Wydawnictwo Noir Sur Blanc zrobiło sobie dłuższą przerwę w wydawaniu książek z mojej ulubionej serii z Molly
Murphy. Ale na szczęście nie porzuciło pomysły kontynuowania całości. Zarówno ta pozycja, jak i wszystkie
poprzednie są naprawdę dobrą rozrywką. Nie mają ani głębokich rozważań psychologicznych
czy filozoficznych, ale można przy nich odpocząć i jednak sporo się dowiedzieć.
Czytając można poróżować w czasie do Nowego Jorku sprzed 100 lat. Detektyw Molly
jak zawsze jest wytrwała, przebojowa, optymistycznie nastawiona do świata,
dbająca o przyjaźnie.
Gigantycznym atutem serii są właśnie opisy
Nowego Jorku. W tym tomie wkraczamy w zapomniany już świat iluzjonistów. Z reguły
te środowiska, w których przebywała Molly z biegiem czasu ewoluowały, np.
tkaczki z fabryki teraz pracują w zupełnie innych warunkach, maja zabezpieczenia
socjalne itp. Wróżbitki, z którymi też miała kontakt zawodowy, też istnieją i w
tym zakresie wiele się nie zmieniło. Szpitale psychiatryczne, w których kiedyś
z racji wykonywanej pracy i dla rozwiązani zagadki Molly musiała się znaleźć,
też się zmieniły. Ale iluzjonistów chyba już naprawdę nie ma, a jeżeli są to
ich znaczenie i popyt na ich usługi są marginalne. A kiedyś było zupełnie
inaczej. Iluzjonistami świat się fascynował, występowali w najbardziej prestiżowych
teatrach, byli ówczesnymi celebrytami. Patrząc nieraz wstecz, widzimy, że
wszystko się zmienia, ale są przecież i takie aspekty rzeczywistości, które kiedyś
były, a potem zanikły. Klimat retro jest więc tutaj wyjątkowy. Jeden z
opisywanych iluzjonistów, Houdini to autentyczna postać, ówczesny celebryta,
biorący udział w autentycznej gigantycznej aferze tamtych czasów. Wprowadzanie przez
Rhys Bowen do powieści autentycznych wydarzeń i snucie akcji na ich tle, np.
zamach na prezydenta Wiliama McKinleya, protesty sufrażystek i masa innych, jest
wyśmienitym pomysłem.
Problemy z kolei, z jakimi zmaga się Molly, są
ponadczasowe. Tym razem zbliża się dzień jej zaręczyn, a narzeczony, Daniel,
coraz częściej mówi o ślubie. Chciałby, aby Molly po ślubie zrezygnowała z pracy i zajęła się tylko domem, najlepiej
byłoby, gdyby nawet zrezygnowała ze swoich przyjaciółek. Molly z kolei kocha
Daniela, ale fascynuje się też swoją
pracą, dobrze czuje się jako osoba niezależna finansowo i ceni sobie bardzo swoje
przyjaciółki. I jak z tego wybrnąć, aby nie zrezygnować z niczego? Być szczerą
i uprzedzić narzeczonego, że nie będzie mogła zrezygnować z pracy, czy udawać i
być nieszczerą? Molly jest uczciwa, kłamstwa nie wchodzą wiec w rachubę. Są też
problemy właśnie szczerości w związku. Ile można mówić drugiej osobie, gdy np.
jest się zobowiązaną przez kogoś innego do dochowania tajemnicy? Czy tajemnice
będą mogły wpłynąć negatywnie na związek? A jak tajemnice wpływają na przyjaźń,
gdy Molly nie ma czasu dla przyjaciółek i nie może im powiedzieć, czym się
zajmuje?
Mam nadzieję, że na kolejny tom nie będzie
trzeba czekać znowu dwóch lat.
5/6