poniedziałek, 23 czerwca 2025

Maciej Siembieda „Sobowtór” – audiobook, czyta Mariusz Bonaszewski

 

        Co powinno zrobić muzeum, gdy pojawia się wątpliwość co do autentyczności jednego z obrazów znanego malarza ze zbiorów tego muzeum? Czy powinno poddać obraz badaniom i w razie wykluczenia autentyczności, oficjalnie o tym poinformować? Czy raczej odstąpić od badań, przyjmując, że nie ma żadnych wątpliwości i korzystać z pieniędzy od tłumu zwiedzających? Ten ciekawy dylemat dotyczący m. in. jednego z polskich muzeów, pojawia się dopiero na sam koniec książki. A poza tym zbyt wiele ciekawych rzeczy w tej powieści nie znalazłam, było jeszcze trochę nudno. 

        Intryga kryminalna, czyli w tym przypadku fikcyjna historia genialnego fałszerza obrazów, kopiującego po mistrzowsku Hansa Holbeina, mogłaby być ciekawa. Ale nie była. Sugestie, że fałszerz żyje kilkaset lat, że ma nadnaturalne moce, były od początku dziecinne. Wątek ten został później wyjaśniony. O twórczości Holbeina również zbyt wiele nie można się dowiedzieć. To że malował z fotograficzną dokładnością jest oczywiste dla każdego, kto popatrzy na jego dzieła.

        Jak do tej pory najlepszą książką o fałszerstwach dzieł sztuki, jaką czytałam, była „To ja byłem Vermeerem” autorstwa Franka Wynne. Jest to pozycja o prawdziwym fałszerzu, który po wojnie został oskarżony o sprzedawanie obrazów Vermeera nazistom. Wówczas wykazał, że to on je namalował, naśladując styl Vermeera. Historia ta zrobiła spore zamieszanie na rynku sztuki, pojawiły się dylematy, czy muzea, posiadające w zbiorach Vermeera, faktycznie go mają, czy też mają tylko obrazy naśladowcy mistrza. Pisałam o tej książce tutaj.

        Osadzanie części wydarzeń w czasie II wojny miałoby swoje uzasadnienie, gdyby Siembieda miał na ten wojny do powiedzenia coś nowego, gdyby chciał wydobyć z mroku zapomnienia jakąś historię, gdyby chciał przedstawić wydarzenia pod jakimś innym kątem itp. W tym przypadku niczego nowego się nie dowiedziałam.

   5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz