Podczas czytania wcześniejszych tomów "Kota, który..." zastanawiałam się wielokrotnie nad tym, jak to się działo, że autorka odnajdywała tak ciekawe postacie, wręcz indywidua, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Nie jest przecież tak, że osoby takie zgromadziły się w jednym wyjątkowym miejscu, brałam pod uwagę, że jest to po prostu fikcja literacka. Po namyśle stawiam jednak na to, że L.J. Braun potrafiła odnaleźć w każdym człowieku to, co jest w nim najciekawsze, godne poznania, co czyni go kimś unikalnym. Potrafiła to odnaleźć nawet wtedy, gdy wszystko wskazywało na to, że dana osoba nie ma w sobie niczego ciekawego. Myślę, że każdy z bohaterów jej cyklu miał swój odpowiednik w realnym życiu. Brała oczywiście pod uwagę, że każdy ma też i wady, opisywała je często z poczuciem humoru. Ale jednym z najciekawszych elementów jej książek jest galeria przeciekawych postaci, uzupełniana w każdym tomie o kolejne.
W tym tomie do miasteczka, zamieszkiwanego przez Qwilla i jego koty przybywa Celia, którą do tej pory znał tylko z rozmów telefonicznych. Jest to emerytka, która zamieszkiwała na Florydzie, ale uznała, że "jest tam za dużo starych ludzi", a "ona ma dopiero 69 lat" i się przeprowadziła, aby zacząć nowe życie. Kobieta jest pełna energii i humoru. I są miłośnicy kolei, w tym emerytowany maszynista, który prowadził jeszcze parowozy, co było jego życiową pasją.
Miasteczko miało nową atrakcję, jeden z mieszkańców doprowadził do odrestaurowania starą lokomotywę i urządzony został przejazd stylowym pociągiem, ciągniętym tą lokomotywą. Dało to asumpt do licznych rozmów o pociągach i o podróżowaniu. Jeden z mieszkańców opowiadał, jak to niekiedy w nocy budził go przejmujący gwizd starej lokomotywy, napędzanej węglem, który "napełniał go tęsknotą za czymś nienazwanym, budził jakieś nieokreślone pragnienia". W cyklu o kocie piękne jest właśnie to, że nie ma fajerwerków, niespotykanych wydarzeń (poza morderstwami), jest codzienność, nazywana często przez wiele osób szarą, a w książkach L.J.Braun pokazane są właśnie kolorowe aspekty codzienności. Właśnie kolej jest też jakby bohaterem tej książki.
Na uwagę też zasługują opisy prób amatorskiego teatru, pracującego nad "Snem nocy letniej". Aby przyciągnąć dzieci czy młodzież zadecydowano, że postacie fantastyczne ubrane będą w kombinezony kosmitów. I są rozmowy o przedstawieniu, typu która postać komu się najbardziej podoba i dlaczego. Jedna z bohaterek utożsamia się przykładowo z Hermią, bo jej życiem też chciał ktoś rządzić, była to matka.
Jest też i morderstwo, trupów jest więcej niż jeden, ale kwestia kryminalna tym tomie nieszczególnie autorce wyszła, jest to dość zagmatwane i najlepiej chyba nie zwracać na to w tej właśnie większej uwagi i skupić się na wszystkich innych aspektach. Ciekawy jest też wątek Polly, partnerki Qwilla, która nie chciała poświęcać mu zbyt wiele czasu. Z powodu za bardzo zagmatwanego wątku kryminalnego tom ten nie należy do najbardziej udanych, ale tak to bywa w cyklach książkowych czy w serialach. Raz konkretny tom czy odcinek jest lepszy, raz gorszy. Cykl i tak jest świetny.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz