Mamy oryginalny kryminał z Warszawą z końca XIX wieku. Oryginalny jest z głównie uwagi na bohatera, Polaka, w szeregach rosyjskiej policji w Warszawie, ale nie tylko.
W literaturze z okresu zaborów, lub odnoszącej się do niego, z reguły pisarze przedstawiali polskich patriotów, albo osoby bierne, niezaangażowane w kwestie niepodległościowe. U J. Bielikowskiego jest inaczej, porucznik Andrzej Zalewski kwestię odzyskania niepodległości uważał za mrzonkę, w ogóle się tą sprawą nie interesował, a służba w rosyjskiej policji nie była dla niego żadnym problemem. Nie można go jednak uznać tylko za karierowicza, nie był bezideowcem, był zaangażowany też w coś jeszcze innego, co ze sprawą polskości nie miało nic wspólnego. Ludzi takich z pewnością było sporo, ale nie są oni często opisywani. A warto wiedzieć, że takie osoby były.
Opis Wolskiego jest absorbujący także z tego powodu, że pod koniec powieści stanął przed dylematem. Dostał propozycję awansu, ale pod warunkiem zmiany wiary, katolik w policji carskiej nie mógł na wiele liczyć. Ku mojemu zaskoczeniu, zakomunikowano mu, że nie musi stawać się prawosławnym, wystarczy że zostanie protestantem, dotyczyło to również małżonki. Wolski zorientował się, że liczba Polaków, która tak właśnie robiła, nie była mała. Fakt, że Polacy chcący zrobić karierę w rosyjskich instytucjach zmieniali właśnie w ten sposób wyznanie, nie jest powszechnie znany. W intrydze kryminalnej też jest drugie dno, bo dość szybko się okazuje, że sprawcy zbrodni lub przynajmniej jeden z nich ma powiazania z bardzo wysoko postawionymi osobami. Nie jest więc wiadomo, czy możliwe i „wskazane’ z uwagi na karierę będzie dociekliwe szukanie wszystkich sprawców.
Inaczej niż z reguły, przedstawione jest też polskie duchowieństwo. Nie ma tu wspaniałych, uczciwych patriotów z powołania, tylko księża, którzy z tym powołaniem się mocno rozminęli. Jest też ukazany rodzący się powoli ruch rewolucyjny i ówczesne warszawskie fabryki. Generalnie mamy do czynienia z obrazami świata i ludzi, które nie są zbyt popularne. Wydaje się nam, że coś wiemy o wielu rzeczach, w tym właśnie o tamtym okresie, o XIX wieku, stale okazuje się, że nie do końca tak jest. Cały czas widać, że ten znany obraz jest niepełny, że były takie ludzkie losy, o których się wiedziało mniej, dzięki takim książkom te luki można uzupełnić.
Ciekawym pomysłem wydawcy były też przypisy, które dotyczą głównie topografii Warszawy tamtych lat. Przykładowo gdy pada nazwa ulicy, która już nie istnieje, w przypisie jest taka właśnie informacja. Są też informacje, że określona ulica nazywa się obecnie inaczej, albo że np. opisywany budynek już nie istnieje, lub że obecnie znajduje się w nim coś innego, niż wówczas. Jeśli kogoś interesują tego typu kwestie, to z pewnością będzie zadowolony, a jeżeli nie, bo mieszka gdzieś indziej, to może bez problemu to pomijać. Klimat Warszawy z końca XIX wieku oddany jest perfekcyjnie.
4/6