piątek, 19 lipca 2013

Beata Chomątowska „Stacja Muranów”


 
„ Myślę, że tak się stanie . Stawiane w rekordowym tempie na płytkim, gruzowym tarasie fundamenty nie wytrzymają naporu murów sklejanych ze szczątków cegieł . Hałas obudzi tych, którzy pod Tora nadaremną , pod uwięzioną gwiazda – jak pisał Jerzy Ficowski -    w zasypanych piwnicach czekają na koniec wojny.

   Na razie śpią. Tylko gdzieniegdzie pęka gruz, osypuje się tynk, stemple podpierają bramy.

    Trzeba się śpieszyć.”

 Stacja Muranów - Beata Chomątowska

   Wiele osób wyjeżdża na drugi koniec świata , a  w najlepszym razie do innych krajów i poszukuje tam ciekawych miejsc i fascynujących historii, albo zwykłego odpoczynku .  Ja też wyjeżdżam , nie zawsze daleko. I nie widzę w tym nic złego. Ale wyjeżdżając niekiedy zapominamy, albo nawet  ogóle nie wiemy, jak fascynujące są miejsca, w których przebywamy na co dzień .

    Beata Chomątowska właśnie udowodniła, że nie musi się wcale wyjeżdżać daleko, bo niesamowite historie są tuż, tuż… Gdy zaczęłam czytać moja fascynacja tą dzielnicą rosłą, a czułam się tak, jakbym zobaczyła ją po raz pierwszy. Od razu zaznaczam, że  jest to lektura nie tylko dla Warszawiaków. Dowiedziałam się, że to właśnie tam / wskazano konkretnie gdzie/ w czasach wojny było getto. To już wiedziałam, ale w ogólnym zarysie, bez granic. Autorka pokazuje historie Muranowa właściwie od początku, ale skupia się na czasach najważniejszych,  wspomina co nieco o okresie międzywojennym, koncentruje  się jednak na wojnie, a potem dosyć obszernie opowiada o odbudowie Muranowa.  Nie miałam pojęcia, jak te tereny wyglądały przed wojną, czyli że w wielu miejscach były to niemal slumsy i poza Żydami mało kto się tam zapuszczał. Po wojnie odbudowano dzielnicę w sposób zupełnie niezależny od dawnego układu ulic, nazwy  pozostały te same, ale ulice przebiegają inaczej. A nową dzielnicę stawiano na gruzowisku, gruz po pozostałościach budynków uprzątnięto tylko częściowo . Znaczna część domów stoi więc na sprasowanych gruzach, pod którymi są pozostałości przedwojennych domostw, głównie piwnice, bruk sprzed domów no i oczywiście różne sprzęty domowego użytku, należące kiedyś do Żydów. Według jednego z architektów dzielnica miała stać ok. 15 lat, a potem była już obawa, że domy mogą się zawalić. Przez tyle lat grunt się osuwa , coraz częściej robią się dziury w ulicy, a robotnicy naprawiający rury czy inne zniszczenia, widzą, tak jakby były to  wykopaliska sprzed wieków, spore ślady dawnego życia i wkładając rękę głębiej wyjmują żydowskie solniczki czy łyżeczki. Brzmi to strasznie. Przypomniało mi się, jak opowiadał mój kolega, który nie tak dawno mieszkał na terenie  po gettcie. Mówił, że budynek w którym mieszka, pęka , pękają rury, na ścianie zacieka woda, a w jezdni około roku temu również zrobiła się potężna dziura, do której zmieściłby się samochód. Nie świadczy to o nim dobrze, ale uparł się sprzedać to mieszkanie, zanim jak to określił,  budynek „się  zawali”. Myślałam wówczas, że to kwestia incydentalna, ale po lekturze  „Stacji Muranów” okazało się, że wcale nie, że tam tak właśnie jest. Kolejnym problemem są … duchy. Niektórzy obecni mieszkańcy je widzą , niektórzy słyszą  , cześć je wyczuwa. Cześć mieszkańców z kolei niczego nie wyczuwa i niczego irracjonalnego ani nie widzi, ani nie słyszy. Chomątowska zastanawia się nad kwestią, jak mieszka się na cmentarzu, teren tak przecież należy traktować. Zginęło tam prawie 100 tys. ludzi, a szczątki części z nich nadal tkwią pod gruzowiskiem, na którym stoją domy. Kawałki kości  również widzą robotnicy w różnych wykopach . Jedna z kwestii, która mnie zastanowiła to badania nas świadomością  wydarzeń z okresu wojny, robione m. in. wśród uczniów uczących się w szkołach , położonych na Muranowie. Świadomość ta nie jest zbyt wielka.  Cała książka składa się z różnych historii, które łączy jedno : Muranów.
       Książka nie jest też bez wad. Brakowało mi pewnego kompendium czy zestawienia dat z historii Muranowa. W biografiach często są zestawienia najważniejszych dat z życia danej osoby i opisy,   co wówczas się stało. Tu też przydałoby się zestawienie, kiedy jakie wydarzenie miało miejsce . Brakowało mi tez pewnego uściślenia dat, np. przy odbudowie Muranowa, lub  chociażby planu dzielnicy i zaznaczenia, że tą cześć odbudowano np. w latach 40-tych, tą w latach 50—tych itd. Ciekawym pomysłem było zamieszczenie  planu tego terenu sprzed wojny i obecnie. No i jeszcze dodam, że jest to lektura nierówna. Niektóre fragmenty są  wyjątkowo ciekawe, ale cześć przeciwnie, trudno przez nie przebrnąć.   Przez to czytałam tą książkę dość długo  i jeszcze w trakcie zrobiłam sobie przerwę na lekki „Powrót do Nałęczowa” .      

     

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz