piątek, 16 sierpnia 2024

Paul Scarton „Duchy Bałtyku. Podróże wzdłuż niemieckiego wybrzeża”

 

    Scarton napisał książkę bez jakiegokolwiek zaangażowania emocjonalnego, poprawną i nudną.  Są osoby, które będąc zafascynowane pewnymi miejscami, potrafią o nich pisać z miłością. Ta fascynacja może się nawet udzielać czytelnikowi, bo jedzie on właśnie w te miejsca, w których był autor, aby  poczuć i zobaczyć to samo. Nasze morze kochał niewątpliwie Stefan Żeromski i gdy się czyta „Wiatr od morza”, to się tą miłość czuje. Czytając „Cień wiatru” Zafona, ma się ochotę pojechać do Barcelony. Ostatnio  Sławek Gortych jest w stanie oczarować czytelnika Karkonoszami, po lekturze trzech tomów karkonoskiego cyklu, pojechałam tam po kilkunastu latach od ostatniego pobytu. Można też pisać w sposób porywający nie tylko o miejscach, można pisać o muzyce, sztuce, innych zjawiskach. Gdy autor potrafi czymś zauroczyć, wiele można mu wybaczyć, tego rodzaju książki zupełnie inaczej się ocenia, robi się to właśnie przez pryzmat emocji. Jako fascynatka Bałtyku myślałam, że „Duchy Bałtyku” będą tego rodzaju opowieścią, porywającą. Było dokładnie odwrotnie. 

        Jeśli ktoś zna podstawowe fakty historyczne, to o historii niczego się z niej nie dowie. Wspomniane jest m. in. zatopienie „Wilhelma Gustolfa”, wyrzutnie rakiet  V2, socjalizm. Fakt, że w Niemczech nad Bałtykiem mieszkają osoby, które były współpracownikami STASI, może zaskoczyć i zainteresować chyba tylko zachodniego czytelnika, który o historii nie ma zielonego pojęcia. 

    Rozczarowujące mocno są nawiązania do literatury, w tym kontekście wspomniany jest głównie Gunter Grass, ale Tomasz Mann i „Buddenbrokowie”.  Twórców piszących na tematy związane z Bałtykiem było zdecydowanie więcej.  

        Wspomniany jest także niemiecki artysta malarz Caspar Friedrich, związany z bałtycką wyspą Rugią. Rzeczywiście malował on niesamowite obrazy, w tym również obrazy Morza Bałtyckiego.  Za najwspanialszy, jakby nie z tego świata, uważam jego obraz „Mnich nad brzegiem morza”. Tutaj i na innych płótnach zawsze najważniejszy jest krajobraz.  Postacie, o ile w ogóle są, namalowane są tyłem, oglądający obraz może mieć wrażenie, że to właśnie on jest tą postacią z obrazu i to on  kontempluje widok. P. Scarton przytacza na temat Friedricha same suche fakty, ale i tak dla mnie była to najciekawsza część książki. 

6/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz