sobota, 25 lutego 2017

Daphne du Maurier „Kozioł ofiarny”

 
            
Publio.pl


                 
   Daphne de Maurier, angielska pisarka z minionego stulecia, autorka „Rebeki”, „Ptaków”, „Oberży na pustkowiu” i in.  obecnie mało znana, zafascynowała swą twórczością samego Hitchcocka. I nie ma się co dziwić. Jej książki są niebywale i wciągające i zaskakujące. Aż proszą się o kolejne ekranizacje.     

     „Kozioł ofiarny” opisuje wydarzenia, rozgrywające się około 15 lat po zakończeniu II wojny na francuskiej prowincji. Główny bohater i narrator powieści to stosunkowo młody Anglik, nauczyciel, niezamożny, interesujący się historią, samotny, który przyjechał do Francji trochę ją pozwiedzać, a trochę pomyśleć o swoim życiu w jednym z klasztorów. Przypadkowo poznał francuskiego hrabiego, Jeana, który okazał się jego sobowtórem. Jean zaczął naciskać, aby  mężczyźni zamienili się rolami, coś mniej więcej jak w „Królewiczu i żebraku” Marka Twaina. Ostatecznie do zamiany doszło,  Francuz zniknął, a John wcielił się w jego postać i wraz z szoferem udał się do niby to swojego zamku, aby odgrywać rolę pana domu. Nie wiedział kogo tam zastanie, jak się okazało hrabia miał żonę, córkę, matkę, brata i siostrę, z którymi to mieszkał. Zamieszkiwała z nimi też żona brata i oczywiście służba.  Hrabia miał też dwie kochanki. Początkowo Anglikowi trudno było rozróżnić, kto jest kim, wyniknęło z tego sporo sytuacji w stylu czarnego humoru, ale oczywiście zorientował się.   


      W powieści jest sporo psychologicznych niuansów. John początkowo był zdumiony stosunkiem hrabiego do rodziny, uznał go za , nazwijmy to, oburzający.  Gdy przyjrzał się zaś sytuacji z bliska, zaczął swojego sobowtóra nieco mniej oceniać, a więcej rozumieć. Rodzina okazała się zbiorowiskiem osób o dość trudnych charakterach. Matka leżała w swoim pokoju i skupiała się na sobie i swoich dolegliwościach, a do tego jeszcze była bardzo absorbująca. Siostra Blanche, jak się nieco później okazało, była z bratem pokłócona od kilkunastu lat.  Była niewyobrażalną dewotką, a do nieustannych praktyk religijnych namówiła też córkę hrabiego, Marie Noel.  Brat, Paul, był stale niezadowolony i wiecznie miał o coś pretensje. Żona hrabiego zachowywała się podobnie. Już po paru dniach John uzmysłowił sobie, że życie Jeana nie było sielanką. I przestał się dziwić, że Jean miał wszystkiego dosyć. Początkowo zachowywał się tak, jak zachowywałby się tamten. Potem nabrał energii, aby coś jednak polepszyć.  Czy było to wykonalne? Można poczytać.   

     Największym atutem powieści jest to, że czyta się ją świetnie i wyjątkowo zaskakuje czytelnika. Nawet gdy porówna się ją do współczesnych kryminałów, mało który mógłby pod tym względem wygrać. Gdy John wnikał w przeszłość domowników, odkrywał, co  oczywiste, stale coś nowego . Ale często gdy coś odkrył, szybko okazywało się, że problem jest dużo głębszy i że nadal go nie rozumie. Gdy znowu coś więcej się dowiedział i połączył pewne fakty, okazywało się z kolei, że połączył je nie za dobrze, że to dalej było nie tak. Szczególnie intrygująca okazała się postać siostry – dewotki. To właśnie w tym przypadku niemal nic nie było takie, jakie się początkowo wydawało. Jest to spora lekcja psychologii. Ciekawy pod tym względem był wątek jednej z kochanek. Lubił z nią przebywać i Jean i John. Podczas lektury można się dowiedzieć, jak wygląda i zachowuje się kobieta idealna.  Zagadka nie jest zbyt skomplikowana. Bella była zadowolona z życia, nie miała do nikogo żadnych pretensji. Żyła chwilą, gdy mężczyzna do niej przyjeżdżał była zadowolona, gdy nie przyjeżdżał, zajmowała się czymś innym. I była wyrozumiała, rozumiała ludzi, nie oceniała ich zbyt szybko i zbyt surowo. To ona wzięła Jeana w obronę przed Johnem, tłumacząc, że hrabia wcale nie jest taki straszny.

     5/6     
                                                       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz