czwartek, 12 maja 2016

Erich Maria Remarque „Kochaj bliźniego swego”

Okładka książki Kochaj bliźniego swego           


      Jako zagorzała czytelniczka Reamarque`a mogę stwierdzić, że  jest jedna z lepszych jego książek. Jest tak samo mroczna , jak i większość jego twórczości. I tak samo jak w innych powieściach Remarque  objawia się jako narrator  z olbrzymią wiedzą o psychologii człowieka. Nie zabiera się on, w przeciwieństwie np. do Javiera Mariasa czy Dostojewskiego, za głębokie analizy psychologiczne. On skupia się głównie na toczących się wokół bohaterów wydarzeniach i na tym , co dany człowiek robi.  Są to opisy ludzi podczas działania. Przemyślenia wewnętrzne czy też zawarte w dialogach czy monologach nie są obszerne.

    Reamrque żył w makabrycznych czasach. Przeżył dwie wojny , w czasie I walczył na froncie ,  był emigrantem. Stał się emigrantem, aby uniknąć śmierci. Jego książki zostały w Niemczech publicznie spalone. Jego siostrę zabito dlatego, że nie udało się zabić samego pisarza.  Wiedze psychologiczną czerpał z życia, z tego, co widział, słyszał, z tego co opowiadali mu inni ludzie. W „Kochaj bliźniego swego” opisuje losy ludzi, którzy musieli przed II wojną światowa uciekać z Niemiec, byli to głównie Żydzi, ale również i osoby o innych, niż NSDAP poglądach politycznych. Głównymi bohaterami są około 40 – letni Steiner, samotnik, który pozostawił żonę Niemczech i przeraźliwie za nią tęskni, oraz Ludwig Kern, 20 - latek. Ludwig na początku książki zakochał się w emigrantce , Ruth od tego czasu są już razem. Wszyscy oni, a także i bohaterowie   drugiego i trzeciego planu  cały czas muszą uciekać, nie mają ważnych paszportów , z reguły nie mają pracy, w każdej chwili mogą zostać zadenuncjowani policji i aresztowani. Przemieszczają się z miejsca na miejsce, licząc że gdzie indziej będzie może lepiej.

      Abstrahując w tym momencie od Remarqu`a nawiążę do pewnego ogólnego spostrzeżenia.  Spotkałam się wielokrotnie  z twierdzeniem, że ludzie są dobrzy. Ostatnio w telewizji wypowiadała się podróżniczka,  która głosiła właśnie taki pogląd, motywowała go tym, że nigdy nic złego jej się nie stało, mimo, że podróżuje po różnych rejonach świata i do tego samotnie. Remarque całą swoją twórczością i doświadczeniem różnych ekstremalnych sytuacji przeczy tej tezie. Nie neguje tego, że gdy warunki są dobre, to ludzie mogą zachowywać się w porządku. Ale gdy robi się naprawdę  mało ciekawie , to  z ludzi wychodzą różne obrzydliwe instynkty i zaczynają robić świństwa. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich, z niektórych wychodzi prawdziwe bohaterstwo, ale ogólna zasada jest właśnie taka. Taki sam pogląd prezentuje chociażby Polański chociażby w „Rzezi” . Są tam opisane dwie pary, które  spotykają się porozmawiać o tym, że syn jednej z par pobił syna drugiej pary. Na początku wszystko jest bardzo kulturalnie, ale gdy temperatura sporu rośnie , z postaci wychodzi człowiek pierwotny, który nie zna ogłady, kultury  i dba egoistycznie tylko o własny interes. 

   Steiner i Kern tułając się po Europie natrafiali na różnych ludzi. Wielu z nich bylo  naprawdę złymi ludźmi. Niemal każdy z emigrantów czymś handlował, były to groszowe transakcje np. agrafek. Ale z czegoś musieli żyć.   Robił tak i Kern. Kiedyś zaskoczony został tym, że kobieta, która otwarła mu drzwi mieszkania, nie tylko wyraziła zainteresowanie jego towarem, ale i jeszcze zaprosiła go do środka. Zachowywała się bardzo uprzejmie. Dokonała wyboru produktów a gdy Kern upomniał się o zapłatę, z drugiego pokoju wyszedł mężczyzna, który wyrzuci Kerna z mieszkania . Zakomunikował mu jeszcze, że gdy nie wyjdzie, to zawoła policję. Kern został nie tylko bez zarobku, ale i bez towaru. Gdy wyszedł, para mieszkająca w tym mieszkaniu, stoczyła dialog, z którego wynikało, że to jest ich sposób na życie.   Wpuszczali każdego domokrążcę, wybierali co chcieli z oferowanych do sprzedaży produktów i sprzedawcę wyrzucali, grożąc policją. Nikt z wyrzuconych nie mógł pozwolić sobie na spotkanie z policją.

    Inne oszustwo polegało np. na tym, że do Kerna zapukał nieznajomy, który „nie miał gdzie” spędzić nocy, a dopiero został wypuszczony z obozu koncentracyjnego, miał nawet stosowny dokument. Kern odstąpił mu swój pokój i zostawił w nim walizkę z pieniędzmi. Rano nie było ani nieznajomego, ani pieniędzy. Kern spotkał go później, w restauracji, gdzie spożywał smakowity obiad za pieniądze Kerna. Złodziej z rozbrajającą szczerością wyznał mu, że właśnie z takich oszuswt żyje.

      Jeszcze kiedy indziej Kern usiłujący coś sprzedać, również został wpuszczony do obcego domu.   Dwie kobiety długo wybierały, co kupić, jak się okazało, robiły to po to, aby mąż jednej z nich zdążył zadzwonić po policję i aby zdążyła ona przyjechać.

        Przykładów takich jest sporo. Są też opisy zachowań godnych normalnego człowieka, gdzie można podziwiać odwagę, empatię itp.  Gdyby nie bezinteresowna pomoc innych, emigranci nie przeżyliby.

       Tak jak już napisałam, książki Remarque`a są mroczne, ale wciągają i to właśnie z nich można sporo o życiu się dowiedzieć. Czytam je zachłannie od kilku lat, przeczytałam prawie wszystkie, niektóre nawet po dwa razy. Są na zbliżonym poziomie, trudno powiedzieć, która  jest lepsza, która gorsza. Stosunkowo najsłabsza była chyba debiutancka „Dom marzeń”, ale też warta uwagi. „Kochaj bliźniego swego” to twórczość dojrzała.

      W tym tomie , podobnie , jak i w innych są też i scenki humorystyczne, koszmarne przeżycia nie pozbawiły pisarza poczucia humoru. Steiner i Kern zatrudnili się kiedyś na czarno oczywiście, w wesołym miasteczku. Jeden udawał tam jasnowidza. Drugi był podpowiadaczem. Zły podpowiadacz mógł spalić cały numer. Są też i scenki, w których wychodziło zamiłowanie pisarza do samochodów. W każdym filmie Hitchcocka jest scenka z reżyserem, trwają one z reguły sekundy, kilkanaście czy kilkadziesiąt. To jeden z jego znaków rozpoznawczych. Jednym z takich znaków Remarque`a ,  poza oczywiście olbrzymim humanitaryzmem, współczuciem dla ludzi, są samochody. On to kochał. Kochał jazdę. I nie miało znaczenia, czy wiodło mu się dobrze, czy źle. Czasem o samochodzie mógł tylko pomarzyć. To takie ludzkie. Emigracja czy nawet i wojna nie są w stanie wszystkiego w człowieku zabić. W „Kochaj bliźniego swego” jest scenka, kiedy to dwaj bezdomni emigranci , bez grosza przy duszy, wybrali się wieczorem na spacer i oglądali nowe samochody na wystawach. Spierali się przy tym, który z prezentowanych modeli jest lepszy. Były to jedne z nielicznych ich radosnych chwil.   
6/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz