„Odrodzonym królestwem” cykl o ostatnich Piastach, głównie o Łokietku, został zamknięty, czego bardzo żałuję. Liczyłam na to, że autorka napisze kolejny tom, chociażby o początkach panowania Kazimierza Wielkiego. Ale jej zamysł jest mocno czytelny, chciała opisać szalenie trudne i niebezpieczne momenty w naszej średniowiecznej historii za panowania Piastów, kiedy to byt naszego niepodległego państwa zawisł na przysłowiowym włosku. Groził nam rozbiór, Krzyżacy zjednoczyli się z Janem Luksemburskim, zawarli pakt, jak podzielą nasze ziemie i uderzyli z dwóch stron. Cykl Cherezińska zakończyła śmiercią Łokietka, kiedy to niebezpieczeństwo w dużej mierze było już zażegnane. Autorka opisuje nie tylko te chwile, z których możemy być dumni, o ile można być dumnym z czegoś na co nie miało się jakiegokolwiek wpływu. Pisze też o kartach haniebnych, jak królobójstwo Przemysła II, fakt mało znany, a u Cherezińskiej wraca we wszystkich tomach jak echo. Cykl jest wspaniały i bez cienia wątpliwości kiedyś do niego wrócę.
Wspominałam już przy okazji wcześniejszych tomów, że postać Łokietka jest wyjątkowo godna uwagi, zarówno ze względów historycznych, jak i psychologicznych. Gdy podejmował pierwsze próby zjednoczenia naszych ziem, byliśmy nie tylko w rozsypce po rozbiciu dzielnicowym, kandydatów do tronu, nie było mało, a nie każdy chcąc ten tron zdobyć, myślał o interesie państwa czy poddanych. Byliśmy otoczeni praktycznie samymi wrogami z każdej strony. Łokietek przy pomocy światłych ludzi opanował tą sytuację tak, że Kazimierz mógł je umacniać, najgorsze było już za nami. Łokietek to przykład postaci, która całe życie napotyka na porażające trudności, ma jak to w jego rodowym zawołaniu - Pod wiatr. I walczy z tym, raz zwycięża, raz przegrywa, ale nigdy się nie poddaje i ostatecznie odnosi zwycięstwo. Kazimierz Wielki niewątpliwie ma olbrzymie zasługi dla państwa, ale gdyby nie jego poprzednik na tronie i jego polityka, Kazimierz nie miałby tak łatwo.
Wspaniałe jest też to, że Cherezińska wydobyła z mroków zapomnienia nie tylko Łokietka, ale właśnie te wspomniane chwile dziejowe. Przed przeczytaniem cyklu nie miałam pojęcia, że nasza sytuacja w tamtym czasie była tak ekstremalnie trudna. Do zbiorowej już świadomości przeszło, że jedne z najtrudniejszych chwil opisał Sienkiewicz w Trylogii „Ku pokrzepieniu serc”. Okres panowania Łokietka z reguły zapamiętany jest jako zjednoczenie ziem. A przecież pod koniec jego panowania doszło do jednych z najważniejszych bitew naszego oręża, pod Płowcami w 1331 roku. O wysiłkach dyplomatycznych pisałam już wielokrotnie. W tym tomie pokazana jest też mało spotykana umiejętność Łokietka, która przydałaby się każdemu w każdych czasach, a mianowicie sztuka kompromisu. Osłabił on Krzyżaków bardzo mocno, ale ich ostatecznie nie pokonał w takim stopniu, aby przestali stanowić zagrożenie. Krzyżacy chcieli pokoju, ale nie mogli zgodzić się na to, aby z wojny z Polską wyjść tylko jako przegrani bez żadnej zdobyczy terytorialnej. Byliby wówczas skompromitowani na arenie międzynarodowej, a wewnętrzna frakcja krzyżackich radykałów nigdy nie zaakceptowałaby takiego rozwiązania. Pokój czy rozejm w takich warunkach byłby tylko chwilowy. Łokietek stanął przed dylematem, czy zgodzić się utratę części terytorium i nie mieć wojny, mógłby wówczas zacząć umacniać państwo zniszczone po wojnach, czy też zastosować taktykę, że nie oddamy ani piędzi ziemi. Zdecydował się na kompromis i dzięki temu na 80 lat zapanował pokój.
Każdy znajdzie tu postać lub postacie, które staną się jego ulubionymi bohaterami i każdemu czytelnikowi będzie ciężko rozstać się z nimi.
10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz