Bardzo długo nie przepadałam za Polańskim.
Zniechęcał mnie też do niego słynny incydent z gwałtem na nieletniej. Ale z
biegiem czasu coraz częściej kolejne
filmy zaczęły mnie coraz bardziej poruszać, w niektórych przypadkach wręcz olśniewać,
np. „Autor widmo” czy „Gorzkie gody”. Gdy patrząc w ekran zapomina się o całym
świecie , a potem nie można o tym filmie zapomnieć, uprzedzenia zanikają.
Życiorys
Polańskiego w pewnym, ogólnym zarysie znany jest niemal powszechnie. Każdy
prawie wie o jego koszmarnym dzieciństwie w getcie, a potem o ukrywaniu się, o zamordowaniu jego
drugiej żony Sharon Tate i w końcu o słynnych poszukiwaniach reżysera za gwałt
na nieletniej sprzed kilkudziesięciu lat.
Książka oczywiście uszczegóławia te fakty, a ponadto wskazuje też nowe.
Przytoczę tu kilka przykładów, takich które z jednej strony wydały mi się bardzo
charakterystyczne dla reżysera, a z drugiej budzące sporo refleksji. Nie
zamierzam streszczać życiorysu.
Najprawdopodobniej kluczem do twórczości
jest w tym przypadku wyjątkowo koszmarne dzieciństwo. Jego rodzie byli Żydami (
matka była pół Żydówką, ale w tamtych czasach ten niuans nie miał
jakiegokolwiek znaczenia), a wojna zastała ich w Krakowie. W chwili wybuchu
wojny Roman miał 6 lat. Wszyscy znaleźli
się w getcie, ale ojciec Romana zapłacił wszystkimi niemal posiadanymi
pieniędzmi za przekazanie syn na poza getto, gdzie ukrywał się u polskiej
rodziny. Rodziny te potem zmieniały się , a z całej rodziny wojnę przeżył tylko
ojciec, z którym potem kontakty były bardzo trudne. Był to totalny koszmar. Roman stał się nagle
dorosły, mimo iż faktycznie był dzieckiem. Myślę, że to, co przeżył
doprowadziło do rozwoju i inteligencji i mądrości. Będąc dzieckiem był
nieporównanie mądrzejszy, niż cała masa dzieci wychowywanych w cieplarnianych
warunkach. Gdy patrzę np. na obecną
sytuację na rynku pracy i nie tylko, wydaje mi się , że jeżeli ktoś od dziecka
ma wyjątkowo łatwo, nie musiał pracować na studiach, rodzice wszystko co było
możliwe mu „załatwiali” to będzie miał olbrzymi problem w znalezieniu pracy,
utrzymaniu jej i nie tylko, będzie miał masę innych problemów. Ci z kolei co mieli trudno i zdani byli na własne siły,
są tak zahartowani i tak pełni samozaparcia, że prędzej , czy później osiągną swe cele.
Ta siła
Polańskiego i jego samozaparcie są porażające. Do tej pory nie miałam
świadomości, że miał bardzo długi, bo 20 – letni okres bardzo złej passy w
pracy reżysera. W 1979 r. nakręcił „Tess”, która była sukcesem, ale
jednocześnie był to początek wyjątkowo mrocznego okresu w jego życiu.
W tym samym czasie zaczęła się sprawa gwałtu na nieletniej i poszukiwań
Polańskiego listem gończym, co trwa do dziś. Absolutnie nie usprawiedliwiam go,
ale faktem jest, że sama ofiara wielokrotnie publicznie mówiła, że nie może
normalnie żyć , że zawsze jest traktowana jak właśnie ofiara gwałtu. Być może
dostała za to pieniądze, może nie dostała. Ale sprawa ta spowodowała, że Polański
nie mógł już kręcić filmów w USA , a odium niesławy sprawiło z kolei, że nie
każdy chciał z nim współpracować. A bez chętnej wytwórni filmowej, nie były w stanie stworzyć żadnego filmu. Co
gorsze, gdy już doszło do realizacji filmu, to żaden aż do roku 1999, nie
spełnił pokładanych w nim nadziei, albo okazywał się klapą , jak np. ”Piraci”,
albo koszty się nie zwracały. Dotyczyło to poza „Piratami” - „Frantica”,
„Gorzkich godów”, „Śmierci i dziewczyny” i „Dziewiątych wrót”. Tak było aż do
2012r. tj. do wyreżyserowania „Pianisty”, który wszystko zmienił. Polański
urodzony w 1933r. miał w czasie tej złej passy od 46 do 69 lat. Nie znam chyba
nikogo, kto nie załamałby się w takiej sytuacji. Można przeżyć jedną klęskę,
dwie, ale 20 lat i w tym czasie same niemal niepowodzenia? Fakt, że jakiś film
podobał się w jednym np. kraju, a finalnie odniósł klapę, traktowany był jako
klapa całkowita, coraz trudniej było o znalezienie chętnego do sfinansowania i
o dobry zespół aktorów. Nie znam nikogo,
kto przez 20 lat odnosiłby klęski i
jednocześnie nie poddawałby się. Znam zaledwie kilka osób, którym wieku 60-ciu lat i więcej w ogóle coś się chce
robić, poza gapieniem się w telewizor i bawieniem wnuków.
Zastanawiające było
także to, aż do 60-ciu kilku lat Polański w ogóle nie chciał wracać pamięcią do
czasów dzieciństwa i traumatycznych przeżyć z tamtego czasu. Nie wracał do tego
ani prywatnie, ani w filmach. Odblokował się bardzo późno, a „Pianista” stał
się filmem jego życia i to za niego dostał Oscara za reżyserię. Zawsze z lekkim
przymrużeniem oka patrzyłam na psychoterapie i psychoanalizy, na hasła
wiecznego powracania do dzieciństwa i analizowania różnorakich niemiłych przeżyć.
Ale w tym przypadku teorie te chyba były trafne. Od czasu „Pianisty” kolejne filmy
Polańskiego świecą triumfy.
Charakterystyczne
dla Polańskiego są też, prawdopodobnie datujące się właśnie z czasów
dzieciństwa, umiejętności przystosowywania się i przetrwania. W tych miesiącach
czy latach gdy z braku środków finansowych
lub z innych względów nie mógł kręcić , nie siedział bezczynnie i nie użalał się
nad sobą, ale zajmował się np. reżyserią w teatrze.
Zaletą książki dla mnie z pewnością było to, że obejmuje ona
całokształt twórczości i jednocześnie, tzn. w tych samych rozdziałach opisywane
są zarówno wydarzenia i prywatne i
związane z pracą z określonego okresu życia . Kiedyś w jednej z książek
spotkałam się z tym, że praca omawiana była oddzielnie i życie prywatne
oddzielnie. Tu pomysł był lepszy. Dobrym pomysłem było też omawianie filmów i
przedstawianie refleksji na ich temat.
Oczywiste jest to, że każdy
odbiera czy książkę czy film indywidualnie przez pryzmat własnych doświadczeń.
Ale nigdy nie zaszkodzi posłuchać, jak to samo dzieło odbierają inni. W tym
przypadku niektóre przemyślenia Paula Wernera
lub osób, które on cytował, były mocno inspirujące, o czym już
wspomniałam wcześniej.
Wspomniany już
przeze mnie „Pianista” nie za bardzo
podobał mi się i uważałam, że jest więcej historii godnych uwiecznienia niż
historia ukrywającego się, stroniącego od walki człowieka. Okazuje się, że można
na ta sprawę popatrzeć jeszcze z innego punktu widzenia. Można popatrzeć
właśnie jako na historię kogoś, kto nie chce walczyć i chce tylko przetrwać. I niekoniecznie
musi to być przykład do naśladowania,
ale prawda jest taka, że przeważająca większość ludzi w czasach wojny nie chce żadnego angażowania się,
chce tylko i aż przetrwać. I o tym m. in., o doznaniach tych ludzi i ich
perspektywie jest ten film.
Biografia ta nie
jest ideałem. Za mało jest według mnie wnikania w psychikę Polańskiego i
motywów, jakimi się kierował w różnych
sytuacjach. Za mało jest też rozważań,
jaki wpływ pewne wydarzenia na niego wywarły. Refleksje na temat niektórych filmów
wydały mi się zbyt powierzchowne. Za
mało było też wypowiedzi różnych osób o Polańskim, mam na myśli jego znajomych
czy przyjaciół. Robi ona wrażenie zbyt
powierzchownej.
Przypomina mi się
przeczytana kiedyś przeze mnie biografia idealna. Idealna nie w sensie, że ktoś
żył idealnie, tylko, że ktoś inny opisał to ciekawe życie szalenie interesująco
i rzetelnie. Mam na myśli biografię Steva Jobsa , autorstwa Waltera Issacsona
. Tam była cała masa wypowiedzi różnych
osób o Jobsie. Były rozważania, dlaczego np. z określoną osobą utrzymywał
kontakty towarzyskie, a z inną zerwał. Było o pracy, o tym, dlaczego jedna
kobieta mu się podobała, inna nie, nawet o tym, co jadał. Najwięcej było
oczywiście o wizjonerstwie Jobsa. Tutaj tego brakowało. Są pewne próby
dostrzeżenia wspólnych cech filmów, np. człowiek w trudnej lub nawet
ekstremalnej sytuacji, działanie pod presją czasu, poczucie zamknięcia czy zagrożenia, ale jest
tego za mało, za mało jest wnikania w głąb.
Dla osób
lubiących literaturę, biografia autorstwa Wernera ma dodatkową zaletę. Część scenariuszy
do filmów Polańskiego powstała w oparciu o książki beletrystyczne lub o sztuki
teatralne. I jest też co nieco o tych książkach czy sztukach. Polański
utrzymuje zażyłe bardzo kontakty z Robertem Harrisem , autorem m. in. „Autora
widmo” . To
właśnie on z uwagi na zainteresowanie Polańskiego napisał „Oficera i szpiega” o
tej aferze. Paul Werner pisze też
kontaktach reżysera z Jasminą Rezą, autorką sztuki „Bóg mordu”, którą Polański sfilmował
jako „Rzeź”. Sporo jest o tej sztuce , o wizji autorki, jak powinna być ona reżyserowana
i o tym, jak powstawał scenariusz do filmu i jak zrealizował to Polański. Jest
też i o „Klubie Dumas” Pereza Revereta , o „Wenus w futrze” Leopolda Sachera –
Masocha.
Mimo wspomnianych
wad, książkę warto mimo wszystko przeczytać. Większość biografii Polańskiego jest w j.
angielskim.
4/6