poniedziałek, 10 lipca 2023

Kamil Janicki „Damy Władysława Jagiełły” – audiobook, czyta Kamila Kuboth – Schuchardt

 


Kamil Janicki potrafi pisać o historii tak fascynująco, że czyta się czy słucha jak najlepszego kryminału. To już trzecia jego książka, którą zakończyłam, wszystkie są wyśmienite. Myślę, że każdy czytelnik znajdzie spośród opisywanych kobiet taką, która wyda mu się z różnych względów najbardziej godna uwagi, może z uwagi na podobieństwo życiorysu albo np. na zbliżony charakter czy wyznawany światopogląd. W „Damach Władysława Jagiełły” Janicki opowiada i o historii, i o psychologii, o ludzkich ambicjach, słabościach, o motywach, jakie opisywanymi postaciami kierowały. Skupia się na tych postaciach, które są najmniej znane. Jedyne, co mi się nie za bardzo spodobało, to marginalne potraktowanie Jadwigi Andegaweńskiej. 

     Jednym z najciekawszych fragmentów książki to ten, gdzie mowa jest o słabościach Jagiełły, nie fizycznych, tylko psychicznych. Ma to związek z  Elżbietą Granowską, jego trzecią żoną. Historia Elżbiety Granowskiej to jednocześnie historia paradoksów. Jej matka była jedną z najbogatszych osób w królestwie. Elżbieta wyszła za Jagiełłę, będąc już dwukrotną wdową i mając ponad 40 lat. Bardzo dużo przeżyła, jako młoda dziewczyna została porwana i siłą poślubiona. Jagiełło znał ją od dawna, od przybycia z Litwy, dobrze się rozumieli i najprawdopodobniej była ona jedyną, albo w najlepszym razie jedną z naprawdę niewielu osób, przy których się wyśmienicie czuł i do których miał pełne zaufanie. Dwa pierwsze jego małżeństwa zostały zaaranżowane i nie miał tam nic do powiedzenia. Żadne z tych małżeństw z punktu widzenia czysto ludzkiego, czyli miłości, bliskości, przyjaźni czy zaufania, nie było udane. W chwili gdy po raz drugi owdowiał, był już stary, szczególnie jak na tamte czasy, miał ponad 50 lat, no i nie miał męskiego potomka. I chyba czuł się tak samotny i nieszczęśliwy, że uznał, że teraz bez względu na wszystko ożeni się z kobietą, którą kocha. 

      Opór możnowładztwa był ogromny. Jagiełło musiał podpisać zobowiązanie, że po raz kolejny już się nie ożeni. Z punktu widzenia interesów państwa, nie było to rzeczywiście dobrym posunięciem, równoznaczne było z brakiem perspektyw na dynastię. Elżbieta była jak na owe czasy, strasznie stara, ponad 40 lat wówczas oznaczało praktycznie żadne szanse na potomstwo. Była niesamowicie hejtowana. Była wykształcona, mądra, samodzielna. Jagiełło przeforsował swój pomysł. Bliskość z ukochaną kobietą więcej dla niego oznaczała, niż interes państwa. Nikt wówczas nie mógł przewidzieć, że Jagiełło ponownie szybko owdowieje. 

    Elżbieta mimo olbrzymiego bogactwa nigdy nie była szczęśliwa. Przez całe życie musiała mocno walczyć z przeciwnościami losu. Wydawało się, że poślubiając króla, z którym łączyła ją przyjaźń i zaufanie i może nawet uczucie, w końcu zazna szczęścia. Okazało się, że ten ślub to było coś w rodzaju wyroku śmierci. Elżbieta musiała zmienić tryb życia na zdecydowanie bardziej wyniszczający, niejednokrotnie towarzyszyła mężowi w różnych wyprawach, a podróżowanie wówczas nie miało nic wspólnego z komfortem. Otaczająca ją nienawiść miała dla niej potężną moc niszczącą. Nie była silną królową Boną czy równie mocną psychicznie Ludwiką Maria Gonzagą. Zmarła po 3 latach małżeństwa. Paradoksalnie, w małżeństwie tym nie układało się idealnie. 

   Wygląda to tak, jakby Jagiełło nie potrafił być szczęśliwy. Jakby była to jakaś przypadłość osobowości. Z Jadwigą nie potrafił się dogadać, Annie Cylejskiej nie dał żadnej szansy, nie podobała mu się i już. Nie potrafił cieszyć się tym, co ma tu i teraz. Nie dziwne, że z Elżbietą nie do końca mu wyszło tak, jak chciał. Kojarzę takie osoby i taki sytuacje. Mniej więcej tak to wygląda.   
8/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz