środa, 16 września 2015

Stefan Żeromski „Wiatr od morza”

WIATR OD MORZA - 2384580491

 
 Sięgnęłam po Żeromskiego po raz pierwszy od skończenia liceum. Podobnie , jak i niektórych innych polskich klasyków lubiłam go, ale tak jakoś wyszło, że nie czułam potrzeby, aby po niego sięgać. Nie sięgałam po Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Krasickiego, Wyspiańskiego, Fredrę  i  wielu innych jeszcze twórców. Nie wiem sama dlaczego. Czy fakt, że musiało się ich czytać, że  był to przymus, miał znaczenie? Chyba nie, bo po obcych klasyków sięgałam. O tych naszych chyba …..….. zapomniałam. To dziwne zjawisko, nie potrafię powiedzieć, dlaczego właściwie po nich nie sięgałam. Nie robiłam tak z jakiejś przekory, zawsze było cos innego do czytania, albo nowego, albo współczesnego .

     „Wiatr od morza” znalazłam w domu u rodziców, jest to jeszcze wydanie z minionej epoki , w sensie dosłownym, na zgrzebnym papierze, przypominającym papier toaletowy, z malutką czcionką, wyjątkowo mało estetyczne, teraz tak nie wydaje się książek . Ponieważ lubię morze, szczególnie Bałtyk, a wyjeżdżam tam jesienią, sięgnęłam po „Wiatr od morza”. Zastanowiło mnie też, czy czytanie naszej klasyki w zalewie olbrzymiej ilości współczesnej literatury ma  jeszcze sens, czy potrafi wzbogacać ? Czy jest już ona anachroniczna, czy ponadczasowa? Czy przeczytanie po raz kolejny znanej pozycji naszego klasyki potrafiłoby cieszyć, czy odkrylibyśmy coś dzięki temu?

   „Wiatr od morza” to zbiór opowiadań, zbeletryzowanych oczywiście, poświęconych wybranym epizodom  z historii Pomorza , Wschodniego i Zachodniego, ułożone są one chronologicznie. Dobór wydarzeń jest całkowicie subiektywny, a pod pojęciem Pomorza rozumiem, tak jak Żeromski,  całą krainę geograficzną, nie tylko wąski pas wybrzeża.  Opowiadania zaczynają się jeszcze w czasach pogańskich, od najazdów wikingów na te ziemie, a kończą już po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Niektóre poświęcone są konkretnemu wydarzeniu historycznemu, np. zabójstwie św. Wojciecha, rzezi Gdańszczan w 1308r., zwycięstwie po Świecinem w 1462r nad Krzyżakami . Są też opowiadania, w których bohaterami są tzw. zwykli ludzie  i ich zwyczajne życie, wpisane jednak oczywiście w epokę. Bohaterem, który przewija się w wielu opowiadaniach jest Smętek, czyli zły duch, diabeł, który mącił, aby było źle. Jak to zwykle bywa przy doborze do czegokolwiek, każdy pewnie, ja zresztą też, trochę inaczej wybrałabym wydarzenia. Ale to kwestia typowo subiektywna.

      Konkluzja moich rozważań, czy warto nadal sięgać po klasykę, okazała się jasna i prosta. Warto po nią sięgać, nie musiałam nawet długo zastanawiać się nad odpowiedzią. Jedne opowiadania podobały mi się bardziej, inne mniej. Każde na swój sposób wzbogacało wiedzę historyczną, o wielu faktach już nie pamiętałam. Co do niektórych to nie jestem pewna, czy w ogóle kiedykolwiek o nich wiedziałam. Ale to nie jest najważniejsze. To nie jest podręcznik historii. Pod względem literackim opowiadania są piękne i potrafią sięgnąć gdzieś  bardzo głęboko, potrafią wzruszyć w niesamowity sposób. Są niektóre, perełki, które miałabym ochotę niemal całe zacytować. Nie da się zacytować całych, ale troszeczkę tak.

  Jeden z najpiękniejszych opisów jest  w opowiadaniu „Śmierć św. Wojciecha”  , jest to opis muzyki. Św. Wojciech wraz z trzema innymi zakonnikami płynął łodzią , a ich przewodnik w pewnym momencie zaczął grać na pięciostrunnej, normandzkiej wioli. „Niezwyciężona potęga tej muzyki , najwyższa, najbardziej niezmożona potęga ziemi” …”ogarnęła serce”. „Jej obezwładniająca woń tak przemyślnie  a zarazem tak prosto wyjawiała zapomniane skrytości , tkwiące na początku i we środku życia, wczoraj i dzisiaj. Chwile dawne, w czasie zamierzchłe, zaginione i do cna przepadłe w niepamięci , stawały się dzisiejszymi, o sile wyrazistości o stokroć większej , niż ją wówczas posiadały. Uczucia pogubione w dzieciństwie, w młodości”…… „dogoniły go i teraz odnalazły.” Cały opis jest przepiękny, ale zajmuje dobrych kilka stron.

     Inny z kolei przepiękny opis odnosi się do Mikołaja Kopernika, w opowiadaniu „Kopernik”, gdy dokonał on swego odkrycia.  Żeromski spróbował wejść w jego odczucia, z jednej strony niebotyczne zdumienie, z drugiej zafascynowanie, wątpliwości, co dalej zrobić w tej sytuacji, z kim porozmawiać...  „Kto miał mu podać rękę, pomoc i radę?”  „Stała się wokoło jedyna towarzyszka  żywota : niezmienna i wierna – samotność” .

              Jedyna rzecz, którą określiłabym jako nieco anachroniczną, to język. Zdania są długie, niektóre wyrazy czy nawet zwroty , nie są już używane. Widać już po kilku zdaniach, że nie jest to język współczesny.  I z tym czytelnik musi się zmierzyć. Czytałam kiedyś dyskusję na temat tłumaczeń literatury obcej. Tłumacze stali na stanowiskach, że warto tłumaczyć niektóre dzieła po raz kolejny, bo niektóre tłumaczenia mają po kilkadziesiąt i więcej lat, są właśnie anachroniczne i utrudniają lekturę. Nie słyszałam zaś nigdy o czymś w rodzaju uwspółcześniania starych, rodzimych,  tekstów . Ale poza tym językiem nie widzę innych trudności.

    Dobór tematów i to, czy więcej jest opisów zwycięstw, czy  różnych tragedii , nie jest kwestią tego, kiedy Żeromski żył. To kwestia światopoglądu i tego, z jakiego punktu spogląda na dzieje. Współcześnie też toczą się dyskusje nad sensownością naszych powstań, nad tym, czy zamiast walczyć, lepiej byłoby zająć się czymś innym, chociażby pracą czy kształceniem się. Jedni wolą składać hołd różnego rodzaju bojownikom. Inni, np. Stefan Bratkowski we wspaniałej książce „Skąd przychodzimy” stawia tezę, że czcimy tylko wojowników, a zapominamy o bohaterach pracy, którzy nie podejmując walki w sensie dosłownym, więcej zrobili, niż ci walczący. W każdym rozdziale wspomina inną postać, np. Ernesta Malinowskiego, Eugeniusza Kwiatkowskiego i in. Mnie trochę drażniło przedstawiane nas, Polaków , przez Żeromskiego, jako nieudaczników ( mój zwrot, autor używa innych, patetycznych), którzy ciągle byli gnębieni i prześladowani.   Na szczęście nie wszędzie , nie w każdym opowiadaniu tak jest. Mieszko I chociażby pokazany jest jako chytrzejszy od Niemców. Generalnie jednak naprawdę warto.

5/6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz