sobota, 5 marca 2016

Juliusz Verne „Z Ziemi na Księżyc” – audiobook , czyta Janusz Zadura




             „Z Ziemi na Księżyc” to książka za mało doceniana. A mogą ją czytać czy słuchać zarówno dzieci, jak też i dorośli. Kipi wprost od entuzjazmu i optymizmu. Jest to opowieść o przygotowaniach do wyprawy na Księżyc, wyprawy oczywiście wymyślonej przez autora . Wydarzenia rozgrywają się po zakończeniu wojny secesyjnej.  Otóż jeden z członków Klubu Artylerzystów, Amerykanin, wpadł na pomysł wystrzelenia na Księżyc pocisku armatniego. Pocisk i armata musiały być oczywiście monstrualnych rozmiarów. Przy wsparciu innych osób ustalił plan, jak to ma się odbyć i go zrealizował. Pierwotnie w pocisku miało nie być załogi, zebrało się jednak 3 śmiałków, dwóch Amerykanów i Francuz, wśród nich sam pomysłodawca. Tom kończy się właśnie na wystrzeleniu pocisku, dalsze losy bohaterów i całego przedsięwzięcia opisane są w książce „Wokół Księżyca”.  

        Książka jest frapująca z wielu względów . Zaskoczeniem dla mnie był fakt, że wiele rzeczy, które miały miejsce podczas prawdziwej,  pierwszej wyprawy w kosmos, ponad 100 lat później, zostały przewidziane przez Verne’a. Miejsce wystrzelenia rakiety, czyli Floryda było to samo. Ta sama była długość statku powietrznego. W obu wypadkach załoga liczyła 3 osoby. Podobieństwa i różnice można wyliczać.  

          Nadal jednak nie to jest najważniejsze. Najwspanialszy dla mnie był entuzjazm, optymizm i humor .  Tak jest od samego początku. Członkowie Klubu Artylerzystów po zakończeniu wojny secesyjnej zagrożeni byli zachorowaniem na depresję, nikt już nie potrzebował ich opinii czy usług . I wtedy pojawił się ten pomysł. Wydawał się on całkowicie nierealny, ale jego entuzjaści nie znali słowa „niemożliwe” i wychodzili z założenia, że trudności są po to, aby je pokonywać. Gdy pojawili się chętni do tego, aby stanowić załogę, ryzykowali wszystko, ale duch przygody pokonał wszelki sceptycyzm. Myślę, że taki sam nastrój, jak w książce, musiał towarzyszyć osadnikom zdobywającym tzw. Dziki Zachód.   To idealna książka, aby wybić kogoś z marazmu.

    Jako dziecko uwielbiałam Verne`a. Moją ulubioną jego  książką pozostaje niezmiennie „20 000 mil podmorskiej  żeglugi”, kilka razy wracałam do niej jako osoba dorosła. „Z Ziemi na Księżyc” jest inne, ma większy rozmach.  Podczas słuchania cały czas czułam się , jakby ta książka była tylko zakąską, a prawdziwe danie główne to „Wokół Księżyca”.

    Wykonanie audiobooka jest rewelacyjne. Janusz Zadura jako lektor gwarantuje znakomite odczytanie i świetną lekturę, on nie czyta byle czego. Zadura czyta z humorem a tam gdzie trzeba i z dystansem. Przykładowo trudno mi sobie wyobrazić śmiertelnie poważne odczytanie tych fragmentów, gdzie członkowie Klubu Artylerzystów martwią się, że wojna się skończyła, a „co gorsze”, nie zanosi się szybko na następną.  Każdy rozdział kończy się kilkoma dźwiękami, które kojarzą mi się z futurystyką i kosmosem.   Nie wiem, co to za dźwięki,  niby taki drobiazg, ale tworzy niesamowity nastrój. Świetnym pomysłem było też dodanie wstępu, nie jest to wstęp Verne`a, tylko wydawcy, współczesny. Jest bardzo krótki i zawiera informację o tym, co w zakresie lotu na Księżyc Verne trafnie przewidział. Też niby drobiazg, ale po jego wysłuchaniu z jeszcze większym podziwem patrzę na Verne`a.

5/6

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz