niedziela, 25 maja 2014

Boris Akunin „Kochanek Śmierci” – audiobook - czyta Artur Żmijewski

 







Obraz znaleziony dla: Kochanek śmierci
   „Kochanek Śmierci” okazał się  dla mnie rozczarowujący.  Jest lekki, mimo wszystko przyjemny, ale to nie to,  co „Świat jest teatrem”, albo tomy z siostrą Pelagią.  Jest to kryminał retro z detektywem Fandorinem. Mówiąc w skrócie, Śmierć to pseudonim dziewczyny, kochanki herszta poważnej bandy przestępczej. Ciągnie się na nią fama, że każdy jej wielbiciel szybko umiera. Zakochuje się w niej młody chłopak, Sieńka, który marzy o karierze bandziora.  Udaje mu się wkręcić do poważnej bandy rzezimieszków, ale szybko orientuje się , że się do takiej roboty nie nadaje, może kraść, ale mordować już nie.  Wyjście z bandy okazuje się trudniejsze, niż wejście do niej.  Fandorin pojawia się w książce późno, nieco częściej występuje jego służący -  Japończyk – Masa. Masa z Fandorinem postanawiają otoczyć Sieńkę opieką i pomóc mu.

        Akcja toczy się wartko, nudno nie jest, są nawet dość zaskakujące zwroty akcji. Mnie przeszkadzało to, że bohaterem jest młodziutki chłopak, za to spory cwaniak  i tępe zbiry oraz ograniczeni umysłowo, skorumpowani policjanci.  O ile dialogi np. w „Świat jest teatrem”   były wyjątkowo ciekawe, o tyle w tej powieści już tak nie jest. Mało kto z bohaterów ma coś ciekawego do powiedzenia, a Fandorin czy Masa traktują Sieńkę, słusznie zresztą,  jak dziecko.  Spojrzenie na środowisko teatralne w „Świecie”  było dla mnie bardzo nietuzinkowe, choć  aktorzy  byliby innego zdania. Wgłębienie się z kolei w zwyczaje prymitywnych przestępców  porywające nie było. Porady Masy dla Sieńki to z kolei dawka dydaktyzmu na pograniczu z grafomanią, takie porady w stylu poradników , jak żyć szczęśliwie itp.  Za pozytywne zliczyłabym niewątpliwie oddanie klimatu epoki, np. zaskoczenie Sieńki widokiem nowoczesnej toalety u Śmierci , zadziwienie, że może istnieć cos takiego jak wanna itp. Zwyczaje młodych zbirów przypominały mi opowieści o tego typu osobach z warszawskiej Pragi. 

     Tym razem znowu drażnił mnie czytający, czyli w tym przypadku Artur Żmijewski. Z książki wynika, że Fandorin lekko się zacinał. W wykonaniu Żmijewskiego jąka się on bardzo , bardzo mocno, przez co w partiach Fandorina byłam rozdrażniona . Jąkanie było   bardzo mocno zaznaczone, zupełnie niepotrzebnie. Tym bardziej nieprzekonujące były te sceny, gdzie Fandorin  , będąc przebrany za kogoś,  innego wcale się nie jąkał. Mogłoby to być możliwe w przypadku osoby, której wada nie jest duża, ale nie w przypadku kogoś, kto nie jest w stanie wypowiedzieć niemal jednego słowa bez zająknięcia.  Tego rodzaju podejście z pewnością nie było zgodne z pomysłami Akunina. Z jednej strony żałowałam, że scen z Fandorinem jest tak mało, z drugiej zaś uznałam, że dzięki temu nie musze znosić tego koszmarnego wykonania. W audiobooku „Świat jest teatrem” Krzysztof Gosztyła czytał normalnie i słuchało się tego rewelacyjnie.  

3/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz