poniedziałek, 30 grudnia 2024

Kornel Makuszyński „Szatan z siódmej klasy” – audiobook, czyta zespół lektorów

 

    Trzeba przyzwyczaić się do nieco już staroświeckiego stylu pisania i można się delektować lekturą. Adaś, ów tytułowy szatan, lat 17, był wyjątkowo bystrym chłopakiem, odgadł system, według którego nauczyciel historii wzywa uczniów do odpowiedzi. Potem z kolei udał się wraz z tym nauczycielem właśnie do wiejskiego dworku na Wileńszczyźnie, gdzie mieszkał brat tego nauczyciela z rodziną. Adaś miał pomóc im rozwikłać zagadkę dziwnych osób, które nagle zainteresowały się dworkiem i były obawy, że może są to złodzieje. 

    Makuszyński mocno eksponuje wartości, jakimi kierowali się opisywani przez niego bohaterowie, w tym Adaś i jego koledzy harcerze, a więc uczciwość, sumienność, odwaga, empatia itp. Obraz Adasia wydawał mi się nieco przelukrowany, bo skupiał w sobie wszystkie te cechy, dodatkowo jeszcze dochodziło olbrzymie poczucie humoru i duża wiedza. Uświadomiłam sobie jednak, że mając w 1937r. 17 lat, był idealnym przedstawicielem pokolenia Kolumbów. Jest to kwestia złożona i do głębszego zastanowienia, ale generalnie Kolumbowie dowiedli, że w większości tacy właśnie byli.

     Olbrzymim atutem powieści są kwestie historyczne. Adaś odnalazł na strychu dworku pamiętnik żołnierza napoleońskiego, który wraz niedobitkami francuskiej armii wracał z Rosji. Są informacje o tym, że gdy napoleońscy żołnierze wracali, było to koszmarem dla ludności, bo kradli i napadali na ludzi.  Echa epoki napoleońskiej były wówczas jeszcze dość mocne. Opis życia we dworku przypomina z kolei XIX wiek.

    Wykonanie audiobooka jest rewelacyjne, można usłyszeć całą plejadę prawdziwych gwiazd, jak Krzysztof Gosztyła czy Wiktor Zborowski, poza muzyką są naturalne odgłosy życia, jak szczekanie pasa, otwieranie drzwi itp. 

8/10 


sobota, 21 grudnia 2024

Carlos Ruiz Zafon „Więzień nieba”- tom III cyklu „Cmentarz Zapomnianych Książek”

 

    Znowu sięgnęłam po kolejną książkę z cyklu „Cmentarz Zapomnianych Książek”, częściowo z sympatii do tomu I, „Cienia wiatru”, częściowo z zaciekawienia bardzo wysoko ocenianym tomem IV, jako coś w rodzaju przygotowania do lektury tego ostatniego tomu. Z znowu tak jak i w przypadku tomu II, mimo pewnych, niewątpliwych plusów,  spotkało mnie jednak rozczarowanie. 

    „Więzień nieba” napisany jest bardzo sprawnie, czyta się wręcz fenomenalnie, gdy ktoś chce się oderwać od rzeczywistości, to ta książka jest idealna. Pojawia się oczywiście jeden z najwspanialszych motywów cyklu, czyli właśnie Cmentarz Zapomnianych Książek, bo tym razem to Daniel prowadzi tam Fermina. I znowu w jakiś tajemniczy sposób zapomniana książka trafia w ręce tego przybysza, dla którego jest stworzona, któremu będzie w stanie zmienić życie.     

    Tom II skupiony jest na historii Fermina, kiedyś bezdomnego, potem pracownika słynnej księgarni „Sempere i Syn”. Życie Fermina było dramatyczne, w czasie hiszpańskiej wojny domowej był gnębiony, więziony i torturowany  przez reżim gen. Franco. W tym tomie jest olbrzymia ilość retrospekcji. Pozornie mogłoby się wydawać, że można dowiedzieć się sporo o wojnie domowej. Nic bardziej mylnego. Zafon opisuje ją wyłącznie w czarno – białych barwach, w jego opowieści to siły poporządkowane gen. Franco, policja, wojsko, cała administracja, są uosobieniem zła, zaś strona przeciwna jest wyłącznie bezwolną ofiarą. W rzeczywistości sytuacja ta była zdecydowanie bardziej złożona. Zbrodni reżimu Franco nie można oczywiście kwestionować, jednakże tzw. republikanie, mocno popierani i finansowani przez komunistyczny ZSRR, również popełniali koszmarne zbrodnie, w tym na księżach, zakonnicach, ludności cywilnej, grabili, mordowali, gwałcili i torturowali. W tym zakresie książka jest manipulacją i mocno przeszkadza to w odbiorze.

     6/10


 


piątek, 13 grudnia 2024

Frances Hodgson Burnett „Tajemniczy ogród”

 

    „Tajemniczy ogród” to jedna z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek czytałam, zarówno jako dziecko, jak i osoba dorosła. W niesamowity sposób ta książka cały czas ciekawi i wciąga i zawsze widzę w niej co nowego. Pisałam już o niej na tym blogu dawno temu.

    Wszystkie wydarzenia można odczytawać dosłownie, jako opis tego, co robiła Mary Lennox i jej przyjaciele, ale można również patrzeć na całość jako metaforę ludzkiego życia. 

    Mary, pomijając przyczyny, aż do przyjazdu do Anglii, była nieszczęśliwa, chociaż wtedy nie zdawała sobie z tego sprawy i nieznośna dla otoczenia. Nie lubiła ani ludzi, ani przyrody, nie miała ulubionych zajęć, jej życie mimo zamożności rodziców, było wegetacją. Podobnie było z Colinem. On na własne życzenie odseparował się od świata, nienawidził ludzi, żył w świecie hipochondrii, całymi dniami leżał w łóżku i latami nie wychodził na zewnątrz. Nie widział nie tylko pięknego domu, w którym mieszkał, ale i  wspaniałych ogrodów i wrzosowiska naokoło. Przeciwieństwem ich był Dick, dziecko okolicznych biedaków, szczęśliwe mimo tej biedy,  żyjące w symbiozie ze zwierzętami i roślinami.

    Przełom w życiu Mary zaczął się, gdy sama, z własnej inicjatywy zaczęła rozglądać się naokoło, zaczęła zagadywać ogrodnika, przyglądać się ptaszkowi. Świat nie okazał się tak nieprzyjazny, jak jej się wydawało. Musiała tylko do niego wyjść i nie czekać, aż coś, nie wiadomo co,  się samo zdarzy. Musiała wykazać się odwagą, gdy np. penetrowała obcy sobie dom, słyszała czyjś płacz i zdecydowała sprawdzić, co się dzieje. Wykazała się inwencją i spostrzegawczością, patrzyła, co robi gil,  zainteresowała się, gdzie może być tajemniczy, zamknięty od 10 lat ogród. Każde zdarzenie traktowała jako coś, z czego może wyniknąć dla niej coś dobrego i ciekawego. Przestała marudzić i być wiecznie skwaszoną i niezadowoloną. Gdy padał deszcz, zamiast płakać, że nie może być w ogrodzie, znalazła sobie inne, ekscytujące zajęcia. Gdy wyszła do świata, ten się przed nią otworzył.  Identycznie było z Colinem. 

Ani Colin ani Mary nie rozpaczali, że część swojego życia byli nieszczęśliwi, że zmarnowali część danego im czasu. Colin przestał zamartwiać się o przyszłość, przestał wymyślać, że niedługo umrze. I Colin i Mary pokochali zwierzęta i kwiaty i drzewa. Wrzosowisko, które dla Mary początkowo zdawało się czymś strasznym i przygnębiającym,  zaczęło potem jawić się jako coś i pięknego i tajemniczego, arcyciekawego, bo zmieniającego się w zależności od pogody. Mary zamiast wegetować, stała się skłonna do twórczych  refleksji, np. zastanawiała się, ile osób lubi, ilu ma przyjaciół.  

    Również na „nie” do życia przez 10 lat nastawiony był ojciec Colina, Archibald. Od śmierci żony żył pogrążony w smutku, nie cieszyło go nic, nawet swoim synem niespecjalnie się interesował. Żył w bezustannych podróżach, które nie dawały mu najmniejszej radości. Tajemniczy ogród najpierw symbolicznie przywrócił do normalnego życia jego syna, a potem jego.

    Książka jest absolutnie dla każdego w każdym wieku.

10/10




wtorek, 10 grudnia 2024

Valerie Fayolle „Vanitas” spektakl teatralny Teatr Współczesny

 Ilustracja

       Jak to z reguły bywa przy sztukach współczesnych, nie znałam tekstu przed spektaklem, chyba nie jest powszechnie  dostępny w j. polskim, autorka jest współczesną francuską pisarką i dziennikarką. Sztuka jest lekka, podejmuje poważne tematy komediowej formie. Głębi wielkiej tu nie widzę, V. Fayolle  nie ma za wiele do powiedzenia, z pewnością nie ma do powiedzenia niczego odkrywczego. Ale warto się rozerwać, nie jest nudno, a pewne życiowe prawdy można sobie raz na jaki czas przypomnieć.

W związku z bardzo ciężką chorobą nestora rodu, do domu rodzinnego zjechała się cała rodzina, a wraz z gośćmi skrywane sekrety i różnego rodzaju animozje. Oryginalnie przedstawiona jest żona chorego, staruszka, która ciągle czegoś zapomina i robi wrażenie osoby, która bez pomocy innych nie da rady samodzielnie funkcjonować. W tym przypadku to tylko pozory, bo kobieta świetnie wykorzystuje  atuty swojego wieku, mówi każdemu, co myśli, wiedząc, że pozostali nie mają wyjścia i będą musieli zaakceptować jej zachowanie. Gdy na jaw wychodzą różne tajemnice, okazuje się, że nie zawsze jest tak, że prawda wyzwala, że czasami lepiej jest jednak, aby tajemnica pozostała tajemnicą, przynajmniej na jakiś czas. W sztuce pokazane są opłakane skutki różnych niedomówień, oczywiste jest, że lepiej wszystko sobie wyjaśniać. W teorii brzmi to przekonująco i każdy chyba się z tym zgodzi. Niestety w praktyce nie jest to takie proste i każdy chyba ma z tym problem, a autorka zdaje się to rozumieć. 

Po spektaklu nie nabrałam ochoty, aby zgłębić twórczość V. Fayolle, ale nie czułam żadnego rozczarowania, wręcz przeciwnie. 

7/10


piątek, 6 grudnia 2024

Clive Staple Lewis „Opowieści z Narnii. Srebrne krzesło” – audiobook, czytają Agnieszka Greinert i Jerzy Zelnik

 

        Czwarta cześć „Opowieści z Narnii” nie dorównuje w żaden sposób części I pt. „Lew, czarownica i stara szafa”. Część I jest niewątpliwie arcydziełem, ta z kolei nie budzi już większych emocji, poza Aslanem, symbolem Chrystusa,  nie ma w niej nawet charyzmatycznych bohaterów z części I. Podobieństwa sprowadzają się symboliki chrześcijańskiej.

    Eustachy,  Julia i Błotosmętek dostali od Aslana misję zadanie odnalezienia zaginionego następcy tronu Narnii. Dostali wskazówki, coś w rodzaju przykazań. W teorii wydawały się proste, ale w praktyce wszystko było tak zagmatwane, że trzymanie się tych wskazówek było szalenie trudne. W czasie poszukiwań spotkali piękną królową podziemia, będącą z kolei uosobieniem szatana. Zniewoliła ona cała masą różnych osób, które zapomniały już dawno, jak wyglądało normalne życie, słońce, ziemia, drzewa i jak wyglądało szczęście. Pojawiła się obawa, czy dzieci po tym spotkaniu i pobycie pod ziemią też nie zapomną poprzedniego życia. 

    Julia, Eustachy i Błotosmętek pozornie bezbronni i słabi, w rzeczywistości realizując misję Aslana, wydobyli z siebie prawdziwą wewnętrzną moc, dzięki której potrafili podjąć skuteczną walkę z królową podziemia, czyli ze złem. C.S. Lewis wskazuje, że walka ze złem i przestrzeganie wskazówek Aslana nie dotyczy tylko sfery marzeń i pobytu w fantastycznym świecie. Dzieci miały problemy w szkole, bo część uczniów znęcała się nad słabszymi. Alternatyw w tej sytuacji było kilka: dołączenie do oprawców, o ile by się na to zgodzili; poddanie się złu, strach i ucieczka, no i porzucenie bierności, podjęcie walki z tym złem, sprzeciwienie się mu i udzielenie pomocy słabszym. Idąc za Aslanem, wybierając dobro, trzeba się nastawić na to, że nie będzie lekko, będzie dużo ciężej niż gdyby wybrało się zło.  

Odczytanie książki przez dwie osoby jest świetnym rozwiązaniem, dziecinny styl czytania dla dorosłych może wbrew pozorom być trudny w odbiorze. 

7/10