Bez
przeczytania tej książki zrozumienie tego, co stało się Wołyniu w 1943r.i tego,
co działo się na innym terenie naszego państwa w tym samym czasie, nie jest
możliwe. Film Smarzowskiego „Wołyń” to
pewna sygnalizacja, że takie wydarzenia miały miejsce. Książka Szabłowskiego „Sprawiedliwi
zdrajcy” z kolei to spojrzenie na konflikt z punktu widzenia jednostki i jej
przeżyć, od strony psychologii. „Od rzezi wołyńskiej do akcji „Wisła” to zaś coś
w rodzaju biblii z zakresu stosunków polsko – ukraińskich. Książka jest i dla
zupełnych ignorantów w tym temacie, jak też i dla tych, którzy interesują się
tymi zagadnieniami. Napisana jest przystępnym językiem, jest też sporo zdjęć.
Prof. Motyka przedstawia podłoże, szuka przyczyn, opisuje
realizację ludobójstwa. Mimo, że w tytule mowa jest o latach 1943- 1947, to w
książce jest też szkic wcześniejszej historii polsko - ukraińskiej, z okresu dwudziestolecia
międzywojennego. Autor opisuje wydarzenia z jednej strony chronologicznie, z
drugiej zaś skupia się na poszczególnych regionach. Konflikt inaczej nieco
przebiegał na terenie Wołynia, inaczej na obszarze przedwojennej Galicji , inaczej
wszystko wyglądało na obszarze w granicach obecnej Polski , w tym zupełnie inaczej jeszcze na Lubelszczyźnie. Autor nie skupia się tylko
na mordowaniu ludności polskiej, ale opisuje inne fakty, które dla całości mają
olbrzymie znaczenie. Są rozdziały poświęcone takim szczególnym faktom, np. powstanie
i funkcjonowanie ukraińskiej formacji wojskowej - Dywizji SS „Galizien”,
walczącej oczywiście przy boku Niemców. Dosyć szczegółowo omówione jest kiedy i
dlaczego Ukraińcy sympatyzowali z Niemcami, jak się to wyrażało i jak się
skończyło. Autor stara się zachować obiektywizm i nie pomija akcji odwetowych
na ludności ukraińskiej. Podaje liczby i stara się odzwierciedlić skalę , kto i
ile strat poniósł. Mowa jest także chociażby o stosunku duchowieństwa polskiego
i ukraińskiego do wydarzeń. Wydaje mi się, że nie ma takiego aspektu w historii
polsko – ukraińskiej, który nie zostałby tu omówiony. Po przeczytaniu inaczej
już patrzy się na niektóre filmy czy książki.
Temat jest miejscami makabryczny, ale nie
ma epatowania okrucieństwem. Niektóre fakty mogą budzić zaskoczenie. Autor
udowadnia chociażby, że cała akcja ludobójstwa nie była czymś w rodzaju
pospolitego ruszenia miejscowych chłopów. Było to zaplanowane przez OUN, w
zakresie tym wydane były rozkazy i realizowano je, owszem przy poparciu
miejscowej ludności, ale i bez niej wszystko doszłoby do skutku. Celem było oczywiście
to, aby poprzez fizyczne wyeliminowanie Polaków ukraińscy nacjonaliści stworzyli
państwo całkowicie jednolite etnicznie i aby po wojnie zwiększyć przez to
szanse na zaistnienie niepodległej Ukrainy i na rozszerzenie jej granic.
Wykazanie, że na określonych ziemiach nikt poza Ukraińcami nie mieszka, byłoby
już proste.
Autor powołuje się też na ukraińskie źródła
i stara się porównać, jak określone zagadnienie
widzą Ukraińcy. Stara się też udowodnić, dlaczego nie mają oni racji i ich
przekaz pobawiony jest obiektywizmu. Oczywiste
jest to, że w tym przypadku mamy do czynienia z dwoma zupełnie innymi
historiami. Nie jest to wcale takie rzadkie. Gdyby zobaczyć książki historyczne
czy podręczniki różnych krajów okazałoby się, że te same wydarzenia przedstawiane
są zupełnie inaczej. Przypadek ludobójstwa na Wołyniu jest chyba w tym zakresie
klasyczny, Ukraińcy generalnie uważają, że było niemal odwrotnie, była to
wzajemna akcja, Polacy napadali na Ukraińców, a Ukraińcy na Polaków, a o jakimkolwiek
zaplanowaniu czy przygotowaniu w ogóle nie ma mowy. Jeśli ktoś miałby w tym
zakresie wątpliwości i chciałby temat zgłębiać, może sięgnąć do szeregu pozycji
z obszernej bibliografii.
Podczas czytania nie można też oprzeć się wrażeniu,
jak bardzo wybiórczo uczy się historii i jak bardzo wybiórcze w tym zakresie są
i literatura i film. Zdecydowana większość przekazów z naszej historii najnowszej
dotyczy stosunków polsko – niemieckich. Z wiadomych względów dopiero od
stosunkowo niedawna pojawiają się przekazy o roli ZSRR . A Ukraina traktowana
była już zupełnie marginalnie. Po przeczytaniu tej książki zdecydowania zmienia
się perspektywa spojrzenia na historię. W ostatnich rozdziałach opisywana jest
akcja „Wisła”, autor stara się wykazać, że ona była zupełnie niepotrzebna. Ukraińska partyzantka była w tym czasie zupełnie
osłabiona i można było sobie z nią poradzić
w inny sposób. Teza ta oczywiście jest kontrowersyjna, ale argumenty na jej
poparcie są dosyć mocne. Zmusza to do myślenia i wyrobienia sobie własnego
poglądu.
Sadzę, że z przeczytania tej książki mogą
być niezadowolone jedynie osoby bardzo mocno zacietrzewione, które widzą wszystko
w perspektywie biało - czarnej i które nie przyjmują pewnych faktów do
wiadomości. Szczególnie trudne dla niektórych do przyjęcia będą z pewnością kwestie
skali dyskryminacji Ukraińców w naszym
państwie przed wojną i odwetów za
ludobójstwo, w tym nawet takich które miały charakter ludobójczy.
6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz