W porównaniu do tomu I, „Cienia wiatru” tom II jest żenujący. Czytając zastanawiałam się, czy już zrezygnować, czy jeszcze dalej w to brnąć. Jest tu miłość, zjawiska nadprzyrodzone, okultyzm i olbrzymi poziom niedorzeczności, a wszystko to opisane wysoce patetycznym tonem. Tło społeczne czy historyczne jest ledwo zarysowane. Sama się dziwiłam, że jednak przez to przebrnęłam. Przez czytelników ten tom oceniany jest jako najsłabszy, ostatni tom "Labirynt duchów" natomiast jako arcydzieło. Może znajomość "Gry Anioła" pozwoli lepiej zrozumieć wszyskie aspekty tomu ostatniego, tym się chyba kierowałąm czytając "Grę".
„Grę Anioła” czyta się bardzo dobrze, wręcz się ją chłonie, mimo wysokiego poziomu niedorzeczności. Tutaj jak rzadko gdzie przebija się miłość do książek. Opisywane postacie albo czytają, albo piszą, albo robią jedno i drugie. Pojawia się znana z „Ciebie wiatru” księgarnia rodziny Sempere, tutaj poznajemy wcześniejsze pokolenia księgarzy, dziadka i ojca Daniela, bohatera I tomu. Jest oczywiście Cmentarz Zapomnianych Książek, gdzie można wybrać jedną książkę i otoczyć ją opieką. Wśród zapomnianych, nigdy nienagradzanych książek, napisanych przez nieznanych nikomu autorów można znaleźć perełkę, która jest w stanie odmienić całe życie. Dla głównego bohatera powieści, zanim wybrał książkę z Cmentarza, powieścią życia były „Wielkie nadzieje” Dickensa.
Skoro są książki, są też różnego rodzaju spostrzeżenia o nich. Przykładowo można śledzić dyskusję na temat tzw. czarnego charakteru. Czy w powieści jest on konieczny? Wbrew pozorom ludzie lubią, gdy takie postacie się pojawiają. Mogą czuć wyższość moralną nad opisywanym czarnym charakterem. Tyle tylko że nie uświadamiają sobie, że sami również mają tak odrażające cechy, jak opisywana postać, w innych osobach łatwiej to dostrzec.
Mimo wszystko jednak jak ktoś zrezygnuje z lektury, to niewiele straci.
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz