czwartek, 8 października 2015

Marcin Wroński „Pogrom w przyszły wtorek”


Obraz znaleziony dla: Pogrom w przyszły wtorek











           To trzeci już tom Wrońskiego, jaki przeczytałam. Z pewnością przeczytam pozostałe. Jest to idealna książka zarówno dla miłośników kryminałów i dla miłośników historii. Treść nie jest łatwa, lekka i przyjemna. Mowa jest o trudnych sprawach i o koszmarnym dla nas, okresie historii.  Książka jest mroczna, Wroński na szczęście pisze lekko.

     Były, przedwojenny komisarz policji – Zyga Maciejewski opuszcza stalinowskie więzienie. Ceną za wypuszczenie było podpisanie lojalki. Nie ma pracy, nie wie, czy będzie miał gdzie mieszkać i gdzie jest jego żona i dziecko. Szybko okazuje się, że w jego domu zagnieździli się dzicy lokatorzy, a Róża żyje przy boku oficera UB. Maciejewski zobowiązał się z kolei aby pomóc UB przy dziwnych sprawach i musi wywiązać się ze zobowiązań. W okolicach Lublinie mordowane są z nieznanych powodów kobiety , w Lublinie doszło zaś do zabójstwa Żyda, byłego więźnia obozu w Sobiborze. Zanosi się na coś jeszcze gorszego , na pogrom Żydów. Pewne ślady prowadzą do żołnierzy podziemia niepodległościowego, inne do UB, jeszcze inne do byłych więźniów obozu koncentracyjnego, kolejne do bimbrowników i handlarzy. Nie można wykluczyć , że może też w grę wchodzić zemsta nieustalonych osób i prywatne porachunki z niewiadomego powodu .  

          Szalenie wciągające są zarówno koleje losy Zygi, jego znajomych, byłych policjantów, jak i bieżące wydarzenia. Odnalezienie się w nowej rzeczywistości jest niezwykle trudne. W tej książce niemal nic nie jest czarno – białe. Niemal wszyscy bohaterowie, poza stalinowskimi ubowcami z lat 40-tych,  są pewną mieszanką dobra i zła. Różnią się tylko proporcje. Autor burzy też pewne stereotypy. Nie każdy , kto był w czasie wojny ofiarą , po wojnie zachowuje się w porządku. Nie każdy, kto uchodził za kapusia, był nim . Nie wszystko, co wydawało się oczywiste i proste, takie było w rzeczywistości. Proste myślenie stereotypami u Wrońskiego się na szczęśćcie nie sprawdza.  Sporo jest zaskoczeń.

    Realia tamtych czasów wydają się być odzwierciedlone w sposób wyjątkowo trafny. Nie kojarzę żadnego elementu tamtego czasu, znanego z historii, książek czy filmów, który zostałby przez autora pominięty. O niektórych tych aspektach rzeczywistości, opisanych przez Wrońskiego, nie pamiętałam. Nakreślona  panorama jest chyba bezbłędna. Chociażby z tego względu mogłaby to być lektura szkolna. Uczeń ucząc się o tamtych czasach z podręcznika , część rzeczy zapomniałby . Po lekturze takiej książki wszystko wydałoby mu się jasne i logiczne.

      Podczas czytania nasuwały mi się analogie z kryminałami Krajewskiego o Wrocławiu czy  Lwowie. Obaj pisarze postawili na kryminały retro, na ten sam okres historyczny, na dwudziestolecie międzywojenne i lata późniejsze. Dla mnie Wroński pisze lżej, jakby z większym dystansem.  W jego książkach na przekór rzeczywistości jest też humor. „ W otchłani mroku” Krajewskiego było dla mnie straszne do czytania, miałam po nim doła. W przypadku „Pogromu w przyszły wtorek” Wrońskiego nic takiego się nie stało.  U Krajewskiego wydarzenia rozgrywały się według najczarniejszego scenariusza, działo się z reguły to, czego czytelnik najbardziej się obawiał. U Wrońskiego nie jest  tak źle.  Z cała pewnością to kwestia gustu, jedni wolą Mickiewicza, inni Słowackiego, jedni wolą góry, inni morze itp. Wolę więc Wrońskiego.

 6/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz