W
ubiegłym roku odkryłam literaturę środkowoeuropejską, tzn. zaczęłam ją
czytywać. Idąc tym tropem sięgnęłam po „Księgę szeptów”, której autor, Ormianin
z pochodzenia, jest laureatem Angelusa, czyli nagrody dla najlepszej książki
właśnie z regionu Europy Środkowej i jest też kandydatem do literackiego Nobla.
O Ormianach wiedziałam naprawdę bardzo niewiele, co nieco z historii, o
ludobójstwie i to w jedynie w ogólnym zarysie, o kulturze prawie nic. Sama
jestem zadziwiona swoją ignorancją w tym zakresie, z jednej strony o Zachodzie
Europy wiem sporo, a o tym, co bliższe - dużo, dużo nic. Za każdym razem, gdy przełamuję ten opór
przed tą literatura środka, uświadamiam sobie, że naprawdę warto. Zawsze jestem
bardzo pozytywnie zaskoczona, w stylu: nie wiedziałam, że tam mogą mieć tak
dobra literaturę. Konsumpcjonizm w tej
części Europy jest mniejszy, problemy mniej wydumane, pisarze mają o czym pisać.
Autor pochyla się nad Ormianami, którzy na początku ubiegłego stulecia
mieszkali na terenie Turcji, potem zaś osiedli na terytorium obecnej Rumunii.
„Księga szeptów” jest lektura porażającą, z
pewnością to jedna z najlepszych pozycji, jakie czytałam w tym roku. Ostatnio
takie wrażenie wywarł na mnie Domosławski. Język, jakim całość została
napisana, jest przepiękny, co oczywiście też jest m. in. zasługą tłumacza.
Autor umie pisać, ma talent. A co do treści to książka jest trudna do
zdefiniowania. Nie jest to powieść ani autobiografia, ani traktat historyczny.
To wspomnienia i to bardzo luźne i co charakterystyczne, dotyczące i rodziny,
znajomych, sąsiadów i jeszcze historie całej masy osób, które autor zna tylko
ze słyszenia. Większość to ustne opowieści, przez dziesiątki lat z uwagi na
uwarunkowania historyczne, przekazywane z pokolenia na pokolenie szeptem, stąd
właśnie tytuł – „Księga szeptów.” Są to historie, dotyczące narodu
ormiańskiego, indywidualne oczywiście też. Losy osób, które np. emigrowały dość
szybko, są jedynie zasygnalizowane.
Najwięcej miejsca poświęcone jest tym,
który przeżyli koszmar ludobójstwa i
dwie wojny oraz komunizm, właśnie w Europie. Losy Ormian w XX wieku były
przerażające, w czasie I wojny nieliczni przeżyli ludobójstwo. Ofiar według
było około 1,5 miliona. O ile o holocauście wszyscy niemal wiedzą wszystko, to
o Ormianach mało kto wie. Potem II wojna i komunizm, którą pisarz jako dziecko
przeżył w Rumunii. Książka szalenie rozszerza horyzonty. I nie pozostawia
obojętnie emocji.
Podczas czytania odnosiłam wrażenie, że
czuję niemal zapach orientalnych przypraw, jakimi niegdyś Ormianie handlowali.
Tak samo, czułam niemal smak tradycyjnych potraw ormiańskich, chociaż nigdy ich
nie próbowałam, opisy były tak wymowne. To samo było z muzyką, ich muzyką.
Motyw, który przewija się przez cała książkę, to konwoje. Ormianie wysiedleni
ze swoich wiosek i miasteczek na terenie Turcji, w czasie I wojny byli z nich wyganiani, a potem
pędzeni w konwojach, nazywanych konwojami śmierci przez pustynie. Jedynym celem tej operacji
było ich unicestwienie i pozbycie się mniejszości narodowej.
Książka wbrew pozorom nie nuży.
Opowiedzianych historii jest wiele. I mimo wspólnego mianownika, czyli
straconych szans, przeżytego przez nielicznych piekła , historie te są i
zaskakujące i budzące uwagę. Można poczytać chociażby o zamachach na Turkach,
uznanych nieformalnie przez Ormian za winnych ludobójstwa. W świetnym filmie
„Monachium” opowiedziana jest historia Żydów, a właściwie grupy likwidacyjnej,
wykonującej wyroki śmierci na
organizatorach mordu na sportowcach żydowskich w Monachium. Nie wiem
oczywiście, na ile historia z filmu jest zgodna z prawdą historyczną. Podobne
historie, tylko nienagłośnione, kryje też historia Ormian. Mowa jest i o aktach bohaterstwa i podłości.
Sporo jest też o życiu codziennym, o obyczajowości, o miłości.
Całość jest niezwykła. I daje naprawdę dużo
do myślenia, o tym chociażby jak bardzo wybiórcze jest podejście do historii
Europy i świata, pewne kwestie są eksponowane, inne zaś powoli ulegają
zapomnieniu, albo co najmniej marginalizowaniu.
I każdy niemal ulega takiemu trendowi, takiemu wpisywaniu się w ten
schemat.
6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz