„Agrigento” to porywająca
powieść nie tylko o Sycylii. Fascynujące jest w niej to, że przeszłość, teraźniejszość
i przyszłość niejako się przenikają. Nie
dzieje się to w żaden magiczny sposób. Wystarczy, że główny bohater, Anchite,
lekarz w starszym wieku, pasjonuje się historią, delektuje się pięknem
krajobrazu czy starożytnych ruin, czyta dzieła, które powstały wieki temu. I co
więcej, wciela w życie myśli starożytnych filozofów o świecie, ludziach, upływającym czasie itp. Mieszka
on na południu Sycylii w Agrigento, starożytnym Akragas. A książka jest nie
tylko o Sycylii, bo każdy przecież może, tak jak i ten lekarz żyć, czerpiąc z
tego dziedzictwa, które zostawili nam przodkowie, którzy mieszkali tam, gdzie
my. „Agrigento” inspiruje czytelnika do tego, aby zaczął fascynować się
historią miejsc, w których żyje. Europejska Nagroda Literacka z 2011r. jest bez
cienia wątpliwości zasłużona.
Czytając śledzi się losy lekarza, jego córki,
ukrywającego się przestępcy, Greka, który podjął próbę odnalezienia dawnej
miłości i in. Reprezentują oni różne punkty widzenia i różne warstwy społeczne.
Żona lekarza pochodziła z arystokratycznego rodu, uciekinier raczej z nizin,
Grek zajmował się biznesem. Żadna z tych osób nie jest obojętna na urok Sycylii.
Córka lekarza po powrocie na wyspę żałowała, że przez wiele lat był niezdolna do
czerpania inspiracji z doliny, którą tak kochała. Patrząc na współczesnych
ludzi, bohaterowie mogą dopatrywać się w nich rysów starożytnych przodków. Przykładowo
jeden z nich widząc starszą kobietę o siwych, niefarbowanych włosach, zauważył,
że „mocą spokoju swojej dojrzałej urody…przywoływała obrazy mitycznych dni.”
A porównanie różnych refleksji bohaterów
książki i cytowanych myśli starożytnego filozofa Empedoklesa, wskazuje na to,
że różnice nie są znaczne. Empedokles mówił: „Strzeżcie się nikczemności. Bowiem
wzburzeni wielką nikczemnością, nigdy nie uwolnicie serca od smutnego
cierpienia.” Współczesny Ruggero mówił językiem mniej wyszukanym, zapis jego myśli
brzmi nawet nieco grafomańsko. Ale jego spostrzeżenia też są godne uwagi , np. „Szczęśliwy
jest ten, co żyje w zgodzie ze sobą, z własnym charakterem, i doświadcza
smutków i trosk, a nie od nich ucieka”.
Akcja powieści jest nieśpieszna. Jak na mój
gust wprowadzenie do fabuły fragmentów dzieła, pisanego przez lekarza Anchite,
nie było konieczne. Lekarz pisał historię Sycylii. Ta jego historia przypomina niestety
jednak fragmenty szkolnego podręcznika. Można oczywiście kartki z tą historią
opuścić, z racji tego jednak, że czytam zawsze całość, bez szatkowania jej na
kawałki, trochę się przy tej historii męczyłam. Irytowały mnie też i zaskakiwały
fragmenty o mafii. Gdyby ktoś nie wiedział, co to pojęcie znaczy, po lekturze mógłby
pomyśleć, że to mieszanka prywatnej
policji, organizacji dobroczynnej, prawych kowbojów z westernów. Szokujące są
informacje o związkach mafii z arystokracją.
Jeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się czegoś więcej
o Sycylii, może sięgnąć po wspominane w „Agrigento” książki, przyjrzeć się również
wymienionym tam dziełom sztuki, obejrzeć
wymieniane filmy. Aż dziwne, że autorem książki nie jest Włoch, tylko Grek.
5/6