Jako zagorzała czytelniczka Reamarque`a
mogę stwierdzić, że jest jedna z
lepszych jego książek. Jest tak samo mroczna , jak i większość jego twórczości.
I tak samo jak w innych powieściach Remarque
objawia się jako narrator z
olbrzymią wiedzą o psychologii człowieka. Nie zabiera się on, w przeciwieństwie
np. do Javiera Mariasa czy Dostojewskiego, za głębokie analizy psychologiczne.
On skupia się głównie na toczących się wokół bohaterów wydarzeniach i na tym ,
co dany człowiek robi. Są to opisy ludzi
podczas działania. Przemyślenia wewnętrzne czy też zawarte w dialogach czy monologach
nie są obszerne.
Reamrque żył w makabrycznych czasach.
Przeżył dwie wojny , w czasie I walczył na froncie , był emigrantem. Stał się emigrantem, aby
uniknąć śmierci. Jego książki zostały w Niemczech publicznie spalone. Jego
siostrę zabito dlatego, że nie udało się zabić samego pisarza. Wiedze psychologiczną czerpał z życia, z
tego, co widział, słyszał, z tego co opowiadali mu inni ludzie. W „Kochaj
bliźniego swego” opisuje losy ludzi, którzy musieli przed II wojną światowa
uciekać z Niemiec, byli to głównie Żydzi, ale również i osoby o innych, niż
NSDAP poglądach politycznych. Głównymi bohaterami są około 40 – letni Steiner,
samotnik, który pozostawił żonę Niemczech i przeraźliwie za nią tęskni, oraz
Ludwig Kern, 20 - latek. Ludwig na początku książki zakochał się w emigrantce ,
Ruth od tego czasu są już razem. Wszyscy oni, a także i bohaterowie drugiego i trzeciego planu cały czas muszą uciekać, nie mają ważnych
paszportów , z reguły nie mają pracy, w każdej chwili mogą zostać zadenuncjowani
policji i aresztowani. Przemieszczają się z miejsca na miejsce, licząc że gdzie
indziej będzie może lepiej.
Abstrahując w tym momencie od Remarqu`a
nawiążę do pewnego ogólnego spostrzeżenia.
Spotkałam się wielokrotnie z
twierdzeniem, że ludzie są dobrzy. Ostatnio w telewizji wypowiadała się
podróżniczka, która głosiła właśnie taki
pogląd, motywowała go tym, że nigdy nic złego jej się nie stało, mimo, że
podróżuje po różnych rejonach świata i do tego samotnie. Remarque całą swoją
twórczością i doświadczeniem różnych ekstremalnych sytuacji przeczy tej tezie.
Nie neguje tego, że gdy warunki są dobre, to ludzie mogą zachowywać się w
porządku. Ale gdy robi się naprawdę mało
ciekawie , to z ludzi wychodzą różne
obrzydliwe instynkty i zaczynają robić świństwa. Nie dotyczy to oczywiście
wszystkich, z niektórych wychodzi prawdziwe bohaterstwo, ale ogólna zasada jest
właśnie taka. Taki sam pogląd prezentuje chociażby Polański chociażby w „Rzezi”
. Są tam opisane dwie pary, które
spotykają się porozmawiać o tym, że syn jednej z par pobił syna drugiej
pary. Na początku wszystko jest bardzo kulturalnie, ale gdy temperatura sporu
rośnie , z postaci wychodzi człowiek pierwotny, który nie zna ogłady, kultury i dba egoistycznie tylko o własny
interes.
Steiner i Kern tułając się po Europie
natrafiali na różnych ludzi. Wielu z nich bylo naprawdę złymi ludźmi. Niemal każdy z
emigrantów czymś handlował, były to groszowe transakcje np. agrafek. Ale z
czegoś musieli żyć. Robił tak i Kern.
Kiedyś zaskoczony został tym, że kobieta, która otwarła mu drzwi mieszkania,
nie tylko wyraziła zainteresowanie jego towarem, ale i jeszcze zaprosiła go do
środka. Zachowywała się bardzo uprzejmie. Dokonała wyboru produktów a gdy Kern
upomniał się o zapłatę, z drugiego pokoju wyszedł mężczyzna, który wyrzuci
Kerna z mieszkania . Zakomunikował mu jeszcze, że gdy nie wyjdzie, to zawoła
policję. Kern został nie tylko bez zarobku, ale i bez towaru. Gdy wyszedł, para
mieszkająca w tym mieszkaniu, stoczyła dialog, z którego wynikało, że to jest
ich sposób na życie. Wpuszczali każdego
domokrążcę, wybierali co chcieli z oferowanych do sprzedaży produktów i sprzedawcę
wyrzucali, grożąc policją. Nikt z wyrzuconych nie mógł pozwolić sobie na
spotkanie z policją.
Inne oszustwo polegało np. na tym, że do
Kerna zapukał nieznajomy, który „nie miał gdzie” spędzić nocy, a dopiero został
wypuszczony z obozu koncentracyjnego, miał nawet stosowny dokument. Kern
odstąpił mu swój pokój i zostawił w nim walizkę z pieniędzmi. Rano nie było ani
nieznajomego, ani pieniędzy. Kern spotkał go później, w restauracji, gdzie
spożywał smakowity obiad za pieniądze Kerna. Złodziej z rozbrajającą
szczerością wyznał mu, że właśnie z takich oszuswt żyje.
Jeszcze kiedy indziej Kern usiłujący coś
sprzedać, również został wpuszczony do obcego domu. Dwie kobiety długo wybierały, co kupić, jak
się okazało, robiły to po to, aby mąż jednej z nich zdążył zadzwonić po policję
i aby zdążyła ona przyjechać.
Przykładów
takich jest sporo. Są też opisy zachowań godnych normalnego człowieka, gdzie
można podziwiać odwagę, empatię itp.
Gdyby nie bezinteresowna pomoc innych, emigranci nie przeżyliby.
Tak jak już napisałam, książki
Remarque`a są mroczne, ale wciągają i to właśnie z nich można sporo o życiu się
dowiedzieć. Czytam je zachłannie od kilku lat, przeczytałam prawie wszystkie,
niektóre nawet po dwa razy. Są na zbliżonym poziomie, trudno powiedzieć,
która jest lepsza, która gorsza.
Stosunkowo najsłabsza była chyba debiutancka „Dom marzeń”, ale też warta uwagi.
„Kochaj bliźniego swego” to twórczość dojrzała.
W tym tomie , podobnie , jak i w innych
są też i scenki humorystyczne, koszmarne przeżycia nie pozbawiły pisarza
poczucia humoru. Steiner i Kern zatrudnili się kiedyś na czarno oczywiście, w
wesołym miasteczku. Jeden udawał tam jasnowidza. Drugi był podpowiadaczem. Zły
podpowiadacz mógł spalić cały numer. Są też i scenki, w których wychodziło
zamiłowanie pisarza do samochodów. W każdym filmie Hitchcocka jest scenka z
reżyserem, trwają one z reguły sekundy, kilkanaście czy kilkadziesiąt. To jeden
z jego znaków rozpoznawczych. Jednym z takich znaków Remarque`a , poza oczywiście olbrzymim humanitaryzmem, współczuciem
dla ludzi, są samochody. On to kochał. Kochał jazdę. I nie miało znaczenia, czy
wiodło mu się dobrze, czy źle. Czasem o samochodzie mógł tylko pomarzyć. To
takie ludzkie. Emigracja czy nawet i wojna nie są w stanie wszystkiego w
człowieku zabić. W „Kochaj bliźniego swego” jest scenka, kiedy to dwaj bezdomni
emigranci , bez grosza przy duszy, wybrali się wieczorem na spacer i oglądali
nowe samochody na wystawach. Spierali się przy tym, który z prezentowanych
modeli jest lepszy. Były to jedne z nielicznych ich radosnych chwil.
6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz