Po
wysłuchaniu pierwszego tomu z Wiedźminem, stałam się fanką całej sagi, pisałam
o tamtym tomie tutaj. To było odkrycie czegoś naprawdę wyjątkowego,
takie, które zdarza się raz na kilka lat.
Tom drugi to również są opowiadania.
Pisanie o nich nie jest proste, bo z jednej strony wnikając w szczegóły,
można strzelić spoilera i pozbawić kogoś przyjemności czytania. Ma to o tyle
znaczenie, że z tego co słyszałam, znaczna cześć postaci pojawia się w dalszych
tomach. Z drugiej zaś strony, starając się tego uniknąć, można z kolei poprzestać na samych ogólnikach i sloganach,
co doprowadzi z kolei do tego, że ktoś, kto nie zna tematu, w ogóle nie będzie
wiedział, o co chodzi.
Opowiadania mają oczywiście charakter
fantasy, dzieci mogą poprzestać na dosłownej wymowie tekstu, czyli na ciekawych
przygodach Wiedźmina. Ale osoby troszkę dojrzalsze bez wysiłku zdadzą sobie
sprawę z symboliki i podtekstów. Pisząc chociażby na blogu o tych symbolach czy
podtekstach można niepostrzeżenie wejść na tereny bardzo osobiste, każdy ma
przecie swoje własne wspomnienia i skojarzenia. Szczegółowe wnikanie w treść
może więc poza spoilerem narażać piszącego na zbytnie odsłanianie się. Jeżeli
ktoś to lubi, to oczywiście nie ma problemu, ja niekoniecznie.
W opowiadaniach są motywy przeznaczenia,
walki z losem, miłości, przyjaźni, konsekwencji, odwagi, poświecenia, śmierci i
masy innych rzeczy. Są nawiązania do różnych legend i baśni, do postaci z baśni
i z legend, np. Złoty Smok, Syrena, driady, różne potwory i inne. Nie każda postać, znana
z bajek, jest taka jak i w bajce. Każdy niemal okazuje się kimś innym, niż
stereotypowo się go postrzega. Nie każdy kojarzący się z kimś biednym czy
uciśnionym, jest taki w rzeczywistości itp. itd. Postacie z opowiadań
powtarzają, że nie zawsze to, co ludzie mówią, jest prawdą. Opisy mogą brzmieć
trywialnie, ale mimo to spróbuję, tak niemal na chybił trafił wspomnieć o tym,
co najbardziej utkwiło mi w pamięci. Będzie
to taka garść luźnych bardzo refleksji.