„Samotna noc” jest świetnym czytadłem, dzięki któremu można zapomnieć o całym świecie. Wciągnęłam się w czytanie tak bardzo, że zabierałam ja do metra i czytałam praktycznie w każdej wolnej chwili. Kilka lat temu wysłuchałam audiobooka tej samej autorki pt. „Dom sióstr” o zupełnie innej tematyce, słuchało się go świetnie. Charlotte Link jest teraz w mojej ścisłej czołówce rankingu autorów, którzy piszą tak bardzo wciągająco, z zapartym tchem śledzi się zarówno wydarzenia związane z zabójstwami, jak i życie osobiste bohaterów. Nie jest to z pewnością literatura wybitna, po prostu zwyczajna, ale nie głupia.
Wydarzenia rozgrywają się w małych miasteczkach, zimą, w okresie około świątecznym i w czasie świąt. Zabójstw jest kilka, nie ma żadnej pewności, czy dokonała ich ta sama osoba. Bohaterowie „Samotnej nocy” nie są ludźmi sukcesu, mają za sobą traumy, albo po prostu ciężko się im żyje i to pod każdym względem, mają stale pod górkę. W większości są młodzi, ale samotni, nie mają ani partnera życiowego, ani prawdziwych przyjaciół. Po niektórych widać, że są nieszczęśliwi bo nie są w stanie tego ukryć, np. postać trzeciego planu, policjant alkoholik, który odszedł z zawodu i podjął pracę w pubie jako kelner. Większość opisywanych osób jednak jest w stanie zamaskować swój stan, na zewnątrz wszystko wygląda u nich ok. Wbrew pozorom czytanie absolutnie nie jest dołujące, bo w przyszłości wszystko u tych ludzi może się zmienić, wiedzą, że nie wszystko jest stracone. Większości z nich nie spotkały tego rodzaju nieszczęścia, które uniemożliwiłyby stanięcie na nogi.
Czytając można obserwować, jak radzą sobie te zdołowane osoby z codziennością. Jedni się pogrążają w dole, inni wprowadzają drobne zmiany, jak np. nieco większa otwartość na kontakty z innymi, nieco większa inicjatywa w tym zakresie.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz