czwartek, 3 października 2019

Andrzej Chwalba, Wojciech Harpula „Zwrotnice dziejów. Alternatywne historie Polski”

Zwrotnice dziejów. Alternatywne historie Polski - Chwalba Andrzej, Harpula Wojciech 



Gdyby nauczyciele na lekcjach historii mówili o niej w taki sposób, jak zaprezentowane jest w tej książce, dzieci i młodzież już w szkole zafascynowałyby się dawnymi dziejami. Lekcje historii często wyglądają w ten sposób, że omawiany jest  przebieg bitew, warunki różnych traktatów pokojowych, przebieg wojen itp. I właściwie nie za bardzo wiadomo, jaki jest sens uczenia się czegoś takiego, jaki to ma związek z współczesnością. Wystarczy, że ktoś przeczyta „Zwrotnice dziejów” i nie będzie już miał żadnych wątpliwości, czemu nauka historii służy i nie będzie się zastanawiał, czy taka ma ona sens. A przy okazji będzie się świetnie bawił.


    Autorzy wytypowali kilka wydarzeń z naszej historii, które wywarły gigantyczny wpływ na dalsze losy państwa. Niektóre są powszechnie znane, np. sprowadzenie do Polski Krzyżaków przez Konrada Mazowieckiego, czy podział Polski na dzielnice, albo uchwalenie Konstytucji 3 Maja. Inne znane są nieco mniej, np. gdy podczas sejmu elekcyjnego w 1587r. w odstępie kilku dni wybrano dwóch różnych królów: Zygmunta Wazę i Maksymiliana Habsburga. Każdemu wydarzeniu poświęcony jest jeden rozdział, gdzie początkowo opisywane jest samo wydarzenie, jego tło, a potem są rozważania, co by się stało, gdyby np. nie było Unii między Polską a Litwą, gdyby w 1587r. koronowany został  Habsburg, gdyby w okresie reformacji rządzący w Polsce zmienił wyznanie itp. W czasie dywagacji, „co mogłoby się stać, gdyby” zachowany jest pewien realizm, są odwołania do tego, co np. działo się w innych krajach, chociażby w trakcie rozbicia dzielnicowego, kiedy to większość państw europejskich też była podzielona, ale nie dotyczyło to jednak wszystkich. Nawet w przypadku wydarzeń powszechnie znanych autorzy potrafią ukazać je od takiej strony, że budzą zainteresowanie. 


      W trakcie lektury widać wyraźnie, jak szalenie, przez setki lat mszczą się nietrafne decyzje, podjęte nierozważnie, w pośpiechu, albo z powodu głupoty, niewiedzy, pychy czy krótkowzroczności. Setki lat ciągną się efekty myślenia stereotypowego, zamkniętego na jakiekolwiek nowości. Najgorsza w tym wszystkim jest chyba głupota. 
     Przykładowo Konrad Mazowiecki  sprowadził Krzyżaków licząc m. in. na to, że staną się buforem między Mazowszem a Prusakami czy Litwinami, którzy na to Mazowsze napadali. Nie zdawał sobie sprawy z tego, czym były wówczas Zakony Rycerskie, jak światli byli to ludzie, jakie posiadali umiejętności. Nie rozumiał, że za zakonnikami stoi doświadczenie wypraw krzyżowych. Nie rozumiał co tak naprawdę oznacza to, że za zakonnikami stoi sam papież. Myślał, że jest bardzo cwany, że Krzyżaków wykorzysta, że wrobi ich we wspominane walki. A dla nich był zapewne tylko prowincjonalnym głupkiem i od samego początku widzieli, kto tutaj kogo przechytrzy. Nie ma sensu przypominać, co działo się potem. Po jakimś czasie dzięki Krzyżakom postały Prusy. Gdy Zygmunt Stary miał szansę je dobić, wolał przyjąć hołd.  A gdy się popatrzy na granice II RP na północnym wschodzie widać wyraźnie, kto z nami sąsiadował i jakie ziemie zajmował. Skutki pomysłu Konrada Mazowieckiego trwały co najmniej do zakończenia II wojny. 


      Z kolei działającym w dobrej wierze reformatorom doby oświecenia brakło chociażby minimum pragmatyzmu i sprytu w stylu przysłowiowego lisa. Nie byli w stanie sobie wyobrazić, że Rosja traktując nasz kraj i w teorii i w praktyce jako swojego wasala, nie będzie mogła przyglądać się bezczynnie zakrojonym na szeroką skalę reformom ustrojowym. Patrząc z pogardą na przeciwników reform nie wpadli na pomysł, że może jednak lepiej byłoby zacząć z nimi rozmawiać, chociażby po to, aby wiedzieć, czego najbardziej nie będą w stanie zaakceptować. Gdyby reformy wprowadzane były małymi kroczkami, szanse na to, że się podźwigniemy i nie dojdzie do drugiego i trzeciego rozbioru, byłyby znacznie większe. Tezę tą prezentuje też Paweł Jasienica w „Rzeczpospolitej Obojga Narodów” i Stanisław Mackiewicz Cat w „Stanisławie Auguście”. Gdyby nie doszło do drugiego i trzeciego rozbioru przed śmiercią Katarzyny w 1796r., szanse na przetrwanie byłyby już niemal pewne. Jej syn Paweł robił wszystko inaczej, niż matka. A potem, gdy pojawił się już Napoleon, nikt nie zaprzątałby sobie głowy Polską.  


    Fobia antyniemiecka, jako jeden z kilku czynników, doprowadziła do tego, że Habsburg nie został królem. A czy na pewno byłoby to takie złe dla nas? Gdy się przyjrzy wielu krajom  pod rządami Habsburgów, wygląda na to, że raczej wyszło im to na dobre. Albo czy stałoby się coś strasznego, gdybyśmy jednak zmienili co nieco w kwestiach religijnych w dobie reformacji? Autor sugeruje, że wystarczyłoby zerwanie z Rzymem i już samo to mogłoby mieć daleko idące skutki. Nie byłoby nuncjusza papieskiego i nie miałby kto popychać nas w kierunku wojen z innowiercami. A gdyby król był innowiercą, to w późniejszym czasie nie byłoby fanatyzmu religijnego na tak wielką skalę.   

     Najbardziej fascynujące jest to, że książka budzi emocje, z pewnym alternatywnym przebiegiem zdarzeń można się zgodzić, z innym nie. Jedyna rzecz, jaką autorzy mogli nieco inaczej przedstawić, to opisy wydarzeń, które były punktem wyjścia dla dalszych rozważań. O ile dywagacje na temat alternatywnych losów państwa są arcyciekawe, to poprzedzające je wprowadzenia już niekoniecznie, są zbyt szczegółowe. Gdyby autorzy skrótowo przedstawili pewne sytuacje, np. wybór dwóch królów podczas elekcji i skupiliby się właśni na losach alternatywnych, czytałoby się jeszcze lepiej.

6/6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz