środa, 6 września 2017

Anna Kamińska „Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz.” – audiobook, czyta Danuta Stenka


Wanda
    I tekst i wykonanie całkowicie rozczarowujące. Autorka nagromadziła całą masę faktów, w znacznej części do niczego niepotrzebną, brakuje natomiast tego, co najważniejsze, co powinno zająć największą część książkę, czyli fascynacji górami. Góry w tej książce występują jako jeden z wielu elementów biografii, bez zgłębienia, dlaczego Wanda zaczęła chodzić po górach, dlaczego były one dla niej ważniejsze, niż wszystko inne. Właśnie przez ten pryzmat moim zdaniem powinno się pisać książkę o niej. To jest właśnie ten element, które odróżnia Wandę od innych osób.
     Stenka czyta nienaturalnie, to nie pierwszy audiobook w jej wykonaniu, z jakim miałam okazję się zapoznać. Ludzie nie rozmawiają w taki sposób, jak ona czyta. Zawsze słuchając jej czytania, czuję zgrzyt. Więcej już po audiobooki ze  Stenką w roli głównej nie sięgnę.


     Kilka pierwszych godzin audiobooka, to historie dziadków i rodziców Wandy. Jest to najzwyczajniej w świecie opowiedziane w wyjątkowo nudny sposób i całkowicie zbędne. Historia przodków z pewnością może mieć dla kogoś znaczenie, są osoby, które np. wybierają ten sam zawód , co rodzic, dla innych matka czy ojciec, np. bohater wojenny, może być niedoścignionym autorytetem. Wówczas należy o tym wspomnieć, a nawet i rozbudować ten wątek. W tym przypadku opowieści o przodkach są, bo są, bo widocznie autorka nie wyobraża sobie, że można byłoby te wątki znacznie skrócić, lub jedynie zasygnalizować.     
   Dłużą się też niemiłosiernie te fragmenty, gdzie omawiane jest dzieciństwo himalaistki  i bardzo wczesna młodość. Ilość zgromadzonych informacji jest zawrotna, tylko co z tego. Co mnie obchodzi, że np. jedna z nauczycielek nazywana była Meduzą i kiedyś ktoś z rodziców strzelił gafę, bo myślał, że to jest nazwisko? Inna „ciekawostka” to fakt, że jeden z jej wykładowców  z czasów studiów, nie obchodził imienin. Gdyby wyrzucić zbędne informacje, to 80% książki byłoby  do wyrzucenia. Przypominał mi się rewelacyjny „Broad Peak. Niebo i piekło” autorstwa B. Dobrocha i P. Wilczyńskiego, o którym pisałam tutaj. Z książki o zaledwie jednej wyprawie dowiedziałam się więcej o tym, czym może być fascynacja górami i o tym, jakie mogą być zachowania ludzi w ekstremalnych sytuacjach, niż z opisywanej biografii. To właśnie książka o Broad Peaku uświadomiła mi , że próby oceny tego, co działo się na górze, tej czy innej, dokonywane przez osoby z zewnątrz, siedzące w ciepłych pokojach, pozbawione są sensu. I to właśnie książka o Broad Peaku wzbudziła we mnie olbrzymie emocje.  
    Wracając do Wandy, to okres studencki jest już ciekawszy, aczkolwiek też męczący dla słuchacza. Omawianie chociażby gry Wandy w siatkówkę i dociekanie, dlaczego jej zaprzestała, też było niezbyt szczęśliwym pomysłem. Irytujące dla mnie było też zebranie opinii o Wandzie od całej masy ludzi, którzy w większości nie mieli nic specjalnego do powiedzenia. Cześć z nich mówi same slogany, część bawi się w psychologizowanie, typu „Wanda miała ze sobą problem.” Ta „diagnoza” wynikała chyba z tego, że Wanda odróżniała się od reszty i była ponadprzeciętna. Znacznie lepszy efekt byłby, gdyby ograniczone to zostało do wypowiedzi osób najbliższych Wandzie, które potrafiłyby ten jej fenomen przybliżyć.
    Końcówka jest najciekawsza, gór jest tam dużo, ale też wprowadzone są na zasadzie, żeby upchnąć jak najwięcej danych, kiedy miała miejsce jak wyprawa, na jaki szczyt. Opisane jest chociażby, jaką Wanda była kierowniczką na wyprawie wobec innych osób. A to nie ma przecież, przynajmniej dla mnie, znaczenia.
      Każdy ma oczywiście inne oczekiwania po biografii. Sposób podejścia do tematu autorki jest dla mnie nie do przyjęcia. Świetnie poradził sobie z tematem biografii, w tym przypadku dotyczyło to  sióstr Bronte, Eryk  Ostrowski w książce „Charlotte Bronte i jej siostry śpiące”, o której też pisałam tutaj. Opisał historię sióstr ze szczególnym naciskiem na twórczość i uwypuklił, jakie wydarzenia miały na pisarki(ę) największy wpływ i w jaki sposób odnosiła się do tego w twórczości. Życie i twórczość były tam nierozerwalne, autor sięgał naprawdę bardzo głęboko . W przypadku Wandy wszystko jest za bardzo powierzchowne, za dużo faktów, za dużo opinii, za mało głębi i prawdziwej refleksji, do tego brak równowagi i proporcji pomiędzy tym, co ważne, a tym co zupełnie nieistotne w jej życiu.
2/6  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz