niedziela, 19 kwietnia 2015

Rafał Ziemkiewicz „Jakie piękne samobójstwo”



  
Jest to absolutnie wyjątkowa książka, którą czyta się niemal z zapartym tchem i po której czuje się, że jest się znacznie mądrzejszym, niż przed lekturą. Jest to rzadko spotykany, ale  moim zdaniem bardzo mądry punkt spojrzenia na naszą historię.  A w czym tkwi ta wyjątkowość? Otóż mamy wszyscy chyba w głowach pewne schematy myślowe, np. nasze położenie geograficzne jest fatalne, albo: mamy pecha, bo spotykają nas same nieszczęścia, typu rozbiory i wojny . Inne schematy to np. nasze położenie sprawia, że historia stawia nas przed faktami dokonanymi, np. II wojna musiała się od nas zacząć. W związku z tym, że generalnie przyjmujemy taki punkt widzenia, nie widzimy swoich błędów i finalnie nie wyciągamy z przeszłości żadnych wniosków . A za jakiś czas te same błędy popełniamy ponownie. Ziemkiewicz podejmuje walkę z tych schematami i przedstawia swój punkt widzenia na te sprawy. Zaczyna swój wywód od końcówki XVIII wieku. Osobiście jestem zauroczona tą książką i polecam ją każdemu, nie tylko tym, którzy interesują się historią.

       Książka napisana jest lekko, w tym sensie, że czyta się ją bardzo dobrze. Mimo, że całość wymaga zastanowienia, żaden fragment nie dłuży się. Nie ma też problemu ze stylem pisania, Ziemkiewicz pisze jasno i prosto. Co zaskakujące, fakty, o których pisze  w większości są znane, a mimo to opisując je potrafi utrzymać napięcie, niczym w thrillerze. 

    Zasygnalizuję tutaj niektóre tylko myśli zawarte w „Samobójstwie”. Dobór będzie bardzo subiektywny. Już na początku autor stawia tezę, że prawdziwa historia, czyli rzeczywisty przebieg faktów różni się znacznie od tej, która znana jest z podręczników szkolnych. Dzieje się tak dlatego, że historie piszą zwycięzcy, fakty niewygodne dla siebie  pomijają, eksponują zaś lub w ogóle wymyślają wydarzenia i motywy działania, które świadczą o nich dobrze. I z tego też powodu np. kraje skandynawskie nigdzie nie nagłaśniają np. udziału swoich obywateli  w czasie wojny w walkach po stronie Niemców. My z kolei mamy obsesję, wszystkich za wszystko przepraszamy, nawet i za wyimaginowane przewinienia. Boimy się zaś przypomnieć Niemcom czy Rosjanom, że na nas napadli. Boimy się mówić o Wołyniu, bo Ukraińcy mogliby się na nas obrazić. Od wieków dajemy się manipulować Zachodowi i wierzymy w sojusze z Wielką Brytanią czy Francją, nawet gdy od początku wiadomo było, że traktaty te były  tylko świstkami papieru.  Przykładów jest masa.

    W odniesieniu do historii XIX wieku Ziemkiewicz sygnalizuje, jak wyglądały decyzje o wybuchu powstań narodowych  . Inicjatywa wychodziła od garstki bardzo młodych, pobawionych politycznego i jakiegokolwiek innego doświadczenia ludzi. Nie zważano na sytuację międzynarodową, czy jest korzystna, czy nie. Nie patrzono , czy powstańcy będą mieli jakiekolwiek uzbrojenie . Nie brano pod uwagę realnego układu sił. Społeczeństwo było terroryzowane koniecznością poparcia powstania, w przeciwnym bądź razie ci, co nie uczestniczyliby w walkach, uznani byliby za zdrajców. Prawie nikt nie odważył się sprzeciwić takiemu punktowi widzenia. A kolejne pokolenia uczono, że udział w takich walkach jest czymś godnym podziwu , zaś krytyczny do nich stosunek oznacza zdradę.  Tych, którzy robili karierę np. w administracji czy w wojsku zaborców , traktowano jako  zdrajców, a bez nich, bez ich doświadczenia i wykształcenia, odbudowa państwa w 1918r. nie byłaby możliwa.

     Ostro Ziemkiewicz rozprawia się z dwudziestoleciem międzywojennym. Stawia tezę, że w tamtym czasie to my demokracji uczyliśmy się zaledwie kilka lat, do zamachu majowego. I spowodowało to, że nie wykształciliśmy normalnych elit, o doborze na stanowiska , szczególnie na najwyższe stanowiska państwowe decydował za czasów Piłsudskiego fakt , czy ktoś walczył w legionach. Sam fakt walki w legionach był wystarczający do tego, aby zostać np. premierem. Zwraca też uwagę na olbrzymi wpływ, jaki mieli na nasze losy rosyjscy agenci wpływu, jak niepostrzeżenie i zręcznie manipulowali i opinią publiczną i tzw. elitą państwa. Wystarczy wspomnieć jak w 1920 r. każdy miał świadomość, ze naszym największym wrogiem jest Rosja i do czego jest zdolna. Po upływie zaledwie kilku lat, w latach 30-tych Rosją przestano się przejmować , niechęć do niej zaczęła jakby wyparowywać, zaś  głównego wroga zaczęto upatrywać w Niemcach.   

    Jedynym minusem tej książki jest to, że jest dołująca. Gdy spędzi się sporo godzin na czytania, jakie błędy popełnialiśmy i widzimy, że cały czas na przestrzeni dziejów, były one takie same, robi się mało przyjemnie. Może inni inaczej reagują na taką lekturę, ja złapałam doła . Każde państwo poza nami angażowało się w wojny i inne walki tylko wówczas, gdy miało w tym interes. My od wieków wszystkim naokoło pomagamy, walczymy o nie swój interes na różnych frontach, ginie masa ludzi, za nas nikt oczywiście nie walczy i nam nikt nie pomaga.  Ta mentalność jest niezmienna. Porażające były też przypomnienia, jak to pasjonujemy się walkami bez uzbrojenia i bez przygotowania i mimo , że okoliczności takie są znane dowództwu, stale wydawane były rozkazy, aby walczyć. I działo się tak przez wszystkie powstania narodowe, życie naszych obywateli dla naszych dowódców wojskowych i naszych polityków nie miało znaczenia. Żadne inne państwo nie decydowało się na takie szaleństwo na taką skalę. Kult walki jest wyjątkowo silnie rozpowszechniony ,  akceptowany i szanowany. A kult rozumu i racjonalizmu traktowany jest zupełnie odmiennie.

   W  „Jakim pięknym samobójstwie” Ziemkiewicz podjął tematykę zbliżoną w pewnym stopniu do tego, o czym pisał Zychowicz w „Obłędzie 44” czy „Pakcie Ribbentrop – Beck”. Zychowicz także pisał o błędach, popełnionych przez władze II RP, jak również przez dowódców wojskowych , które doprowadziły finalnie do upadku państwa. Zychowicz skupił się bardziej szczegółowo na okresie II wojny i na czasach, bezpośrednio ją poprzedzających. Ziemkiewicz opisał problem obszerniej, cofając się w czasie jeszcze o ponad 100 lat. Są też i różnice w podejściu do pewnych zagadnień, ale   książki się nie powielają i warto jest przeczytać każdą z nich. Każda na co innego zwraca uwagę. Wszystkie są bolesne.

   Podkreślam jeszcze raz, nie streściłam tutaj wszytych tez autora, zasygnalizowałam tylko te, które wydały mi się najciekawsze.

6/6

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz