sobota, 14 czerwca 2014

Carroll Lewis "Alicja w krainie czarów" - audiobook, czyta Edyta Olszówka



        Czy podróże w czasie rzeczywiście są niemożliwe?  Wracając czasami do  książek dzieciństwa  czuję się właśnie jak podróżnik w czasie . Czas o dziwo, się cofa, a ja znowu staję  się małą lub większą dziewczynką, która chodzi do szkoły i z wypiekami na twarzy czyta ulubiona książkę. Gdy „Gazeta Wyborcza” zaczęła wydawać kolekcję audiobooków – trzecią serię – w której jest sporo książek dla dzieci czy młodzieży,  wpadłam w zachwyt.  Poczułam emocje, których się nie spodziewałam, znowu wrócę do „Ani z Zielonego Wzgórza” i innych książek  ! To jest czytanie , a właściwie słuchanie,  dla absolutnej, czystej przyjemności.   To powrót do czasu marzeń, gdy tak wiele rzeczy zachwycało,  wszystko wydawało się jeszcze możliwe, a  najpoważniejszym problemem była gorsza ocena w szkole. Przy okazji niektórych książek, jako dorośli, możemy  jeszcze doszukać się ukrytego drugiego czy trzeciego dna.

     Pamiętam, jak dawno temu czytałam „Alicję” i pamiętam doskonale, że absolutnie, ale to absolutnie nie podobała mi się, nudziła mnie i nie mogłam załapać, o co w ogóle w niej chodzi, a akcja wydawała mi się niedorzeczna.  Potem gdy biegiem lat powstawało coraz więcej filmów z Alicją i królikiem , gdy  weszli oni na stale do kultury,  zaczęłam nabierać przekonania, że może przeczytałam „Alicję”  za wcześnie, że musi mieć przecież jakieś nieodkryte przeze mnie walory i że warto byłoby może kiedyś sięgną do niej ponownie.  Ta wymuszona chęć sięgania po „Alicję” nie była zbyt wielka i gdyby nie „Wyborcza” prawdopodobnie skończyłoby się na dobrych chęciach.  Całe to przedsięwzięcie skończyło się jednak  tak, jak kończą się rzeczy , robione na siłę, czyli mówiąc wprost, skończyło się jednym wielkim fiaskiem.

    Czas o dziwo – cofnął się kolejny raz , ale zamiast oczekiwanej szczypty magii,  znowu odczułam tą samą nudę , co wieki temu , i  znowu za nic nic nie mogłam skupić się na  „Alicji”.  I znowu odnosiłam wrażenie, że akcja jest niedorzeczna. No  i  dalej nie wiem, czym tak ludzie się zachwycają.  Wygląda to tak, jakbym od czasów dzieciństwa się nie zmieniła . Czy my tak bardzo od czasów dzieciństwa się zmieniamy? Ja cały czas lubię te same potrawy , cały czas lubię czytać i sporo moich upodobań to są te, które już dawno  zaczynały mnie fascynować. Czasem wydaje mi się, że to trochę niesprawiedliwe, że w tak młodym wieku musimy podejmować decyzje, kluczowe dla całego życia, jesteśmy przecież niedojrzali . Ale może niekoniecznie tak jest, może to właśnie wtedy , a nie kiedy indziej wiemy, czego chcemy.

     „Alicja” była dla mnie męcząca podwójnie, bo nie dość, że musiałam słuchać niedorzeczności o gadającym króliku, to jeszcze musiałam wysłuchiwać wrzasków królowej w wykonaniu  Edyty Olszówki.  A Olszówka zrobiła coś, czego nienawidzę, bo wychodząc z założenia, że dzieci są infantylne i tylko one będą słuchać „Alicji”, czytała  momentami tak, jak czyta się komuś, kto ma inteligencję na poziomie szympansa.

1/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz