„Ja Klaudiusz” to chyba jedna z najbardziej znanych
i najlepszych powieści historycznych. Nie dziwie się, że trafiła na listę 100
najlepszych powieści wszechczasów tygodnika „Time”. Czytałam ją już wiele lat
temu, a serial oglądałam kilka razy. Opowieść o życiu cesarza Klaudiusza , a także
o panowaniu cesarzy : Augusta, Tyberiusza i Kaliguli , zna chyba każdy. Zastanawiałam się, co w tej książce takiego
jest, że z wielką mocą przyciąga i cały czas przykuwa uwagę? Cesarz – narrator powieści,
to strzał w dziesiątkę, wyjątkowo ciekawy
punkt widzenia. Uroku dodaje
niewątpliwie element tajemnicy, czyli przepowiednia Sybilli, o tym, że Klaudiusz
uważany powszechnie za idiotę, zostanie cesarzem. Przez powieść przewija się
motyw przeznaczenia i rozważanie, czy walka z przeznaczeniem, ma sens? I czy w
ogóle coś takiego , jak przeznaczenie, istnieje? Każdy może sobie sam odpowiedzieć
na to pytanie. „Ja Klaudiusz” jest dla mnie, jak rzadko inna książka,
powieścią o władzy i o tym, jak władza deprawuje. Im bardziej absolutna jest władza, tym
deprawuje bardziej. Postawy innych ludzi wobec takiej władzy też są uniwersalne
i wszystkie inne kwestie psychologiczne są oczywiście ponadczasowe.
A czy poza samą przyjemnością czytania po raz
kolejny , w tym przypadku słuchania, ta lektura coś jeszcze daje? Swoim
zwyczajem , gdy sięgam po określoną
pozycję po raz kolejny, oczekuję, że znajdę w niej coś, na co wcześniej nie
zwróciłam uwagi. Tym razem również tak było. Czasy opisywane w książce były dla
wielu osób, szczególnie z rodziny cesarskiej lub dworu ekstremalnie trudne, przynajmniej
według Gravesa. Wiele z nich zostało w
taki czy inny sposób wyeliminowanych poprzez otrucie czy ścięcie lub inne,
podobne metody . Jawne próby przeciwstawienia się komuś takiemu, jak chociażby
Kaligula , równoznaczne byłyby z
wydaniem na siebie wyroku śmierci. Co więc pozostawało ? Klaudiusz
wybrał metodę udawania idioty i nie mieszał się w sprawy rangi państwowej, do
czasu oczywiście gdy został cesarzem. Ale
nie tylko. Znalazł sobie pewną niszę, czyli pisanie książek historycznych, co
było jego pasją i dzięki czemu robił coś
pożytecznego. A w miarę możliwości starał się też pomóc innym. Rzadko kiedy
było to wykonalne, ale zdarzały się niekiedy takie sytuacje. Metody pomocy były
różne, np. raz w przypadku Kaliguli dla uratowania dwóch osób wystarczył humor
i cytaty z wiersza. Niekiedy nie robił nic, wiedząc, że nic się nie da zrobić,
a bezsensownie ginąć nie miał ochoty. To też ciekawa postawa. My jako naród
borykamy się z problemem powstań
narodowych, czy były potrzebne, czy nie, czy pozbawiona szans na zwycięstwo,
lub z minimalnymi szansami walka , była
do czegoś potrzebna. Graves przedstawił
swój punkt widzenia na tego typu sprawy.
Mam świadomość, że przekazanie
pewnych wydarzeń przez Gravesa różni się niekiedy od tego, co mówią na dany
temat historycy. Nie trzeba specjalnie szczegółowo poszukiwać, chociażby
cesarzowa Liwia nie uchodzi za takiego potwora , jak to jest przedstawiona w
tej powieści. Ale nie wydaje mi się to najważniejsze. Nie jest to opracowanie
historyczne, a powieść. Może gdyby
wszystko było zgodne z ogólnym przekazem historycznym, nie byłoby to takie
ciekawe. Każdy poza tym ma prawo do własnego spojrzenia na historię. Zabieg
polegający na zrobieniu z Klaudiusza narratora już sam w sobie wskazuje na zamierzony
subiektywizm relacji. Poza tym książka jest dzięki temu jeszcze ciekawsza, jeżeli
ktoś ma ochotę, może porównywać, jak określone fakty przedstawiają inne źródła.
Ciekawy jest też motyw postawy, która
przerasta swą epokę. Klaudiusz nie był zwolennikiem monarchii. Ale czy w czasach,
kiedy żył, inny ustrój był możliwy? Sam się
przekonał, że wszystko ma swój czas.
Mirosław Baka jako Klaudiusz jest
przekonujący. Ale prawdziwą rewelacją byłoby powierzenie tej „roli”, roli
lektora, Stanisławowi Brejdygantowi. To
on był Klaudiuszem, tzn. dubbingował Dereka
Jacobi , w polskiej wersji serialu, tej starszej , bez lektora. Nie miałam
okazji go w tej roli słyszeć, ale zdaniem wielu, był to jeden z najlepszych
dubbingów w historii.
5/6