Po świetnym początku cyklu dalsze tomy
odbierałam jako coraz gorsze, końcówka jednak trzyma formę. Po okresie
zajmowania się małymi dziećmi, po wyprowadzkach, nastał w końcu czas na
zbliżenie Lili i Eleny. Ich przyjaźń okazała się jednym z najtrwalszych i
najdłuższych związków w życiu każdej z nich. Na niektórych etapach była to
tylko luźna znajomość, a niekiedy nawet obie kobiety łączyła nienawiść. Aż
szkoda, że tak się to przeplatało i że bywało aż tak źle. W tym tomie dojrzała
już Elena, w wieku 50 plus, ocenia z perspektywy czasu dorobek swojego życia i
ocenia relacje z Lilą. Refleksje o przyjaźni są naprawdę szalenie ciekawe, a
przy tym uniwersalne i każdy czytelnik znajdzie tu coś dla siebie, co będzie mu
przypominało jego przyjaźnie. W wielu momentach życia Elenie wydawało się jej,
że może obejść się bez Lili, że jest ona już tylko przeszłością. Okazało się to
nieprawdą. Kwestie dotyczące przyjaźni są tutaj ewidentnie najciekawsze.
Wychodzą na jaw różne skrywane tajemnice i dopiero teraz widać naprawdę, co w
pewnych momentach czuła Elena, nawet gdy wcześniej nie zdawała sobie z tego
sprawy. Widać, kiedy Lili czegoś zazdrościła, kiedy ją podziwiała. Z
perspektywy czasu wszystko widać inaczej, widać kto w tej relacji był
silniejszą osobowością, kto mądrzejszą, kto bardziej empatyczną itp. Nic już
nie jest zakryte.
Ale w całym cyklu, a już w tym tomie
szczególnie, bohaterem jest też Neapol. Lila zafascynowała się tym miastem w
dojrzałym wieku, dopiero wtedy zaczęła je tak naprawdę podziwiać i zwiedzać, a
także czytać na jego temat szereg książek. Podczas opisów relacji rodzinnych,
perypetii z chłopakami i w ogóle prawie wszędzie, Neapol zawsze jest gdzieś w
tle. Słysząc o Neapolu większość osób kojarzy go z mafią, albo z zabytkami. Tu
jest wszystko. W wielu filmach czy książkach o mafii są opisy, jak to
przestępcy rabują czy mordują. Tutaj różni mafiosi, czy może raczej osoby powiązane
z mafią, przedstawieni są jako pozornie
normalni ludzie, poznajemy ich jako synów, mężów, ojców, właścicieli drobnych
biznesów. Ale wiadomo jest, że mają jeszcze inne źródła dochodów, nie wiadomo
jakie. Dziewczynom to nie przeszkadza, związek z kimś takim gwarantuje przecież
życie na określonym poziomie materialnym. Są opisy porażającej korupcji. Co
jakiś czas w cyklu ktoś zostaje zamordowany i nie jest to niczym nadzwyczajnym.
Są fragmenty, gdzie opisywany jest widok na Zatokę Neapolitańską z Wezuwiuszem
w tle. Byłam tam i dla mnie to był rzeczywiście jeden z najpiękniejszych
widoków, jakie kiedykolwiek widziałam. Nawet w tym okresie czasu, kiedy Elena
nie mieszka w Neapolu, nie jest w stanie do końca oderwać się od tego miasta.
Tam mieszkają przecież jej rodzice, rodzeństwo, znajomi i Lila oczywiście. A
atmosfera miasta, to że Elena od dziecka musiała walczyć o swoje, że miała
kontakty z naprawdę niebezpiecznymi osobami, że musiała być zdeterminowana i
odważna, wpłynęło na całe jej życie.
Moją uwagę zwrócił tez jeszcze inny aspekt
cyklu, widoczny właśnie w tym ostatnim tomie. Mam na myśli spojrzenie na wiek
dojrzały i na starość. Zauważam, że w większości książek i filmów okres ten pokazany jest jako coś naprawdę
fatalnego. Ani Lila ani Elena nie były ani niedołężne, ani nawet chore, nie
były też biedne. Ale autorka ten etap
życia przedstawia na ich przykładzie jako coś wyjątkowo mało godnego uwagi. Tak
jakby wówczas nie mogło stać się ani nic ciekawego, ani nic dobrego. Gdyby obu
kobietom zmierzyć średni spółczynniki szczęścia, jak w książce Dawida Machado,
o której pisałam tutaj, byłby wyjątkowo niski. Oczywiście wpływ na
to miała niewątpliwie tragedia, jaką przeżyła jedna z nich. U każdej bilans
życia wypada źle, a ratuje go tylko posiadanie dzieci. W przypadku jednak gdy
dzieci wyprowadzały się, traktowane było to jako dramat, jako „złamanie życia”,
bo matka nie miała innego pomysłu na życie, jak tylko symbiozę z dorosłym
dzieckiem. W wielu wypadkach właśnie tak jest, Elena Ferrante doskonale to
zaobserwowała i opisała, ale na szczęście jest coraz więcej ludzi, którzy
funkcjonują inaczej. Tutaj można się zastanowić, dlaczego tak wiele osób
funkcjonuje w ten sposób, że wiek około 50 plus, kiedy jeszcze można zrobić wiele
pożytecznych rzeczy i mieć wiele przyjemności w życiu, traktuje jako coś w
rodzaju wegetacji.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz