Czy podróże w czasie rzeczywiście
są niemożliwe? Wracając czasami do książek dzieciństwa czuję się właśnie jak podróżnik w czasie .
Czas o dziwo, się cofa, a ja znowu staję się małą lub większą dziewczynką, która chodzi
do szkoły i z wypiekami na twarzy czyta ulubiona książkę. Gdy „Gazeta Wyborcza”
zaczęła wydawać kolekcję audiobooków – trzecią serię – w której jest sporo
książek dla dzieci czy młodzieży, wpadłam w zachwyt. Poczułam emocje, których się nie spodziewałam,
znowu wrócę do „Ani z Zielonego Wzgórza” i innych książek ! To jest czytanie , a właściwie słuchanie, dla absolutnej, czystej przyjemności. To
powrót do czasu marzeń, gdy tak wiele rzeczy zachwycało, wszystko wydawało się jeszcze możliwe, a najpoważniejszym problemem była gorsza ocena w
szkole. Przy okazji niektórych książek, jako dorośli, możemy jeszcze doszukać się ukrytego drugiego czy
trzeciego dna.
Pamiętam, jak dawno temu czytałam „Alicję”
i pamiętam doskonale, że absolutnie, ale to absolutnie nie podobała mi się,
nudziła mnie i nie mogłam załapać, o co w ogóle w niej chodzi, a akcja wydawała
mi się niedorzeczna. Potem gdy biegiem
lat powstawało coraz więcej filmów z Alicją i królikiem , gdy weszli oni na stale do kultury, zaczęłam nabierać przekonania, że może przeczytałam
„Alicję” za wcześnie, że musi mieć przecież
jakieś nieodkryte przeze mnie walory i że warto byłoby może kiedyś sięgną do
niej ponownie. Ta wymuszona chęć
sięgania po „Alicję” nie była zbyt wielka i gdyby nie „Wyborcza” prawdopodobnie
skończyłoby się na dobrych chęciach. Całe
to przedsięwzięcie skończyło się jednak tak, jak kończą się rzeczy , robione na siłę,
czyli mówiąc wprost, skończyło się jednym wielkim fiaskiem.
Czas o dziwo – cofnął się kolejny raz , ale
zamiast oczekiwanej szczypty magii, znowu
odczułam tą samą nudę , co wieki temu , i znowu za nic nic nie mogłam skupić się na „Alicji”.
I znowu odnosiłam wrażenie, że akcja jest niedorzeczna. No i dalej
nie wiem, czym tak ludzie się zachwycają. Wygląda to tak, jakbym od czasów dzieciństwa
się nie zmieniła . Czy my tak bardzo od czasów dzieciństwa się zmieniamy? Ja
cały czas lubię te same potrawy , cały czas lubię czytać i sporo moich upodobań
to są te, które już dawno zaczynały mnie
fascynować. Czasem wydaje mi się, że to trochę niesprawiedliwe, że w tak młodym
wieku musimy podejmować decyzje, kluczowe dla całego życia, jesteśmy przecież niedojrzali
. Ale może niekoniecznie tak jest, może to właśnie wtedy , a nie kiedy indziej wiemy,
czego chcemy.
„Alicja” była dla mnie męcząca podwójnie,
bo nie dość, że musiałam słuchać niedorzeczności o gadającym króliku, to jeszcze
musiałam wysłuchiwać wrzasków królowej w wykonaniu Edyty Olszówki. A Olszówka zrobiła coś, czego nienawidzę, bo
wychodząc z założenia, że dzieci są infantylne i tylko one będą słuchać „Alicji”,
czytała momentami tak, jak czyta się komuś,
kto ma inteligencję na poziomie szympansa.
1/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz