Uwielbiam
książki, które są w stanie zmienić dotychczasowy punkt widzenia czytelnika, które
pokazują, że tam, gdzie widziało się obraz czarno – biały, faktycznie była
szarość, albo tam gdzie widziało się czerń, w rzeczywistości była biel itp.
Średniowiecze jest już symbolem zacofania, patrzy się na nie jak na regres w
stosunku do starożytności. Jeszcze przed przeczytaniem książki spotkałam się z
informacjami, wskazującymi na to, że średniowiecze wcale nie było epoką ciemną
i zacofaną, a ludzie wówczas wcale nie interesowali się tylko i wyłącznie
kwestiami religijnymi i nie żyli w porażającym strachu przed piekłem. Znajmy
malarz opowiadał mi, że podczas renowacji dzieł sztuki widać, że wiele dzieł średniowiecznych
jest doskonale utrzymanych, co jest zasługą użytych wówczas środków i techniki.
Mówił, że np. czerwony barwnik, pozyskiwany z kory dębu, trzyma się do dziś w
wyśmienitym stanie, a do tego jeszcze dzięki swoimi właściwościom, na obrazach,
w miejscach gdzie był użyty, w drewnie nie ma korników, ani innych szkodników. Czytałam
tez wcześniej w innych źródłach, że z kolei podczas powodzi stulecia w Kotlinie
Kłodzkiej były przypadki, że rzeka niszczyła współczesne mosty. Ale
średniowiecznemu mostowi nic się nie stało. Przykładów takich jest oczywiście
więcej.
Jacek Kowalski przytoczył całą masę mitów,
mówiąc wprost bzdur, które wypaczają obraz epoki, które powszechnie uważane są
za prawdziwe, a często są nauczane nawet i w szkołach. I z każdym z tych mitów
rozprawił się, udowadniając, że było po prostu inaczej. Autor nie twierdzi, że
średniowiecze było epoką idealną pod każdym względem, chce jednak oddać jej
sprawiedliwość. Udowadnia, że średniowiecze było etapem w rozwoju ludzkości,
podczas którego rozwijała się i nauka i sztuka, i że ta właśnie epoka stworzyła
podwaliny pod odrodzenie. Odrodzenie nie wzięło się znikąd, ono rozwinęło to,
co pojawiło się już wcześniej, właśnie w średniowieczu. Czyta się naprawdę
ciekawie, olbrzymim walorem są zdjęcia architektury czy sztuki średniowiecznej,
o których jest mowa w tekście. Po przeczytaniu książki czytelnik jest już
zdecydowanie mądrzejszy. Zasygnalizuję tutaj niektóre z tych mitów, bez
większego rozwijania zagadnienia. Książka ma jednak ten plus, że temat można
nieco zgłębić, a uzyskana wiedza nie jest tylko hasłowa. Obraz historii też
mamy nieco wypaczony, po pamięta się głównie Grunwald.
W średniowieczu ludzie rzekomo byli
ponurzy, cały czas bali się śmierci, a ma o tym rzekomo świadczyć sztuka epoki,
na obrazach czy rzeźbach postacie ponoć ani się nie uśmiechają, ani się nie śmieją.
W rzeczywistości malarstwo czy rzeźba rozwijały się, początkowo twórcy po
prostu nie potrafili ująć żadnych ludzkich emocji, ale już pod koniec
średniowiecza tworzone były i rzeźby i obrazy, uwzgledniające emocje, np.
słynny śmiejący się anioł z katedry w Reims, można obejrzeć zdjęcia innych uśmiechniętych
wyrzeźbionych postaci. Są dzieła literackie, w których jest dowcip czy radość,
a dzieł tych jest mało dlatego, bo w ogóle literatura nie była wówczas
rozwinięta, języki narodowe dopiero się wykształcały.
Rzekomo poziom wiedzy był niski, a sztuka i
kultura bardzo proste. Jako polemika z niby to niskim poziomem nauki wystarczy
wskazanie arcydzieł architektury w postaci katedr. Każde dzieło średniowiecza,
z katedrami na czele, pełne jest symboli, a ich rozszyfrowanie nie jest proste
nawet i dzisiaj, no chyba że ktoś ma głęboką wiedzę teologiczną.
Krzyżacy postrzegani są wyłącznie w
negatywnym świetle, jako okrutnicy, napadający na nasze ziemie, pod pretekstem
szerszenia wiary zabijający i grabiący ludność. Tak faktycznie robili, ale to
tylko część prawdy. Nasze rycerstwo również dokonywało podobnych napadów na
terytoria, które były słabsze, na które to zależało oczywiście od daty, ale
napadano chociażby na Jaćwingów czy Prusów. O naszych najazdach na inne ludy z reguły się nie mówi i nie
pisze, eksponuje się natomiast te, w trakcie których to my byliśmy ofiarami.
Każdy chyba kojarzy średniowieczne tortury.
Tego koszmaru oczywiście też nie można zakwestionowana. Tyle tylko, że mimo
przeminięcia średniowiecza, tortury jeszcze przez ponad 200 lat były oficjalnie
i legalnie stosowane w całej Europie.
To oczywiście tylko przykłady. Książka jest
świetna, a jedyne, co można jej zarzucić, to może zbyt głębokie wnikanie w
niektóre zagadnienia, albo w paru przypadkach rozprawianie się z mitami, które
wcale nie są rozpowszechnione i nie mają wielkiego znaczenia.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz