niedziela, 13 grudnia 2015

Pierre Lemaitre „Koronkowa robota”

Okładka książki Koronkowa robota          

          Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że jest to najgorsza książka , jaką przeczytałam nie tylko w tym roku, ale i w co najmniej kilku ostatnich latach. Nie potrafię pojąć, co niektórzy i czytelnicy i krytycy w niej widzą. Dla mnie jest to coś absolutnie nie do przyjęcia. 

          Cała powieść sprowadza się do mnożenia makabrycznych opisów zabójstw, które są skrajnym , niewyobrażalnym bestialstwem.  Sprawcę tych zabójstw tropi komisarz Verhoeven. Odkrywa on szybko, że sprawca dokonuje takich zbrodni, jakie były opisane w książkach, np. w „Czarnej Dalii”. Lemaitre epatuje więc podwójnymi opisami tych zabójstw, zamieszcza cytaty z książek , a potem daje już swój opis. Komisarz sprawdza, czy wszystko się zgadza, a jeżeli są różnice, to na czym polegają. W analizie tej ma też pomocników, współpracowników i studentów. Poza tym nie dzieje się wiele. Żona komisarza spodziewa się dziecka, a on będąc zajęty śledztwem , skupia się na pracy. Całość jest nudna i nie ma żadnych niespodzianek. Nie ma też żadnych podtekstów, np. ciekawych spostrzeżeń psychologicznych czy socjologicznych. Usilnie zastanawiałam się nad tym, czy w tej powieści w ogóle jest coś wartościowego, trudno było mi cokolwiek znaleźć. Do tego jeszcze zakończenie jest wskazane na obwolucie książki. To ciekawe, jedyna harmonia w tej książce polega na tym, że koszmarna treść współgra z fatalnym wydaniem. Fatalne wydanie nie polega na złej grafice na okładce, czy złym papierze. Polega właśnie na zdradzeniu przez wydawcę zakończenia.

           Przebrnęłam przez całość tylko dlatego, że łudziłam się naiwnie, że może cześć zabójstw będzie  wzorować się na książkach np. Agathy Christie czy Arthura Conan Doyla. Było to bardzo naiwne,   bo opisywane w „Koronkowej robocie” zbrodnie wyróżniały się tylko coraz większymi opisami sadyzmu sprawcy .

          Wiem, że Lemaitre jest laureatem dwóch nagród literackich, z czego jedna to Prix Goncourt , a druga nagroda za najlepsza powieść kryminalną 2013r. Nie wiem, co w tym autorze widzą  gremia, które przyznały mu te nagrody. Już wiele razy doświadczyłam tego, że sugerowanie się nagrodami czy różnymi gwiazdkami, przyznawanymi przez krytyków, może być złudne.  Krytycy z reguły zatrudnieni są różnych pismach, pismom zależy na reklamodawcach, gdy taki reklamodawca np. wydawnictwo coś reklamuje , to raczej trudno potem tą pozycję zjechać. Krytycy czy inne gremia , przyznające nagrody literackie, reprezentują też pewne środowiska o określonym światopoglądzie, np. gazety codzienne czy tygodniki . Media liberalne ze swoimi krytykami często promują książki właśnie takich autorów, o światopoglądzie liberalnym. Media prawicowe robią odwrotnie. Te preferencje są bardzo stronnicze. Czytając gazety o określonym, zbliżonym profilu,  czytelnik ma wiedzę jedynie o części rynku wydawniczego. Coś co przez te media,  czytane przez niego,  uważane jest za wartościowe, w innych mediach traktowane jest jako bezwartościowe , lub w ogóle pomijane i nie zasługujące na wzmiankę.  Bardziej miarodajne wydają mi się opinie internautów na różnych portalach literackich.  W przypadku tej konkretnej książki jestem jednak odosobniona w swoim poglądzie. W ubiegłym roku przeczytałam „Ofiarę” Lemaitre`a, też delikatnie mówiąc nie wzbudziła mojego zachwytu i to z tego samego powodu, tj. epatowania okrucieństwem. Ciężko jest dokonać trafnego wyboru tego, co chce się przeczytać i się nie pomylić. Teraz właśnie mi się udało, po tej opisanej właśnie, nieudanej lekturze, zaczęłam czytać co, co wyjątkowo mi się podoba.

1/6   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz