poniedziałek, 23 listopada 2020

Jacek Kowalski „Średniowiecze. Obalanie mitów”

 Średniowiecze Obalanie mitów Kowalski Jacek

      Uwielbiam książki, które są w stanie zmienić dotychczasowy punkt widzenia czytelnika, które pokazują, że tam, gdzie widziało się obraz czarno – biały, faktycznie była szarość, albo tam gdzie widziało się czerń, w rzeczywistości była biel itp. Średniowiecze jest już symbolem zacofania, patrzy się na nie jak na regres w stosunku do starożytności. Jeszcze przed przeczytaniem książki spotkałam się z informacjami, wskazującymi na to, że średniowiecze wcale nie było epoką ciemną i zacofaną, a ludzie wówczas wcale nie interesowali się tylko i wyłącznie kwestiami religijnymi i nie żyli w porażającym strachu przed piekłem. Znajmy malarz opowiadał mi, że podczas renowacji dzieł sztuki widać, że wiele dzieł średniowiecznych jest doskonale utrzymanych, co jest zasługą użytych wówczas środków i techniki. Mówił, że np. czerwony barwnik, pozyskiwany z kory dębu, trzyma się do dziś w wyśmienitym stanie, a do tego jeszcze dzięki swoimi właściwościom, na obrazach, w miejscach gdzie był użyty, w drewnie nie ma korników, ani innych szkodników. Czytałam tez wcześniej w innych źródłach, że z kolei podczas powodzi stulecia w Kotlinie Kłodzkiej były przypadki, że rzeka niszczyła współczesne mosty. Ale średniowiecznemu mostowi nic się nie stało. Przykładów takich jest oczywiście więcej.

    Jacek Kowalski przytoczył całą masę mitów, mówiąc wprost bzdur, które wypaczają obraz epoki, które powszechnie uważane są za prawdziwe, a często są nauczane nawet i w szkołach. I z każdym z tych mitów rozprawił się, udowadniając, że było po prostu inaczej. Autor nie twierdzi, że średniowiecze było epoką idealną pod każdym względem, chce jednak oddać jej sprawiedliwość. Udowadnia, że średniowiecze było etapem w rozwoju ludzkości, podczas którego rozwijała się i nauka i sztuka, i że ta właśnie epoka stworzyła podwaliny pod odrodzenie. Odrodzenie nie wzięło się znikąd, ono rozwinęło to, co pojawiło się już wcześniej, właśnie w średniowieczu. Czyta się naprawdę ciekawie, olbrzymim walorem są zdjęcia architektury czy sztuki średniowiecznej, o których jest mowa w tekście. Po przeczytaniu książki czytelnik jest już zdecydowanie mądrzejszy. Zasygnalizuję tutaj niektóre z tych mitów, bez większego rozwijania zagadnienia. Książka ma jednak ten plus, że temat można nieco zgłębić, a uzyskana wiedza nie jest tylko hasłowa. Obraz historii też mamy nieco wypaczony, po pamięta się głównie Grunwald.

    W średniowieczu ludzie rzekomo byli ponurzy, cały czas bali się śmierci, a ma o tym rzekomo świadczyć sztuka epoki, na obrazach czy rzeźbach postacie ponoć ani się nie uśmiechają, ani się nie śmieją. W rzeczywistości malarstwo czy rzeźba rozwijały się, początkowo twórcy po prostu nie potrafili ująć żadnych ludzkich emocji, ale już pod koniec średniowiecza tworzone były i rzeźby i obrazy, uwzgledniające emocje, np. słynny śmiejący się anioł z katedry w Reims, można obejrzeć zdjęcia innych uśmiechniętych wyrzeźbionych postaci. Są dzieła literackie, w których jest dowcip czy radość, a dzieł tych jest mało dlatego, bo w ogóle literatura nie była wówczas rozwinięta, języki narodowe dopiero się wykształcały.

    Rzekomo poziom wiedzy był niski, a sztuka i kultura bardzo proste. Jako polemika z niby to niskim poziomem nauki wystarczy wskazanie arcydzieł architektury w postaci katedr. Każde dzieło średniowiecza, z katedrami na czele, pełne jest symboli, a ich rozszyfrowanie nie jest proste nawet i dzisiaj, no chyba że ktoś ma głęboką wiedzę teologiczną.

     Krzyżacy postrzegani są wyłącznie w negatywnym świetle, jako okrutnicy, napadający na nasze ziemie, pod pretekstem szerszenia wiary zabijający i grabiący ludność. Tak faktycznie robili, ale to tylko część prawdy. Nasze rycerstwo również dokonywało podobnych napadów na terytoria, które były słabsze, na które to zależało oczywiście od daty, ale napadano chociażby na Jaćwingów czy Prusów. O naszych najazdach  na inne ludy z reguły się nie mówi i nie pisze, eksponuje się natomiast te, w trakcie których to my byliśmy ofiarami.  

    Każdy chyba kojarzy średniowieczne tortury. Tego koszmaru oczywiście też nie można zakwestionowana. Tyle tylko, że mimo przeminięcia średniowiecza, tortury jeszcze przez ponad 200 lat były oficjalnie i legalnie stosowane w całej Europie.

      To oczywiście tylko przykłady. Książka jest świetna, a jedyne, co można jej zarzucić, to może zbyt głębokie wnikanie w niektóre zagadnienia, albo w paru przypadkach rozprawianie się z mitami, które wcale nie są rozpowszechnione i nie mają wielkiego znaczenia. 

5/6

  

      

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz