Latem, szczególnie w upały, czytam więcej książek
luźniejszych, niż zwykle. „Karambol”, kryminał z cyklu z komisarzem Van
Veeterenem był lekturą wyjątkowo udaną. Od dawna nie czytałam tak bardzo wciągającej
książki. Zajęło mi to dwa popołudnia, a gdy zaczęłam, wszystko inne musiało
zejść na drugi plan, zburzyłam cały harmonogram różnych spraw, które miałam do
załatwienia. Pod względem wciągania w lekturę ten tom był porównywalny chyba
tylko z Lee Child`em. Zapomniałam o wszystkich innych sprawach i przez jakiś
czas żyłam w świecie Nessera. Autor wymyślił nie tylko oryginalną akcję, ale i w
równie oryginalny sposób o niej opowiedział. Nie doszukałam się w tej książce
ani drugiego, ani trzeciego dna, ani nadzwyczajnych rozważań psychologicznych,
ale jest to bez wątpienia rzecz bardzo dobrze napisana i dająca do myślenia.
Wydarzenia rozpoczynają się fragmentem,
który opisuje, co robi „Mężczyzna, który wkrótce miał zabić” i co dzieje się „Chłopakiem,
który wkrótce miał umrzeć”. Mężczyzna wsiadł do samochodu, będąc nietrzeźwym w
fatalną pogodę, nocą i potrącił tego chłopaka. Znamy więc przebieg zdarzenia,
wiemy mniej więcej, kim był zabity, nie wiadomo natomiast, kim jest kierowca,
który zabił. Wkrótce potem zabójca zabił ponownie kolejną osobę, tym razem z
zimną krwią. Dlaczego tak się stało, chętni przeczytają. Autor opisuje
oczywiście poczynania ekipy śledczej, a czytelnik wie, czy ekipa ta zmierza w
prawidłowym kierunku, komu z ekipy najlepiej idzie dedukcja.
A
co do zabójcy to normalny człowiek, jakby się wydawało, w przeciągu kilku
tygodni przeistoczył się w potwora. Sam
tak powiedział o sobie w końcowej scenie – „Jeszcze dwa miesiące temu byłem normalnym
człowiekiem”. A może potwór w nim drzemał i czekał na okazję, aby się obudzić? Pierwsze
wydarzenie w pewnym stopniu było przypadkowe, ale potem degrengolada moralna zabójcy
postępowała w zastraszającym tempie. Czy z każdym innym by tak było? Pewnie
nie. Ale czy na pewno? Jest się nad czym zastanowić. Jeden z bohaterów książki
przypomniał teorię kul bilardowych . Każdy, tak jak i kule toczy się po
gładkiej, równej powierzchni . „Prędkość i kierunek są ustalone, ale nie sposób
przewidzieć, co stanie się, gdy się zderzymy i potoczymy w innym kierunku”.
„Karambol” jest zdecydowanie lepszy od
tomu „Jaskółka. Kot. Róża. Śmierć” tego samego autora. Tą drugą książkę
czytałam jakiś czas temu i teraz nie byłabym w stanie jej opowiedzieć, zlała mi
się w pamięci z innymi kryminałami. „Karambol” jest na tyle oryginalny, że nie
sposób go pomylić z czymkolwiek innym. Sądzę, że nawet za parę lat będę w stanie
go opowiedzieć. I to wciąganie czytelnika jest tak niepowtarzalne, że już za
samo to warto „Karambol” przeczytać.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz