszmary senne , śnili im się np. ludzie, których zabili, i to, jak ich zabijali, a to i tak chyba był jeden z najlżejszych objawów traumy. Cywile nie mieli jakiegokolwiek zrozumienia dla ich doświadczeń i musieli słuchać o tym, że gdyby jeszcze parę miesięcy wytrzymali, to Niemcy wygraliby wojnę .

„Droga powrotna” to książka psychologiczna. Budzi totalną empatię dla przeżyć tych młodych. Jest oryginalna i pionierska ze względu na temat . W naszej , polskiej kulturze, temat I wojny światowej traktowany jest marginalnie, walczyliśmy przeciwko samym sobie, po różnych stronach frontu. I przez to mamy książki, w których mówi się o powstaniach narodowych, tak samo jest z malarstwem, a potem zaraz pojawiają się legiony i rok 1918. Tymczasem dla wielu innych narodów I wojna ma w literaturze i świadomości społecznej równie ważną , o ile nie ważniejszą pozycję, jak i II wojna.  Gorycz towarzysząca powrotom z wojny i totalne rozczarowanie też nie są często opisywane, obojętnie której wojny to dotyczy .

Czytając miałam wrażenie, jakbym  też na tej wojnie była i z niej wracała. Nikt nie opisał takiej sytuacji sugestywniej od Remarqua. Doświadczenie tych żołnierzy stało się w tej sytuacji częściowo także i moim doświadczeniem.  To czego oni dowiedzieli się o ludzkich czynach, bohaterstwie i podłości, dowiedziałam się i ja. Czuję się więc niemal trochę jak weteran, jakby dane mi było bezboleśnie, zdobyć cudzą wiedzę o ludzkich zachowaniach. Ta właśnie pozycja na zawsze zmieniła już moje postrzeganie  psychiki ludzi w takich sytuacjach.

Młodzi ludzie, bohaterowie książki snują też plany na przyszłość, rozważają różne warianty. Teoretycznie są młodzi, mentalnie są starcami, co powoduje , że ich zapatrywania są szczególnie ciekawe. Oni maja pełną świadomość  tego, że np. po kilku latach człowiek , którego nie widzieli, a który kiedyś był im bliski, może stać się całkiem  obcy.  I nie ma tu niczyjej winy. Wystarczy, że zmieniła się tylko jedna osoba.   Takich myśli i wniosków jest cała masa. Nasuwają się od razu refleksje o nas samych.     Wnioski do jakich dochodzą ci,  którzy przeżyli, nie zwariowali i jakoś ostatecznie się zaadoptowali do nowej rzeczywistości nie są odkrywcze, ale przecież wszystkie wielkie prawdy są jasne i proste i jakoś mimo to  zawsze się o nich zapomina.  Willy na jednej z ostatnich kartek wyznaje , że chce wracać na wieś i uczyć dzieci jako nauczyciel.   Będzie ich uczyć, czym dla nich jest ojczyzna, że to „drzewa, łąki, pola, ziemia a nie nadęte hasła”. Stwierdza : „Długo się nad tym zastanawiałem i doszedłem do wniosku, że mamy dość lat, żeby podjąć się jakiegoś zadania. To będzie moje. Nie jest wielkie, przyznaję. Ale dla mnie wystarczy. Nie jestem przecież drugim Goethem”.

Warto tez pamiętać, że na I wojnie walczył sam Remarque. Wszystkie te przeżycia  i refleksje nie są więc wymysłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz