Jest
to jeden ze wspanialszych audiobooków, jakie słyszałam. Znam już od dawna i „Zdążyć
przed panem Bogiem” i „Wyjątkowo długa linię”. W tym przypadku interpretacja
Ostaszewskiej jest absolutnie wyjątkowa. Gdy zaczynałam słuchać audiobooków,
wszystkie interpretacje wydawały mi się takie same. Tak było do czasu, gdy
trafiłam na „Paragraf 22” w wykonaniu Krzysztofa Globisza. Czytał tak
fenomenalnie, że nikt nie musiał mi
tłumaczyć, na czym polega rewelacyjna interpretacja. Potem na trafiłam na „Już
nic nie muszę” w wykonaniu Blanki Kutyłowskiej, którego nie dało się słuchać . Też
już wiedziałam, na czym polega koszmarna interpretacja.
Maja Ostaszewska idealnie pasuje do głębszych ról. W tym
przypadku „Zdążyć przed Panem Bogiem” czytała tak, jakby faktycznie to ona
rozmawiała z Edelmanem. I jakby po raz
pierwszy słyszała o tych makabrycznych kolejach losu mieszkańców getta. W jej
głosie słychać autentyczne niedowierzanie . Nie wiem, jak ona to zrobiła, jest wielką
artystką. Wszyscy chyba już przywykliśmy do opowieści o wojnie czy getcie żydowskim.
Brzmi to strasznie, ale te opowieści chyba nie robią już większego wrażenia. Ostaszewska czyta zaś tak, że tekst ponownie
zyskuje siłę rażenia. Poza tym czyta ona niezwykle subiektywnie. Każdy czytając,
na inne fragmenty położyłby nacisk.
Wielokrotnie dzięki np. jej podniesionemu głosowi , czy np. chwili ciszy,
zwróciłam uwagę na coś, co mogłoby mi umknąć podczas zwykłego czytania.
Wydawało mi się, że oba teksty pamiętam dość
dobrze. Okazało się, że wcale tak nie jest. Gdy czytałam je po raz pierwszy skupiałam się
na faktach. Teraz fakty były mi już w pewnym zarysie znane. Teraz nie
odbierałam tych tekstów wyłącznie w kategoriach tego, co minęło. Odczytywałam
je również jako opowieści o ludziach w sytuacjach ekstremalnych, o tym jak to się
dzieje, że jedni zachowują się wówczas jak świnie, inni jak bohaterowie, a
większość chce tylko przeżyć. Jak to się dzieje, że właśnie ta konkretna osoba
zachowuje się właśnie tak, a nie inaczej? Co o tym decyduje? Czy wychowanie?
Niekoniecznie. Czy wyznawana religia? Jak wynika z opowieści, również nie. W pewnym stopniu pozostanie to zagadką. Przywódcy powstania w getcie pochodzili z
rodzin niczym się nie wyróżniających. Mordechaj
Anielewicz był synem przekupki, która sprzedawała ryby i jeszcze przy tym
oszukiwała, że niby są świeże. On jej w tym pomagał. Nic nie wskazywało na to,
kim potem on się stanie.
Co dziwne, zaczęłam odnosić tekst również
do sytuacji wcale nie aż tak ekstremalnych, ale do tych bardziej zbliżonych do
normalności. U mnie w pracy raz na jakiś czas odbywają się redukcje etatów. Nie
wiadomo, kto wyleci. Niektórzy się boją, inni snują intrygi, jeszcze inni chcą
kogoś pogrążyć, aby samemu ocaleć. W tekście Krall , Edelman mówi, że ci, co
się bali, wyglądali strasznie brzydko, zmieniała im się twarz. Ci co nie bali
się, wyglądali pięknie. To spostrzeżenie ma zastosowanie chociażby do wspomnianych
przeze mnie wcześniej sytuacji. To tylko przykład pierwszy z brzegu.
Do tego audiobooka z pewnością jeszcze powrócę.
6/6